Mieszkańcy Leśnego Dworu od kilku lat są narażeni na niebezpieczeństwo ze strony wałęsających się po osiedlu psów, które, choć formalnie mają właściciela, w rzeczywistości pozostają bez dozoru. W gminie Szczytno podobne przypadki można mnożyć. W tym roku na utrzymanie bezdomnych zwierząt samorząd wyda 40 tysięcy złotych.

Psi terror

OPUSZCZONE I ZŁE

Mieszkańcy starej części Leśnego Dworu od kilku lat borykają się z problemem dwóch psów, średniej wielkości mieszańców należących do dzierżawcy popegeerowskiech terenów. Mężczyzna na stałe mieszka poza Szczytnem. Przez pewien czas zwierzętami opiekował się jego brat. Mimo to już wtedy dochodziło do sytuacji, gdy czworonogi biegały bez dozoru po osiedlu, stwarzając zagrożenie dla ludzi i innych zwierząt. Kilka lat temu zagryzły psa jednego z mieszkańców. W sprawie czworonogów parę razy interweniowała też policja.

- W styczniu 2006 roku prowadziliśmy postępowanie przeciwko właścicielowi. Został ukarany grzywną za brak należytego nadzoru nad psami - informuje komisarz Ewa Żyra z Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie. Jakiś czas temu opiekun zwierząt na dobre wyprowadził się z Leśnego Dworu. Psy zostały pozostawione praktycznie same sobie. Dzierżawca przyjeżdża tu co prawda kilka razy w tygodniu, czasem je dokarmia. Czynili to również sami mieszkańcy, którym jednak biegające samopas zwierzaki coraz bardziej zaczęły dawać się we znaki.

- Wieczorami wchodzą na podwórka, przewracają śmietniki w poszukiwaniu resztek jedzenia. Rzucają się też na maski samochodów, paru osobom porysowały nawet karoserię - opowiada mieszkanka Leśnego Dworu Krystyna Spirydowicz.

WYCZERPANA CIERPLIWOŚĆ

Cierpliwość ludzi wyczerpała się na dobre po tym, jak w sobotę 14 lipca jeden z psów zaatakował kobietę. Stało się to w momencie, kiedy próbowała bronić przed nim swojego pupila. Niemal w ostatniej chwili zdołała uciec przed psem do ogródka, ale i tak kundel ugryzł ją w rękę. Grozę spotęgował fakt, że psia rodzina powiększyła się niedawno o siedem szczeniąt.

- Kiedy podrosną, strach będzie wyjść z domu - mówią pani Krystyna i jej córka Wiesława.

- Boimy się o nasze dzieci. Na osiedlu jest sporo maluchów - dodaje ta ostatnia. Mieszkańcy zgłaszali sprawę w gminie. Krzysztof Fajbuś zajmujący się w UG Szczytno ochroną środowiska wyjaśnia, że od dawna zabiega o umieszczenie psów w schronisku, chociaż formalnie mają one właściciela, a obowiązkiem samorządu jest zajmowanie się jedynie bezdomnymi czworonogami.

- Przez pewien czas schronisko było w remoncie i mieliśmy kłopot z oddaniem tam psów - wyjaśnia. M.in. po naszej interwencji w środę 18 lipca sukę wraz ze szczeniakami udało się wreszcie umieścić w szczycieńskim schronisku. Na wolności pozostał tylko jeden pies.

OPORNE EWIDENCJONOWANIE

Podobnych przypadków na terenie gminy Szczytno jest więcej. Za każdym razem winę za kłopoty z czworonogami ponoszą nieodpowiedzialni właściciele. Najczęściej trzymają zwierzęta bez dozoru, zaniedbują też obowiązek corocznego szczepienia przeciwko wściekliźnie. Latem dochodzi jeszcze problem z „podrzutkami” pozostawianymi na terenie gminy przez turystów. Samorząd, jako jedyny w powiecie, ma podpisaną umowę z miastem dotyczącą umieszczania bezdomnych zwierząt w szczycieńskim schronisku. W tym roku na

ich utrzymanie gmina wyda 40 tys. złotych.

- Najwięcej psów błąka się po miejscowościach najbliższych Szczytnu. W innych wsiach, np. w Lipowcu tego problemu praktycznie nie ma - mówi wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski.

Kilka miesięcy temu urzędnicy rozpoczęli akcję ewidencjonowania psów. Mimo że informacje o niej przekazywano podczas wyborów sołtysów oraz spotkań wiejskich, do tej pory udało się zarejestrować tylko ok. tysiąca czworonogów. Tymczasem według szacunków, na terenie gminy mieszka ich 3-4 tysiące.

- Wobec tego będziemy zmuszeni wraz z policją przeprowadzać kontrole sprawdzające, czy dane zwierzę zostało zarejestrowane i zaszczepione - zapowiada Krzysztof Fajbuś.

Według niego rozwiązaniem sytuacji byłoby porozumienie między wszystkimi samorządami powiatu dotyczące rejestrowania zwierząt i ich czipowania. Na razie koszty tego zabiegu są dla samej gminy za wysokie.

- We współpracy z innymi samorządami może udałoby się pozyskać na ten cel środki zewnętrzne - mówi Krzysztof Fajbuś.

Ewa Kułakowska/Fot. M.J.Plitt