Podwórzowy pies-znajda o imieniu Rudy stał się przedmiotem sporu mieszkańców bloku nr 35 przy ul. Piłsudskiego i budynków doń przyległych. Jedni chcą psa koniecznie zatrzymać, inni widzieliby go najchętniej w schronisku.

Rudy kością niezgody

Domek Murzynka

Przed laty, na podwórze bloku nr 35 przy ul. Piłsudskiego przyplątał się nie wiadomo skąd pies ochrzczony później mianem Murzynka. Jeden z mieszkańców bloku wybudował mu nawet specjalną budę, którą postawiono w przyblokowym ogródku. Murzynek mieszkał tam sobie spokojnie, dokarmiany przez mieszkańców osiedla, ale po dwóch, trzech latach charakter psa uległ nagłej zmianie. Zwierzę stało się agresywne, dzieci nie mogły do niego podejść, więc został oddany do schroniska. Tam długo nie przebywał, znalazł sobie bowiem nowy dom u leśniczego z Czarnej Wody, gdzie do dziś sprawuje się ponoć nienagannie. A budę przy bloku nr 35 dostał w spadku inny piesek, który od 5, 6 lat kręcił się po okolicy. Z racji umaszczenia psinę nazwano Rudym.

Jazgot po północy

Rudy, zdaniem jednej z mieszkanek bloku nr 35 przy ul. Piłsudskiego, powinien podzielić los Murzynka, tj. trafić niezwłocznie do schroniska. Według niej, miski z jedzeniem, ustawione przy budzie, przyciągają inne bezdomne psy. Rudy przegania je z podwórka i wtedy powstaje jazgot. Takie odgłosy są również po północy i nad ranem.

Rudy, wskutek tak niepochlebnych opinii, doczekał się postawienia jego sprawy na zebraniu Wspólnoty Mieszkaniowej w TBS-ie, interweniowała, i to nawet dwukrotnie, także Straż Miejska.

Owieczka, nie pies

No i nic, Rudy rezyduje nadal w "Domku Murzynka". Ma bowiem, oprócz przeciwników, wielu obrońców. Jednym z nich jest pani Irena Kulikowska.

Kiedy zjawiłem się w jej mieszkaniu, aby zasięgnąć opinii o Rudym, już od progu zawołała z lękiem w głosie: - A co, chcą nam zabrać Rudego?

Po przekazaniu uwag jej sąsiadki słyszę:

- Przecież zwierzak ów to nie pies, a owieczka. Małe dzieci go uwielbiają.

Co na to dzieci i młodzież z sąsiedztwa? Chwalą sobie pieska, mówią, że Rudy to obecnie jedyna atrakcja na podwórku. Marek, który mieszka obok, w bloku nr 33 i Jacek (blok nr 37) skarżą się, że usunięto im kosz do gry w koszykówkę, że zlikwidowano mini-plac zabaw, bo lokatorom było za głośno. Teraz chcą na dodatek odebrać im psa, którego bardzo lubią. Dziwią się i nie mogą pojąć, dlaczego takie zamiary rodzą się w głowach dorosłych. Przy okazji pokazują jeszcze kotki, które znalazły sobie tutaj schronienie i buszują w przyblokowych krzakach. Mają tam mleczko i inne wygody w postaci miękkiego materacyka, gdzie mogą sobie pospać i poleżeć.

Przyjazny stróż

Maria Kołodziej (mieszkanka bloku nr 35), tak jak i inni przywiązała się do Rudego. Nie wyobraża sobie, aby oddać go do schroniska. Mówi, że pies jest co roku szczepiony, zawozi go na zabiegi z mężem, a gdy zachoruje zabiera zwierzaka do weterynarza Andrzeja Sokołowskiego, który opiekuje się nim za darmo. Rudy jest pożyteczny, bo pilnuje w nocy samochodów, stojących pod okolicznymi blokami. Jeśli pomiędzy autami kręci się jakiś obcy, zaraz podnosi alarm.

- Pies jest bardzo przyjaźnie nastawiony do ludzi. Regularnie jest szczepiony i odrobaczany. Nie stanowi więc żadnego zagrożenia - potwierdza Andrzej Sokołowski. - Skoro mieszkańcom jest z nim dobrze, a i jemu ich towarzystwo odpowiada, niech tak zostanie.

Marek J. Plitt

2004.10.13