Jednemu tylko radnemu z gminy Świętajno nie podobała się finansowa działalność samorządu w ubiegłym roku. Dał temu wyraz głosując przeciwko udzieleniu absolutorium wójtowi Jerzemu Fabisiakowi. Głównym jednak tematem sesyjnej debaty było rolnictwo.
Podatkowe przepychanki
Podczas sesji Rady Gminy Świętajno, w czwartek 24 kwietnia, głosowanie nad absolutorium poprzedziło sprawozdanie Komisji Rewizyjnej z przeprowadzonej kontroli urzędowego referatu budżetu i finansów. Komisja analizowała kwestie związane z naliczaniem stawek podatkowych za grunty letniskowe i ich egzekwowanie. Kontrolę przeprowadzono w związku z zastrzeżeniami, które zgłosił na jednej z wcześniejszych sesji radny Jerzy Leśniewski ze Spychowa. Jego wątpliwości budzi to, że za kilka hektarów gruntu, które gmina sprzedała kilka lat temu na cele rekreacyjne, pobierany był dotychczas podatek rolny.
Komisja Rewizyjna, powołując się na pismo z Regionalnej Izby Obrachunkowej, stwierdziła jednak, że podstawę naliczania opłat i podatków stanowią deklaracje składane przez właścicieli i użytkowników oraz sposób użytkowania gruntów, a nie zapisy w planie przestrzennego zagospodarowania. A ponieważ nabywca tzw. Koziej Góry w okolicy Spychowa dotychczas nie podjął żadnych działań, by zakupiony przez niego grunt stał się letniskowo-rekreacyjny nie tylko z nazwy, płaci podatek jak za nieruchomość rolniczą.
- Dokumenty nie budzą zastrzeżeń, choć konieczna jest obecnie weryfikacja składanych deklaracji podatkowych - mówił przewodniczący Komisji Rewizyjnej Zygmunt Pampuch.
- Absolutnie nie zgadzam się z protokołem Komisji Rewizyjnej, bo jest zupełnie inaczej - mówił radny Jerzy Leśniewski i ostrzegał, że jeśli Rada podejmie jakiekolwiek decyzje, podtrzymujące stanowisko Komisji Rewizyjnej i obecny system naliczania podatków, to on unieważni je za pośrednictwem wojewody.
Radny Jerzy Leśniewski był też jedynym spośród obecnych na sesji 12 radnych, który opowiedział się przeciw udzieleniu absolutorium wójtowi Jerzemu Fabisiakowi. Zażądał, by jego votum separatum zostało imiennie odnotowane w protokole sesji. Od głosu wstrzymało się trzech innych radnych: Marek Kaczyński, Wiesław Kozłowski i Alicja Bartnik-Krzyśków, przewodnicząca Rady Gminy.
Tegoroczne absolutorium - jak podkreślił wójt Fabisiak, dziękując za akceptację - tym się różni od wszystkich innych, że podsumowuje działalność prowadzoną na przełomie kadencji.
- Proszę, by w protokole zostało ujęte także to, że pan Leśniewski był członkiem Zarządu Gminy w poprzedniej kadencji, a więc i siebie w ten sposób ocenił - mówił wójt dodając, że on sam do żadnych uchybień, uzasadniających ewentualne nieudzielenie absolutorium, się nie poczuwa.
Rolnicza debata
Składając informację o stanie rolnictwa wójt Jerzy Fabisiak podkreślał między innymi, że z tytułu podatku rolnego od osób fizycznych w 2002 roku wpłynęło 50 648 zł, co stanowi 1,99% dochodów własnych gminy, a zaledwie 0,65% dochodów ogółem.
Z 27 978 ha powierzchni gminy prawie 18 ha to lasy, a to oznacza - jak opiniował wójt - że stosowniejsza byłaby debata o ich stanie tym bardziej, że wśród radnych więcej jest leśników niż rolników. O mizernym stanie rolnictwa mógłby świadczyć też fakt, że spośród ponad 3 tysięcy gruntów ornych połowa jest odłogowana.
Liczba indywidualnych gospodarstw rolnych na terenie gminy wynosi 688, z czego blisko połowa, bo 313 ma powierzchnię mniejszą niż 5 ha. Jest też ponad 2000 działek rolnych o powierzchni mniejszej niż hektar. Gospodarstw o sporym areale, powyżej 15 ha, jest w gminie 180.
W rejestrach powiatowego lekarza weterynarii, który podczas sesji był najintensywniej przez radnych "przesłuchiwany", figuruje łącznie 240 gospodarstw z terenu gminy Świętajno, w których odbywa się produkcja mleka na cele przetwórstwa. "Gminne" stado bydła liczy sobie ponad 4250 sztuk, koni - 250 sztuk, kóz - 45 i owiec - 7 sztuk.
