Osiemdziesięciotrzyletni Stanisław Jawoszek
z Pasymia cudem uszedł z życiem po tym, jak kilku nieznanych sprawców napadło go i brutalnie pobiło, kiedy wieczorem wracał do swojego domu. Bandyci zabrali mu 20 złotych. To, że staruszek ma przy sobie tak małą kwotę, spotęgowało ich wściekłość. Bili go tak, by zabić. Skatowanego i nieprzytomnego pozostawili na noc w przydrożnym rowie.
WYSKOCZYLI ZZA DRZEWA
Stanisław Jawoszek to w Pasymiu postać dobrze znana. Zawsze pogodny, pełen wigoru 83-latek mieszka na ul. Kiepunki. Dawniej pracował w miejscowym PGR. Od kilkunastu lat jest już na emeryturze. Udziela się jako solista w zespole śpiewaczym „Echo Pasymia”, z którym występuje na dożynkach, festynach i innych lokalnych imprezach. Należy też do pasymskiego koła Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów.
We wtorek 15 lipca wieczorem pan Stanisław wracał z próby zespołu. Po drodze postanowił jeszcze wstąpić do syna, by zanieść mu ogórki. Potem odwiedził znajomego. Stamtąd udał się wprost do domu. Kiedy był już w pobliżu, około godziny 21.15 zza przydrożnego drzewa wyskoczyło kilku mężczyzn. Jeden z nich ręką zasłonił oczy staruszkowi, pozostali zaczęli go kopać i bić pięściami po całym ciele. Pan Stanisław, broniąc się przed ciosami, osłaniał się rękoma. Być może to właśnie uratowało mu życie. Bandyci zabrali staruszkowi 20 złotych. Tak mała kwota nie zadowoliła napastników.
- Jak mi już zabrali pieniądze, to krzyczeli: „Dawaj więcej, bo cię zabijemy”. Potem jeden z nich zawołał jeszcze: „Zabić starego dziada” - relacjonuje pan Stanisław. Nie rozpoznał jednak sprawców ani nie pamięta ilu ich było.
NOC W ROWIE
Bandyci najprawdopodobniej byli przekonani, że pozbawili swoją ofiarę życia. Skatowanego i nieprzytomnego pana Stanisława pozostawili w przydrożnym rowie. Tam przeleżał całą noc. Na szczęście przeżył. Ocknął się nad ranem następnego dnia. Pobitego mężczyznę zauważył przypadkowy przechodzień, który pomógł mu dotrzeć do domu. Na miejsce przyjechała wezwana przez syna pana Stanisława karetka pogotowia. Jej załoga zawiozła go do szpitala w Szczytnie. Tu stwierdzono, że mieszkaniec Pasymia ma złamaną żuchwę i ogólne potłuczenia. Obecnie na oddziale chirurgii powoli wraca do zdrowia.
- Teraz jest w stanie dobrym. Czeka go jednak składanie złamanej żuchwy w szpitalu w Olsztynie - informuje dyrektor Szpitala Powiatowego w Szczytnie Marek Michniewicz.
NIE UJDZIE IM NA SUCHO
Znajomi pana Stanisława są zszokowani i zbulwersowani tym, co mu się przytrafiło. Nie mogą pojąć, jak można było tak bestialsko potraktować starszą, bezbronną osobę.
- To taki cichy, spokojny człowiek, a tak go skrzywdzili - ubolewa Kazimierz Nosowicz, wiceprzewodniczący pasymskiego koła związku emerytów. Według niego sprawcami napadu musieli być miejscowi, być może nawet sąsiedzi staruszka. Wiedzieli, że dzień wcześniej dostał on emeryturę. Dlatego zezłościło ich, że ma przy sobie tylko 20 złotych. Podobnego zdania jest przewodnicząca koła emerytów i kierownik zespołu „Echo Pasymia” Jadwiga Łęczek.
- Dołożymy starań, by bandytom nie uszło to na sucho i by zostali surowo ukarani za swój czyn. Nie pozwolimy w ten sposób krzywdzić człowieka - zapowiada Jadwiga Łęczek. Sprawców jeszcze nie złapano. Policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie mające ustalić ich personalia.
Ewa Kułakowska/Fot. A. Olszewski