Remontowe pułapki

Od kilku tygodni trwają prace na ul. Kolejowej i Linki, gdzie kładzie się nowy dywanik asfaltowy i nową nawierzchnię chodników, choć ze starych płytek. Cóż, w związku z tymi robotami w miniony czwartek całkowicie zamknięto ul. Kolejową od strony ul. Chrobrego, zaś jej naturalne przedłużenie, czyli ul. Linki tylko częściowo. Tylko jak to uczyniono - u jej wlotu z ul. Polskiej ustawiono barierki, ale jednocześnie pozostawiono znak nakazujący jazdę wprost na nie! - fot. 1. Czegoś podobnego w Szczytnie dotąd nie widziano, wskutek czego kierowcy skręcający w kierunku poczty pakowali się na przeciwny pas ruchu jednokierunkowej ul. Linki! Bałagan powstał niemiłosierny i dziwne, że nie doszło w tym miejscu do jakiegoś poważniejszego wypadku. Ale to jeszcze nie wszystko, kawałek dalej numer ze znakiem nakazującym jazdę wprost na barierki został powtórzony - fot. 2.

Miejsce widoczne na fotografii to wyjazd dla autobusów jadących z dworca PKS a kierujących się na Warszawę lub Olsztyn. Na szczęście doświadczeni kierowcy zawodowi nie stosowali się do znaku i barierek nie forsowali. Poza tym na Kolejowej tak samo jak na kierowców, tak i na pieszych czyhają rozmaite pułapki. Kiedy „Kurek” przyglądał się pracom remontowym, jedna z pań idąca chodnikiem nagle potknęła się i nieomal wywróciła. Co się stało? Oto na jej drodze pojawiła się deska ze zdezelowanej ławki - fot. 3. Już mniejsza o to, czy uszkodził ją jakiś wandal, czy została zepsuta w trakcie prac remontowych, przecież któryś z robotników mógłby podnieść ową deskę i położyć poza chodnikiem. To wszystko co byłoby do zrobienia w tej kwestii, ale na to nikt jakoś nie wpadł.

KORKI I POPOŁUDNIOWE MROKI

- Jazda ulicami miasta w godzinach 15.00 - 16.00 to istna makabra - skarżą się liczni Czytelnicy, którzy o tej porze powracają swoimi pojazdami z pracy do domów. Do niedawna łudzono się, że ów uliczny tłok w godzinach szczytu ma związek z zamknięciem ul. 1 Maja. Teraz, kiedy ta ulica otwarta jest dla ruchu, a nic się nie zmieniło i korki są nadal, nadzieje na poprawę prysły. Po prostu tylko jeden pas ruchu na głównym trakcie miejskim, czyli ul. Polska - Odrodzenia powoduje taki właśnie stan rzeczy. A jeśli jakiś samochód zatrzyma się jeszcze przed którymś z przejść dla pieszych, korki ciągną się od świateł do świateł, a potem aż do ronda.

Tymczasem aut nie ubywa, a odwrotnie – ciągle jest ich więcej i więcej. Być może za dwa lata albo nawet wcześniej GDDKiA dojdzie do wniosku, że jeden pas ruchu to za mało i na powrót poszerzy tak ul. Polską, jak i Odrodzenia i znowu zaczną się niekończące się remonty. I jeszcze jedno, na co zwracają nam uwagę Czytelnicy. Teraz, jesienią, zmrok zapada szybko. Już kilka minut po szesnastej jest w zasadzie ciemno, a tymczasem uliczne latarnie ani myślą świecić - fot. 4. Miasto pogrąża się o tej porze dnia w totalnym mroku. Widoczność może jest i jako taka, wszak samochody mają swoje reflektory, ale podczas mijania, gdy światła pojazdu jadącego z naprzeciwka oślepiają, ciężko zobaczyć pieszego pokonującego zebrę, zwłaszcza na przejściu pod sądem i kawałek dalej pod szkołą muzyczną. Coś chyba jest nie tak z włącznikami zmierzchowymi sterującymi ulicznymi latarniami - włączają się zbyt opieszale.

A jeszcze, bodaj dwa lata temu były one tak czujne, że latarnie zapalały się nawet wówczas, gdy nad miastem przechodziły ciężkie, ciemne chmury.

NOWA PLAŻA

W minionych latach na trawiastej plaży nad dużym jeziorem latem odbywały się piwne biesiady. Gawiedź bawiła się wesoło, a zabawa polegała na tym, że masowo, nie wyłączając wyrostków, sączono piwo w takt ludycznych dźwięków muzyki biesiadnej albo disco polo.

Na ogół organizatorem tych mało budujących imprez były Browary Tyskie, które z wdzięczności dla szerokiej szczycieńskiej klienteli ufundowały nawet okolicznościowy stolik plażowy do gry w szachy lub warcaby i to w ilości sztuk jeden. Ba, nie minęło wiele czasu, a nowy gospodarz miasta, a właściwie gospodyni przemieniła ową trawiastą plażę i przyległy teren biesiad w elegancki park, skutkiem czego o piciu piwa w tym miejscu mowy już nie ma. Sama zaś plaża jest teraz piękna, piaszczysta - oj, latem będą miały maluchy i starsi uciechę, mogąc tam grać w piłkę plażową - fot. 5.

Ciekawe natomiast, czy przyszłego lata z tej pięknej piaszczystej plaży będzie można wbiec do wody, aby zażyć kąpieli, bo jak dotąd sanepid miał zawsze jakieś uwagi co do stanu czystości wód i zabraniał pluskania się w akwenie. Powracając zaś do fundatora i jego stoliczka, to ów przedmiot został z plaży usunięty i trafił na składowisko starych śmietników - fot. 6 na tyłach byłej posesji strażackiej.

Cóż, stoliczek odszedł w niepamięć jak owe niesławne biesiady piwne i chyba to dobrze. A poza tym, to tuż obok mola można nadal grać w szachy lub warcaby, ponieważ teraz stoją tam aż dwa nowe stoliczki, identyczne jak ów tyski, tyle że bez emblematów jakiegokolwiek sponsora - fot. 7. Trochę to dziwi, bo skoro niczym się one nie różnią od starego stoliczka, to dlaczego akurat ten usunięto?

"INFORMACYJNA" TABLICZKA

Na ul. Korczaka stoi sobie tabliczka z nazwami ulic. W zasadzie to nie tyle stoi, co opiera się o słup energetyczny, do którego dodatkowo jest przypasana plastikową folią. Cóż, taka prowizorka nie dziwiłaby specjalnie, gdyby nie to, że tabliczka oznajmia, że oto mamy do czynienia ze skrzyżowaniem ul. Kajki z ul. Konopnickiej - fot. 8.

Tymczasem nic bardziej mylnego, bo tak jak na zdjęciu pokazują to strzałki - pierwsza za tabliczką ulica w prawo to Wańkowicza, zaś w lewo to ul. Kolberga. Rozumiemy, że tabliczkę wykopano z powodu remontu nawierzchni ul. Konopnickiej, ale nie pojmujemy dlaczego postawiono ją w tym akurat miejscu. To nie lepiej było ją schować na czas robót do jakiegoś magazynku?