Sporządzona w oparciu o dane pochodzące z ubiegłorocznego powszechnego spisu rolnego, informacja o stanie gminnego rolnictwa mówi też i o tym, że w gminie znajduje się osiem jezior, a wśród gruntów nie ma ani skrawka lepszej wartości niż klasa III. Dominują kategorie V i VI, czyli te, od których obecnie nie płaci się już nawet podatku rolnego.
Choć liczby ze statystycznej informacji nie są oszałamiające, to - zdaniem Jerzego Piekarza, powiatowego lekarza weterynarii, Świętajno należy do gmin, które "rolnictwem stoją". W całym powiecie wśród producentów mleka, jak dotychczas, atest unijny uzyskało 80, z czego 18 - z gminy Świętajno. W przypadku atestu krajowego analogicznie liczby te wynoszą: 87 i 29.
- Docelowo produkcja żywności będzie ściśle kontrolowana "od wideł do widelca" - tłumaczył zebranym radnym i sołtysom Jerzy Piekarz, przedstawiając zadania, jakie realizuje kierowana przez niego jednostka, a także wymogi, którym muszą sprostać rolnicy, chcący taką produkcją się zajmować.
- Nie jest ani łatwo, ani prosto uzyskać certyfikat czy to krajowy, czy to unijny - mówił powiatowy lekarz weterynarii omawiając warunki, jakie powinny spełniać atestowane gospodarstwa. - Tym większa chwała dla tych, którzy podjęli się tego trudu.
- Był pan w Anglii, Danii czy Holandii? - pytał Jerzego Piekarza sołtys z Jerominów Mieczysław Żera. - Tam nikt żadnych płytków i tynków w oborach nie wstawia. To po co wy nam każecie to robić? - zgłaszał wątpliwości, nie jedyne zresztą. Negatywnie był też usposobiony do kwestii związanych z tzw. kwot mlecznych, czyli limitowaniem skupu mleka od producentów, a także procedur określających jego jakość. - Pan gada tak ładnie, jak sam papież, ale co z tego. I tak to całe mleko idzie do jednego zbiornika, nikt nie wie, jakie ono naprawdę jest, a tylko rolników się gnębi.
Opnie sołtysa musiały zrodzić ripostę.
- Kiedyś, nie tak dawno jeszcze, gdy pojechałem do rolnika, ten akurat doił krowy - obrazowo wspominał Jerzy Piekarz. - Stwierdził, że nie może się ze mną przywitać, bo ma ręce ugnojone. To i mleko będzie brudne, skwitowałem, a on na to, że to nic, bo ono dla miastowych. Czy wy chcielibyście pić takie mleko - pytał zebranych przywołując też inne zdarzenie, kiedy to rolnik z terenu właśnie gminy Świętajno oddał na skup udój od krowy, której podawane były akurat antybiotyki. Skończyło się na tym, że musiał zapłacić za całą cysternę skażonego mleka oraz 3 tysiące kary. - Otrzymał też ostrzeżenie, że jeśli kiedykolwiek sytuacja się powtórzy, mleczarnia nic już od niego nie kupi.
O sprawach dotyczących rolników i o ich przyszłości w realiach Unii Europejskiej dyskutowano długo. Wójt Fabisiak miał wątpliwości, czy w przypadku jego gminy w ogóle można mówić jeszcze o rolnictwie, skoro na blisko 700 oficjalnie zarejestrowanych gospodarstw rolnych mniej niż 5% posiada certyfikaty.
- Na razie uzyskali je ci, którzy sami chcieli - twierdził Jerzy Piekarz. - Za 2-3 lata to nie rolnik będzie przychodził do nas, ale my pójdziemy do rolnika, by kontrolować, czy produkuje żywność w sposób zgodny z wymogami sanitarnymi. Jeśli się do nich nie dostosuje, to po prostu produkować nie będzie mógł. Zdecydowanie więc liczba certyfikowanych gospodarstw zacznie rosnąć - tłumaczył powiatowy lekarz weterynarii dodając, że coraz większe wymagania sanitarne budzą wiele sprzeciwów i krytycznych uwag, kierowanych głównie do służb weterynaryjnych. - Wszelkie nasze działania wynikają z ustaw i rozporządzeń. My jedynie kontrolujemy, by przestrzegane było prawo. Nie mamy wpływu na to, jakie ono jest. To domena sejmu i ministrów.
Halina Bielawska
2003.04.30