Tematy drogowe oraz oczekiwana budowa kanalizacji najbardziej interesowały mieszkańców

Kolonii, którzy spotkali się z wójtem Januszem Pabichem. Najgorętszą dyskusję wywołał

jednak problem karania mandatami rowerzystów jeżdżących bez świateł. - Róbcie zasadzki na

bandytów, a nie na ludzi wracających z pracy - radził policji jeden z uczestników spotkania.

Rowerzyści na celowniku

BĄDŹMY LUDŹMI, WÓJCIE

Z mieszkańcami Kolonii wójt Świętajna Janusz Pabich spotkał się w miejscowej szkole, by

omówić główne ubiegłoroczne zadania wykonane przez gminę oraz zaprezentować plany samorządu na bieżący rok. Szef urzędu skupił się na wątkach związanych z inwestycjami w lokalnych placówkach oświatowych, sporo miejsca poświęcił też zaopatrzeniu w wodę w kontekście budowy nowej stacji uzdatniania oraz gospodarce śmieciowej. Szybko okazało się jednak, że spotkanie z mieszkańcami Kolonii nie będzie należało do łatwych. Burzliwą dyskusję wywołało pojawienie się na zebraniu dzielnicowego, Sławomira Żywicy. Policjant apelował m. in. o to, by rowerzyści, których w okolicy nie brakuje, zadbali o odpowiednie oświetlenie swoich pojazdów. Jego słowa rozsierdziły jednego z uczestników spotkania. Zarzucił on policjantom, że ci urządzają polowania na rowerzystów, którzy wracają z pracy do domów i tym samym znajdują łatwy sposób na zwiększenie liczby wystawionych mandatów.

- Urządzajcie zasadzki na bandytów, a nie na ludzi wracających z pracy. To wstyd, panowie - nie szczędził ostrych słów policjantom mieszkaniec. Stróżów prawa bronił wójt Pabich.

- Policja jest po to, by przestrzegać prawa - argumentował, powołując się na zdarzenie, którego był uczestnikiem, kiedy jadąc samochodem w ciemnościach o mało nie potrącił nieoświetlonego cyklisty. To nie przekonało mieszkańca.

- Bądźmy ludźmi, wójcie. Jak można żebraka łapać i go karać? - nie ustępował.

PO SŁOWIE ZE STAROSTĄ

Uczestnicy zebrania narzekali również na nie najlepszy stan drogi przebiegającej przez wieś. Co prawda niedawno, dzięki staraniom sołtys Kolonii Moniki Gwiazdy udało się poprawić bezpieczeństwo na skrzyżowaniu, ale mieszkańcy nadal mają szereg uwag, m. in.

dotyczących dziurawego asfaltu. Wójt zapewnił, że sprawę drogi traktuje priorytetowo. Podkreślał, że o poprawie jej stanu rozmawiał ze starostą, który nią administruje.

- Jest nadzieja, że w tym roku ta droga zostanie zrobiona - mówił wójt, dodając, że starostwo złożyło na remont wniosek do ministerstwa infrastruktury. - Jesteśmy jednak ze starostą po słowie, że jeżeli w tym roku nie dostanie tych pieniędzy z ministerstwa, to w przyszłym roku musi być zrobione, choćby za własne środki - zapewnił Janusz Pabich. Wciąż nierozwiązanym problemem jest ruch ciężkich samochodów przez wieś. Obecnie gmina czyni starania, by przejąć od lasów drogę, którą ten transport mógłby się odbywać. Trwają związane z tym procedury. Do czasu ich załatwienia lasy nie godzą się, by samochody przejeżdżały przez ich teren.

ZAPOMNIANA WIEŚ

Mieszkańców interesowała też budowa długo oczekiwanej przez nich kanalizacji. Przypominali oni, że obietnice jej powstania słyszą już od trzeciego z rzędu wójta, a tymczasem niewiele w tej sprawie zrobiono. Wójt poinformował, że projekt inwestycji realizowanej w ramach unijnego programu jest już gotowy, a samorząd podpisze z urzędem marszałkowskim umowę w czerwcu.

- Jak dobrze pójdzie, to już w końcówce roku coś zaczniemy robić. Wszystko jest jednak uzależnione od pieniędzy - mówił wójt. Te zapewnienia nie usatysfakcjonowały mieszkańców. Pojawiły się głosy, by gmina zaciągnęła kredyt na budowę kanalizacji. Takie rozwiązanie Janusz Pabich kategorycznie odrzucił.

- Wtedy zrobimy jedną kanalizację, a na chodniki i szkoły zabraknie. Za nasze pieniądze jej nie zbudujemy, bo wtedy zadłużymy gminę - tłumaczył wójt. Mieszkańcy utyskiwali też, że ich wieś jest traktowana przez władze po macoszemu, zaś inne miejscowości, choćby takie jak Jerutki czy Piasutno mogą się pochwalić większą liczbą inwestycji służących ludziom. W odpowiedzi na te zarzuty Janusz Pabich przypomniał, że na niedawny remont szkoły w Kolonii samorząd wydał 600 tys. złotych, a dla porównania, budowa chodnika w Jerutkach kosztowała ok. 20 tysięcy.

Ewa Kułakowska