Przy ulicy Pasymskiej trwają intensywne prace budowlane. Stara stajnia przy dawnym zajeździe, gdzie przez lata mieścił się warsztat mechaniczny, ma się zamienić w restaurację.

Restauracja (w) stajni

Zarówno stara stajnia, jak i spory areał przyległego terenu został zakupiony od miasta, jeszcze w ubiegłej kadencji, przez ówczesnego radnego Jana Millera. Projekty remontowe miał eks-radny już wtedy, gdy nim był i zawiadomił o nich, zgodnie z obowiązującymi przepisami budowlanymi, starostwo w marcu 2001 roku. W ramach remontu bieżącego miały być naprawione tynki, podłogi, uzupełnione mury, wymieniona stolarka, naprawiony dach itp.

Obserwujący prace przechodnie dziwili się, bo łatanie dziur w murach polegało na ich zupełnej niemal rozbiórce, podobnie było z dachem.

- Przecież to zabytek! - alarmowali redakcję. - Nie można sobie w nim robić co się chce, a na takie działania to by konserwator na pewno nie pozwolił!

Sprawdziliśmy więc i okazuje się, że remontowany budynek leży jedynie w strefie ochrony konserwatorskiej, sam natomiast do rejestru zabytków wpisany nie jest, figuruje tam natomiast sąsiadujący z nim obiekt dawnego zajazdu, w którym obecnie mieści się sklep spożywczy. Takie właśnie były dawne ustalenia konserwatora, mimo że oba budynki jeszcze dawniej stanowiły integralną niemal całość.

Wątpliwości budził też zakres prac, wobec faktu, że wykraczał poza te, które są dopuszczone do wykonania bez konieczności posiadania zezwolenia na budowę.

- Przepisy budowlane mówią, że takie zezwolenie wymagane jest zawsze, gdy następuje zmiana lub wymiana elementów konstrukcyjnych - usłyszał "Kurek" wyjaśnienia od urzędników w miejskim wydziale rozwoju miasta, powiatowym wydziale budowlanym oraz w nadzorze budowlanym. - Za takie elementy z pewnością należy uznać ściany, więźby dachowe itp.

W przypadku eks-radnego Millera nikt za bardzo nie chce wypowiadać się oficjalnie, nawet jeśli oficjalnie działań remontowych nie prowadzi już on sam, a jego syn. Wiadomo jednak, że wspomniany nadzór budowlany zaczął się działaniom remontowym przyglądać.

- Zakres planowanych prac nie wykraczał poza prawne możliwości - w obronie remontowych działań staje Jan Miller. Jednocześnie dodaje, że prace remontowe wstrzymano, o czym poinformowany został nadzór budowlany. Właściciel posesji przystąpił też do opracowania dokumentacji technicznej, która jest podstawą do wydania zezwolenia na budowę. - To tylko dlatego, że dach się zawalił całkiem, a jego naprawa już zwykłym remontem nie jest - podkreśla Jan Miller.

W dalekosiężnych planach leży całkowita przebudowa obiektu tak, by powstała w jego miejscu nowa restauracja.

- Teraz to może dopiero za pięć lat to się uda zrobić, bo na wszystko na raz nie wystarcza pieniędzy, ale na pewno restauracja powstanie, bo ja, jak coś postanowię, to tak musi być! - zapewnia inwestor.

Swoją drogą, jakim sposobem dach miałby się nie zawalić, jeśli frontowa ściana budynku, w potężnym fragmencie, została rozebrana od góry aż po grunt. Jan Miller twierdzi też, że informację o przerwaniu prac złożył już z miesiąc temu. Roboty jednak trwają.

(hab)

2004.04.28