Telebimy reklamowe powstają ostatnio w Szczytnie jak grzyby po deszczu. Świecące ekrany mają jednak swoich przeciwników. Kierowcy narzekają, że ich blask oślepia, powodując zagrożenie w ruchu. Z kolei GDDKiA ma uwagi dotyczące usytuowania niektórych takich obiektów w mieście. Zdaniem drogowców znajdują się one zbyt blisko pasa drogowego.

Reklamą po oczach

KONTROWERSYJNA MODA

Moda na świecące telebimy zapanowała w Szczytnie na dobre w ubiegłym roku i właściwie od samego początku zaczęły one wzbudzać kontrowersje. Kilka miesięcy temu głośno zrobiło się o ekranie zamontowanym na ścianie czteropiętrowego bloku nad księgarnią. Świecący monitor sięgał framugi okna jednego z mieszkań, ograniczając widoczność i emitując dokuczliwy szum. Jak się okazało, rozmiary telebimu były niezgodne z projektem. Na skutek interwencji mieszkanki bloku, której ekran mocno dawał się we znaki, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał nakaz jego demontażu. Zanim jednak doszło to do skutku, upłynęło kilka miesięcy. Ostatecznie uciążliwa reklama zniknęła z budynku. Za to wkrótce pojawiła się inna, tym razem obok głównego skrzyżowania. Początkowo i ten telebim budził sprzeciw niektórych mieszkańców. Obawiali się, że będzie on zbyt mocno świecił im w okna. Starostwo, do którego właściciel obiektu zwrócił się o uzyskanie pozwolenia na budowę, wydało sprzeciw.

– Inwestor odwołał się jednak do wojewody, a ten uchylił naszą decyzję, uznając, że reklama nie oddziałuje na mieszkańców – mówi starosta Jarosław Matłach, dodając, że właściciel zmienił nieco usytuowanie ekranu tak, by nie świecił on w okna sąsiednich bloków.

ZDANIEM KIEROWCÓW

Urodzaj na świecące reklamy nie podoba się też kierowcom. Niektórzy z nich narzekają, że powodują one zagrożenie w ruchu drogowym.

– Za mocno rażą w oczy i oślepiają, zwłaszcza wieczorami – uważa taksówkarz Roman Szwarc. Według niego część telebimów umiejscowiono zbyt nisko. Mieszane uczucia w związku z ekranami ma także instruktor nauki jazdy Stanisław Drężek. Jego zdaniem znajdują się za blisko drogi, co rozprasza kierowców. Jako przykład podaje obiekt stojący na ul. Skłodowskiej-Curie obok przejazdu kolejowego.

– Zbyt mocno „wali oczach” – ocenia instruktor. Jego wątpliwości wzbudza także telebim z pl. Juranda, należący do Miejskiego Domu Kultury.

– Stoi za blisko drogi, jest za duży i zbyt kolorowy – wylicza Stanisław Drężek. – Zarobek zarobkiem, ale nie może to być kosztem bezpieczeństwa – dodaje.

WĄTPLIWOŚCI GDDKiA

Wątpliwości związane z umiejscowieniem kilku ekranów w Szczytnie mają też drogowcy. Jak informuje rzecznik olsztyńskiej GDDKiA Karol Głębocki, nikt nie występował do zarządcy drogi o zgodę na lokalizację telebimów. Udzieliło jej starostwo, nie zasięgając opinii generalnej dyrekcji, bo w większości znajdują się one za pasem drogowym. Jednak, w kilku przypadkach, stoją w odległości mniejszej niż 10 metrów od pasa, co jest niezgodne z przepisami. Chodzi o dwa telebimy – jeden z ul. Skłodowskiej – Curie i drugi zawieszony na budynku naprzeciw głównego ronda. Karol Głębocki zapowiada, że w związku z nieprzepisowym umiejscowieniem ekranów, GDDKiA podejmie w najbliższych dniach stosowne działania.

– Wystąpimy do starostwa z prośbą o wyjaśnienie jak do tego doszło, ewentualnie spowodowanie cofnięcia zgody, czy nawet usunięcia reklamy – mówi rzecznik.

Według niego pole do działania w sprawie dokuczliwych reklam ma także policja. W prawie o ruchu drogowym widnieje bowiem zapis mówiący o tym, że zabrania się umieszczania na drodze lub jej pobliżu urządzeń wysyłających lub odbijających światło w sposób powodujący oślepienie albo wprowadzanie w błąd uczestnika ruchu. – To jest podstawa prawna, na którą się powołujemy nie dając zgody na lokalizację tego typu telebimów – mówi Karol Głębocki.

Ewa Kułakowska/fot. M.J.Plitt