Powstały na początku XX w. budynek Domu dla Dzieci w Pasymiu niebawem nabierze nowego oblicza. Wszystko za sprawą prowadzonego właśnie remontu ogrodzenia. Prace związane z jego renowacją niepokoją jednak byłą burmistrz Lucynę Kobylińską. Wszystko przez to, że są one wykonywane bez zgody konserwatora zabytków, choć na obiekcie widnieje stosowne oznaczenie.

Renowacja bez konserwatora

ZABYTEK TO NIE SPLENDOR

Znajdujący się na ul. Dworcowej w Pasymiu budynek Domu dla Dzieci to jeden z bardziej charakterystycznych obiektów w miasteczku nad Kalwą. Powstał on w 1904 roku i służył dawniej jako sąd. Obecnie trwają prace związane z remontem jego ogrodzenia, które swoim wyglądem komponuje się z budynkiem. Na pierwszy rzut oka odnawiany płot niewiele różni się od starego. Mimo to prowadzona właśnie renowacja niepokoi byłą burmistrz Pasymia, a obecnie radną powiatową Lucynę Kobylińską. Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu (29 grudnia) wystąpiła z zapytaniem do dyrektor Domu dla Dzieci o to, czy na prowadzone prace otrzymała ona zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków. Dyrektor Jolanta Dunaj tłumaczy, że takiego pozwolenia mieć nie musiała, ponieważ obiekt nie jest wpisany do rejestru.

- Kiedy rozpoczynałam w tym domu remonty jakieś osiem lat temu, korespondowałam z konserwatorem zabytków. Odpisał mi, że obiekt nie jest wpisany do rejestru i od tamtego czasu o nic więcej nie pytałam - tłumaczy Jolanta Dunaj. Dodaje, że nie zabiegała także o uznanie budynku za zabytek, ponieważ wpis do rejestru kosztuje, a oprócz tego wiąże się z prawnymi obostrzeniami.

- Splendoru dodatkowego dla placówki to nie przynosi, a raczej utrudnia wszelkie prace - uważa dyrektor. Zapewnia, że remontowane ogrodzenie w znacznym stopniu będzie składać się ze starych elementów. Pozostaną w nim te same przęsła, które zostały jedynie opalone. Nowe elementy to warstwy czerwonej cegły oraz słupki. Wzmocniono również podłoże płotu.

UCHYBIENIE DOBREMU OBYCZAJOWI

Taka odpowiedź nie do końca satysfakcjonuje Lucynę Kobylińską.

- To dziwne, że nie potrzeba zgody konserwatora, bo przecież budynek jest oznaczony jako zabytkowy - dziwi się była burmistrz. Rzeczywiście - na froncie domu widnieje tabliczka informująca o jego zabytkowym charakterze. Jak się jednak okazuje, jej umieszczenie nie jest równoznaczne z faktem wpisania danego obiektu do rejestru.

- Dom dziecka w Pasymiu znajduje się w ewidencji zabytków, ale nie jest objęty żadną formą ochrony wynikającą z ustawy - wyjaśnia inspektor Grzegorz Świętochowski z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie. Nie wyklucza jednak, że wkrótce status obiektu ulegnie zmianie.

- Prawdopodobnie niebawem zostanie wszczęte postępowanie o wpisanie tego budynku do rejestru zabytków - mówi inspektor. Według niego remont ogrodzenia powinien być zgłoszony starostwu. Ono z kolei, mając na uwadze szczególny charakter obiektu, winno skonsultować planowane prace z konserwatorem. Takich działań w przypadku pasymskiego domu jednak nie podjęto. - To uchybienie dobremu obyczajowi - ocenia inspektor Świętochowski. Dodaje, że wpis do rejestru to tylko forma administracyjna, która nie decyduje o tym, czy dany budynek ma charakter zabytku czy nie.

- W grę wchodzą tu przecież inne przesłanki - wartość artystyczna czy też znaczenie historyczne, a takie warunki budynek w Pasymiu spełnia - mówi Grzegorz Świętochowski.

Ewa Kułakowska/Fot. A. Olszewski