Na uroczystość nadania Środowiskowemu Domowi Samopomocy w Piasutnie imienia Jerzego Lanca
we wrześniu tego roku z Niemiec przyjechał tylko jeden jego syn, Jerzy Lanc junior. Starszy Bogusław zmarł
w 2002 roku. Po ponad siedemdziesięciu latach Jerzy junior ponownie zobaczył miejsce, gdzie pracował
i zmarł jego ojciec.
Na uroczystość nadania Środowiskowemu Domowi Samopomocy w Piasutnie imienia Jerzego Lanca we wrześniu tego roku z Niemiec przyjechał tylko jeden jego syn, Jerzy Lanc junior. Starszy Bogusław zmarł w 2002 roku. Po ponad siedemdziesięciu latach Jerzy junior ponownie zobaczył miejsce, gdzie pracował
i zmarł jego ojciec.
Podróż po latach
Wiosną 2010 roku rodzina Lanców w Niemczech decyduje się na podróż do miejsca, w którym pracował i zmarł Jerzy Lanc, do Piasutna na Mazurach. Po drodze zabierają mieszkającego w Toruniu kuzyna, Rudolfa Lanca, syna rodzonego brata Jerzego Lanca. Jerzy Lanc junior przypomina sobie jak przez mgłę poprzednią podróż do Piasutna, odbytą z matką i starszym bratem w 1938 roku, w czasach, gdy na Mazurach rządzili już hitlerowcy. Od tamtej pory minęły 72 lata. Wszyscy są ciekawi, jak wygląda teraz to miejsce. W Piasutnie zostają zaskoczeni gościnnym przyjęciem przez miejscowy Środowiskowy Dom Samopomocy, któremu od września 2010 roku ma patronować właśnie Jerzy Lanc. Rodzina Lanców postanawia na tę uroczystość ponownie przyjechać. Przekazuje też ŚDS w Piasutnie szereg nieznanych zdjęć Jerzego Lanca, dzięki czemu możemy je opublikować w „Kurku”. Dzięki informacjom uzyskanym od Jerzego Lanca juniora i wdowy po Bogusławie, Eleonory Lanc, udało się też odtworzyć dalsze losy rodziny tragicznie zmarłego nauczyciela jedynej szkoły polskiej na Mazurach. Członkowie rodziny Lanców w rozmowie ze mną byli otwarci. Rodzina nazywa się teraz z niemiecka „Lanz”. Jerzy to Georg, Bogusław to Gottfried. Na pytanie, w jakiej wersji, polskiej czy niemieckiej, mają być podawane w naszych artykułach ich imiona i nazwisko bez wahania odpowiedzieli, że nie mają nic przeciwko, ażeby było to w polskiej wersji. To był przecież język ich ojca i w imię krzewienia tego języka Jerzy Lanc stracił życie.
Nowe życie
Po przeprowadzce całej rodziny Lanców do Kolonii w latach 1949 – 1951 zaczęło się dla niej życie w nowym miejscu. Bogusław Lanc pracował w Zakładzie Komunalnym w Kolonii, początkowo zajmując się elektryką. Wkrótce zdał egzamin mistrzowski. Z biegiem lat stał się jedną z najważniejszych osób odpowiedzialnych za gospodarkę komunalną Kolonii. Był też szefem związków zawodowych. W 1991 roku przeszedł na emeryturę. Był już wówczas chory. Zmarł w 2002 roku w wieku 73 lat. Jerzy Lanc junior całe zawodowe życie przepracował jako urzędnik pocztowy. Doszedł do stanowiska kierownika poczty. Na emeryturę przeszedł w 1994 roku.
Wnuki Jerzego Lanca
Bogusław i Eleonora Lanc doczekali się trzech córek i sześciorga wnuków. Jeden z nich jest inżynierem. Jerzemu Lancowi juniorowi urodziła się córka Ewa i syn Jerzy. Imiona te nadano zgodnie z wielowiekową tradycją rodziny, według której chłopcy nosili imię Jerzy a dziewczynki Ewa. Dowodem na to jest kronika rodzina, która sięga 1795 roku. Niestety syn Jerzy zmarł w wieku 13 lat. Ewa Lanc z wykształcenia jest fizykoterapeutą i pomaga osobom poszkodowanym w wypadkach. Ma troje dzieci, dwóch chłopców i córkę, noszących wschodnie imiona Malte, Sinja i Semjon.
Dąb „Jerzy”
Dzień po oficjalnym nadaniu Środowiskowemu Domowi Samopomocy w Piasutnie imienia Jerzego Lanca i odsłonięciu stosownej tablicy pamiątkowej, Jerzy Lanc junior i wdowa po Bogusławie Lancu, Eleonora oraz kierownik ŚDS w Piasutnie Andrzej Kijewski posadzili obok budynku placówki dąb o imieniu „Jerzy”. Otrzymał on takie miano jako posadzony ręką Jerzego ku pamięci ojca, noszącego to samo imię. Wizyta w 1938 roku i wizyta we wrześniu 2010 roku są niczym klamry spinające życie Jerzego Lanca juniora. Jako mały 6 – letni chłopiec był z matką i bratem w Piasutnie, gdy w ogóle nie wolno było wspominać o tym, że jego ojciec był tutaj polskim nauczycielem. Teraz jako 78 – latek przyjechał, aby oficjalnie odsłonić tablicę poświęconą ojcu i uczestniczyć w nadaniu placówce jego imienia. Nie była to wizyta taka jak przed laty, w ukryciu, lecz z oficjalnym udziałem władz powiatu i województwa. To należyty hołd oddany ojcu, którego, jako urodzony już po jego śmierci, nigdy nie widział. Po latach, w 2010 roku, los napisał ostatni już chyba rozdział smutnej historii Jerzego Lanca, nauczyciela jedynej polskiej szkoły na Mazurach.
Sławomir Ambroziak