Elżbieta Ponikiewska z Roman kilka dni temu zajęła się porzuconą przy drodze suką. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili, gdy wygłodzone i odwodnione zwierzę było bliskie śmierci. Jego wybawicielka ma teraz problem, bo w jej gospodarstwie są już trzy psy, a na utrzymanie kolejnego brak środków. Tymczasem schronisko w Szczytnie nie chce przyjąć czworonoga, bo jak zawsze w sezonie letnim jest mocno przepełnione.
NA PASTWĘ LOSU
Elżbieta Ponikiewska mieszka wraz z mężem na kolonii Roman. W sobotę 10 lipca oboje zauważyli błąkającego się w okolicy psa, którego ktoś najprawdopodobniej porzucił. Następnego dnia wieczorem, nie mogąc patrzeć na cierpienie wygłodzonego i odwodnionego zwierzęcia, postanowili je napoić.
- Poszliśmy do niego z wodą, ale nie chciał pić, uciekał przed nami – opowiada pani Elżbieta. W poniedziałek pies opadł z sił tak, że nie był w stanie się ruszyć. Nie namyślając się długo, państwo Ponikiewscy zawinęli go w koc i zabrali do swojego gospodarstwa. Zwierzę dostało jedzenie i wodę. Teraz jednak mieszkańcy Roman mają z nim problem.
- Są u nas już trzy psy i cztery koty, a na zaopiekowanie się czwartym po prostu nas nie stać – mówi pani Elżbieta. Oboje z mężem żyją ze skromnej renty wynoszącej 485 złotych i nic dziwnego, że koszt utrzymania jeszcze jednego czworonoga przekracza ich skromne możliwości. Mieszkańcy Roman obawiają się, że uratowana suka przyzwyczai się do nich i wtedy znacznie trudniej będzie znaleźć dla niej inne schronienie. Na początku minionego tygodnia pani Elżbieta zadzwoniła do schroniska w Szczytnie, licząc na to, że ktoś zabierze tam zwierzaka. Nic jednak nie wskórała, bo odesłano ją do gminy Szczytno, uzasadniając, że to ona jest władna rozwiązać problem. Wtedy zwróciła się z prośbą o interwencję do naszej redakcji.
WYJEŻDŻAJĄ, PORZUCAJĄ
Tymczasem pracownicy Urzędu Gminy Szczytno bezradnie rozkładają ręce.
- Rozmawiałem w tej sprawie ze schroniskiem, ale obecnie jest ono przepełnione i brak w nim miejsc – informuje Mariusz Kulas z UG Szczytno. Placówka na ul. Łomżyńskiej przyjmuje teraz zwierzęta tylko w wyjątkowych sytuacjach, np. poszkodowane w wypadkach. Gmina Szczytno jest jedynym samorządem w powiecie szczycieńskim, który ma podpisaną umowę ze schroniskiem w Szczytnie. Rocznie przekazuje mu na utrzymanie bezpańskich zwierząt ze swojego terenu kwotę rzędu 50 tys. złotych. Mariusz Kulas przyznaje, że to nie załatwia problemu. Wszystko przez to, że zwłaszcza teraz, w sezonie letnim liczba porzuconych zwierząt rośnie wręcz lawinowo.
- Co poniedziałek mamy po kilka telefonów z miejscowości rekreacyjnych z informacjami o wałęsających się psach – mówi. Dodaje, że zawsze są to zadbane zwierzaki, które jeszcze w weekend miały właścicieli, najczęściej mieszkańców Warszawy i okolic.
- Wyjeżdżają, porzucają psy, a my mamy z nimi problem – podsumowuje Mariusz Kulas. Jego zdaniem ten rok jest wyjątkowo trudny. W tej chwili w szczycieńskim schronisku przebywa już 58 psów i 4 koty z terenu gminy.
MOŻE KTOŚ PRZYGARNIE
To, że porzucanie czworonogów na terenie gminy Szczytno stało się prawdziwą plagą, potwierdza także Elżbieta Ponikiewska. Jak mówi, w okolicy Roman często błąkają się bezpańskie psy. Ich los w wielu przypadkach bywa tragiczny – część z nich ginie pod kołami samochodów. Zanim zwierzę trafi na ul. Łomżyńską, urzędnicy próbują ustalić jego właściciela. Pomocny ma być w tym specjalny rejestr, którym dysponuje gmina. Niestety, nie zawsze zdaje to egzamin.
- Najlepszym wyjściem byłoby chipowanie psów, ale koszty tego są przeogromne – mówi Mariusz Kulas. W planach jest też budowa nowego schroniska na terenie gminy Szczytno. Miałyby do niego trafiać czworonogi z całego powiatu. Wstępne porozumienie w tej sprawie zawarły już miejscowe samorządy, ale na razie brak konkretów dotyczących inwestycji.
Co teraz ma zrobić mieszkanka Roman? Kobieta jest rozżalona.
- Uratowałam temu psu życie, ale dlaczego teraz mnie nikt nie chce pomóc? - zastanawia się. Liczy na to, że być może po przeczytaniu artykułu w „Kurku” znajdzie się ktoś, kto przygarnie porzuconą suczkę.
Numer kontaktowy do Elżbiety Ponikiewskiej – 89 621-18-51.
Ewa Kułakowska/fot. A. Olszewski