Pasymscy radni stoją murem za swoim kolegą Bernardem Miusem. Z pracy chce go zwolnić dyrektor ZGKiM, mający poparcie burmistrz Kobylińskiej. Ich zamiarom sprzeciwia się Rada Miejska, która już po raz trzeci zajęła w tej sprawie negatywne stanowisko. Nowego kontekstu sprawie nadaje fakt, że Kobylińska i Mius będą prawdopodobnie głównymi rywalami w walce o fotel burmistrza Pasymia w nadchodzących wyborach.
ROZGRYWKI PERSONALNE
"Likwidacja stanowiska pracy nie jest faktyczną przyczyną rozwiązania stosunku pracy z radnym Miusem, a działania związane z wykonywaniem mandatu radnego" - tak na ostatniej sesji pasymscy radni uzasadnili decyzję odmawiającą zgody na zwolnienie z pracy w ZGKiM swojego kolegi wiceprzewodniczącego rady Bernarda Miusa.
Powrót już po raz trzeci tej samej sprawy na forum rady odczytują jako próbę manipulacji i wciągania radnych w rozgrywki personalne.
Domagająca się zwolnienia Miusa burmistrz Kobylińska odrzuca te zarzuty. Zapewnia, że zmiany organizacyjne były spowodowane wyłącznie usprawnieniem pracy zakładu oraz wiążącym się z tym ograniczeniem etatów umysłowych.
ZA DUŻO KIEROWNIKÓW
Już od półtora roku kierownik ZGKiM w Pasymiu Stanisław Zadykowicz, mający poparcie burmistrz Lucyny Kobylińskiej, bezskutecznie próbuje zwolnić z kierowniczego stanowiska w zakładzie Bernarda Miusa. Pretekst do tego dał mu radny Andrzej Gralczyk, ujawniając na sesji Rady Miejskiej, że Mius nie ma wyższego wykształcenia, niezbędnego do pełnienia powierzonych mu obowiązków.
Sam zainteresowany nie zaprzeczał, że został zatrudniony wbrew przepisom, ale winą za to obarczał ówczesnego kierownika zakładu.
Przedłożony przez Zadykowicza wniosek o zwolnienie Miusa wymagał zgody Rady Miejskiej, w której pełni on funkcję wiceprzewodniczącego. Radni sprzeciwili się takiemu rozwiązaniu. "Kwalifikacje pana Miusa predysponują go do pracy w zakładzie" - napisali w uzasadnieniu, wywołując irytację u burmistrz Pasymia. Lucyna Kobylińska zarzuciła radnym kierowanie się koleżeńskimi układami. Kierownik Zadykowicz zapowiedział natomiast zmianę struktury organizacyjnej zakładu i ograniczenie kierowniczych stanowisk, spośród których aż trzy zajmowali pasymscy radni. Swój zamiar tłumaczył tym razem głównie względami ekonomicznymi.
- Na zatrudnionych w zakładzie 19 pracowników przypada aż 6 etatów kierowniczych. Nie ma kto sprzątać chodników czy naprawiać dachów - narzekał kierownik.
NOWE OBOWIĄZKI
Po zatwierdzonych pół roku temu przez Kobylińską zmianach organizacyjnych dotychczasowy główny specjalista Mius otrzymał nowe obowiązki, m.in. odczytywanie wodomierzy i kierowanie ciągnikiem, innemu z kolei radnemu Bogdanowi Zwierzchowskiemu powierzono zadania mechanika i zaopatrzeniowca. Stanowisko głównego specjalisty utrzymała tylko radna Gizela Welenc, zajmująca się sprawami kadrowymi. Radny Mius nowych warunków pracy nie zaakceptował, doszukując się w tym zemsty ze strony Kobylińskiej. Odwołał się do sądu pracy i wygrał. W odpowiedzi kierownik ZGKiM ponownie wystąpił do rady o zgodę na zwolnienie Miusa. I powtórnie usłyszał: nie.
"Rzekoma likwidacja stanowiska pracy radnego Miusa ma charakter fikcyjny i została stworzona wyłącznie dla potrzeb jego zwolnienia" - stwierdzili radni, nie załączając jednak uzasadnienia do uchwały. To właśnie stało się przyczyną uznania jej za nieważną przez wojewodę. Burmistrz Kobylińska jeszcze raz więc skierowała do rady projekt uchwały o wyrażeniu zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym Miusem. Jednak i tym razem radni pozostali przy swoim, dodając jednak stosowne uzasadnienie.
NOWY WYMIAR
Bernard Mius obecnie przebywa na urlopie zdrowotnym. Jak się dowiadujemy, jego dalsze losy w ZGKiM nie są pewne.
- Rada co prawda negatywnie zaopiniowała wniosek o jego zwolnienie, ale kierownik zakładu wcale nie musi tego respektować - usłyszeliśmy od sekretarza urzędu Kazimierza Oleszkiewicza.
Nowego kontekstu sprawie nadaje fakt, że prawdopodobnie Mius i Kobylińska będą głównymi rywalami w walce o fotel burmistrza Pasymia podczas najbliższych wyborów.
Andrzej Olszewski
2006.04.12