Wiosną tego roku niespodziewaną wizytę w Piastunie złożyła rodzina Jerzego Lanca, przedwojennego nauczyciela polskiej szkoły w tej wsi, jedynej takiej na całych Mazurach. Wśród gości był Jerzy Lanc junior, syn tragicznie zmarłego nauczyciela. Paradoks historii sprawił, że członkowie rodziny mieszkają w Niemczech. Jak do tego doszło?
Dwie wizyty w Piasutnie
Wiosną do Piastuna zawitało kilkoro gości z Niemiec. Szukali szkoły, w której pracował kiedyś ich przodek. Byli zaskoczeni, gdy w miejscowym Środowiskowym Domu Samopomocy dowiedzieli się, że placówka dba o pamięć owego przodka i przygotowuje się do nadania jej jego imienia. Rodzina Jerzego Lanca, bo o niej mowa, stwierdziła, że tego roku do Piastuna przyjedzie z dalekiej Kolonii w Niemczech jeszcze raz, we wrześniu, gdy odbędą się oficjalne uroczystości nadania ŚDS w Piastunie imienia Jerzego Lanca. Tak się stało. Udało mi się wówczas porozmawiać z synem Jerzego Lanca, Jerzym juniorem, oraz z wdową po drugim synu, Bogusławie, dzięki czemu możemy opowiedzieć o dalszych losach rodziny jedynego polskiego nauczyciela na Mazurach, o tym co stało się już po jego śmierci.
Jerzy Lanc senior
Jerzy Lanc senior urodził się 21 września 1901 roku w Kostkowicach na Śląsku Cieszyńskim. Tutaj też ukończył szkołę powszechną. Naukę kontynuował w seminarium nauczycielskim w Cieszynie. Dzięki dobrym wynikom otrzymywał stypendium. Swoją pracę nauczycielską rozpoczął od szkoły w Rudnicy koło Cieszyna. Rok później przeniósł się do szkoły w Szklarce Śląskiej, gdzie początkowo miał spore problemy z nieprzychylnie do niego nastawioną, zgermanizowaną, ludnością. Założył w tej wsi Kółko Rolnicze, Spółkę Rolną, Klub Piłki Nożnej, Oddział Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego. Organizował wycieczki do Warszawy, Poznania i Krakowa, obchody świąt narodowych i religijnych oraz kursy języka polskiego, geografii i historii Polski. Dzięki tej pracy udało się mu przełamać nieufność mieszkańców, czego koronnym dowodem było zawarcie małżeństwa z mieszkanką Szklarki, Anną Ernestyną Funda. 8 czerwca 1929 roku urodził się im pierwszy syn, Bogusław. Na początku 1931 roku Jerzy Lanc wyjechał do Prus Wschodnich z zadaniem zorganizowania pierwszej polskiej szkoły na Mazurach, w Piasutnie.
Otwarcie szkoły
23 lutego 1931 roku w Szczytnie powstała Komisja Szkolna na Mazury. Przewodniczącym Komisji został Kwiatkowski z Rozóg a jednym z jej członków był sam Michał Kajka. Działacze Polskiego Towarzystwa Szkolnego w Olsztynie – Jan Boenigk, Walenty Habandt i Franciszek Barcz – namawiali Mazurów do składania wniosków o założenie polskich szkół. Pierwszy napłynął z Rudki pod Szczytnem, drugi z Piasutna. Trzynastu gospodarzy z Piasutna zadeklarowało, że będzie posyłać swoje dzieci do polskiej szkoły. Byli to między innymi Jarosz, Jungman, Maciej, Peterek i Tutas. Oczywiście działania mające na celu założenie polskich szkół spotkały się z niemiecką kontrakcją. Grożono rodzicom chcącym posyłać dzieci do polskiej szkoły a niemieckie banki odebrały udzielone pożyczki. Polscy działacze zdecydowali, że pierwsza szkoła na Mazurach powstanie w Piasutnie. Od Wilhelminy Lumowej, mieszkającej na Łęgu – przysiółku Piasutna, wynajęto pomieszczenia na izbę lekcyjną i pokój dla nauczyciela. Został nim Jerzy Lanc. W dniu 13 kwietnia 1931 roku odbyło się uroczyste otwarcie nowej szkoły. Obecni byli: prezes Związku Polskich Towarzystw Szkolnych i poseł na sejm pruski Jan Baczewski, Jan Boenigk oraz inni działacze Polskiego Towarzystwa Szkolnego w Olsztynie, 18 gospodarzy z Piasutna i tylko dwoje dzieci.
Śmierć nauczyciela
Szkoła Lanca stała się miejscowym ośrodkiem polskości. Wieczorem zbierali się tutaj gospodarze z dziećmi, rozmawiali, słuchali radia. Jednakże placówka w dalszym ciągu była celem niemieckich ataków. Przyjeżdżały kontrole, wizytacje. Bardzo źle pisała o szkole niemiecka prasa ze Szczytna i Olsztyna. Uczęszczała do niej już tylko jedna uczennica. Szkole groziło zamknięcie, czego spodziewał się i sam Lanc. Trwał tutaj, gdyż uznał to za swój obowiązek i stwierdził, że dobrowolnie nie zrezygnuje ze swego zadania. W listach do żony pisał o szykanach i o tym, że nie czuje się bezpieczny. 28 lutego 1932 roku Lanc przyjechał ze Szczytna do Świętajna pociągiem i pieszo przyszedł na Łęg. Nazajutrz rano znaleziono go martwego w łóżku. Oficjalną przyczyną śmierci był ulatniający się z pieca tlenek węgla. Okoliczności nigdy jednak nie wyjaśniono. Miał zaledwie 31 lat. Trumnę ze zwłokami przewieziono pociągiem do Szklarki Śląskiej, gdzie go pochowano. Na dworcach położonych na trasie przejazdu pociągu czekały delegacje uczniów i nauczycieli, aby oddać hołd zmarłemu. W samym pogrzebie wzięło udział około dwóch tysięcy osób. Śmierć Lanca odbiła się szerokim echem w Polsce. Pisały o niej wszystkie gazety. Dzięki książce „Na tropach Smętka” Melchiora Wańkowicza działalność nauczyciela poznano w całym kraju.
Wdowa i dwóch synów
Po Jerzym Lancu pozostała wdowa, Anna Ernestyna, i syn Bogusław, liczący sobie w chwili śmierci ojca 2,5 roku. Już po śmierci Jerzego Lanca, 15 października 1932 roku, narodził się drugi syn, któremu na cześć zmarłego nadano imię Jerzy.
Sławomir Ambroziak
Za tydzień o dalszych losach rodziny Lanców.