Wiosna sprzyja niektórym zakupom. Aura wymusza zmianę obuwia, zrzucamy ciężkie kozaki i ochoczo ruszamy po nowe buty. Na rynku mamy bardzo szeroki ich wybór, niektórych stać na markowe towary, inni zadowalają się średnią ofertą, jeszcze inni uważają, że lepiej kupować tańszy produkt, ale za to często go zmieniać. Warto wiedzieć, że niezależnie od zapłaconej ceny, obuwie reklamujemy w oparciu o ustawę o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej i zmianie kodeksu cywilnego. Nie liczy się także miejsce zakupu, może być to firmowy sklep bądź targowisko miejskie. Ważne jest jedynie posiadanie jakiegokolwiek dowodu zakupu.
Nie mają racji sprzedawcy na targowicy miejskiej, którzy uważają, że ich produkty nie podlegają reklamacji w oparciu o wyżej cytowaną ustawę. Kupując na stoisku na targowicy mamy prawo zażądać dowodu zakupu obuwia, pamiętać należy, że w opisie transakcji winna być podana data, cena i opis towaru. Takich problemów nie ma przy zakupach w sklepach, które posiadają kasy fiskalne i wydają konsumentom paragony zawierające istotne cechy zawartej transakcji.
Obuwie, tak jak większość towarów, możemy reklamować przez dwa lata od daty zakupu. Trzeba więc przechowywać paragon, na jego odwrocie najlepiej dokonać opisu zakupu, przy potencjalnej reklamacji pozwoli to nam na szybkie odszukanie potrzebnego dokumentu. Długi okres na złożenie reklamacji nie oznacza, że możemy reklamować zwykłe zużycie materiału. Wiadomo, że towar używany zgodnie z przeznaczeniem ulega stopniowemu zniszczeniu. Zdarza się jednak nadzwyczajne zużycie obuwia, gdzie po miesiącu rozrywa się wyściółka na pięcie czy też pęka skórka na noskach butów. Przyczyną tego stanu rzeczy jest najczęściej siłowe wkładanie stopy do butów, bądź gra w piłkę nożną. Takie użytkowanie oczywiście będzie zanegowane przez sprzedawcę, który po prostu nie uzna nam reklamacji. Trzeba jeszcze pamiętać, że dzisiejszy porządek prawny przewiduje świadomego konsumenta. To oznacza, że powinniśmy innej jakości oczekiwać od butów sportowych za 40 zł, kupionych na targowicy miejskiej, a innej od butów markowych zakupionych w firmowym sklepie. Nie dajmy się też zbyć sprzedawcy, który nie chce nam przyjąć towaru do reklamacji w ostatnim okresie jej złożenia, np. w 24 miesiącu od daty zakupu.
Na koniec dodam, że częste informacje producenta na opakowaniu obuwia zawężające jego odpowiedzialność do okresu krótszego niż przewiduje ustawa są bezprawne i nie musimy się nimi przejmować. A co w przypadku, gdy sprzedawca nie uzna nam reklamacji? Wtedy możemy zwrócić się do rzeczoznawcy obuwia, który rekomendowany jest przez Inspekcję Handlową. Po uzyskaniu przychylnej dla nas opinii, powinniśmy jeszcze raz negocjować ze sprzedawcą, bądź od razu skierować sprawę na drogę postępowania sądowego. W takich przypadkach możemy oczekiwać bezpłatnej pomocy powiatowego rzecznika konsumentów.
Agata Gołaszewska-Horak