W niedzielę na skrzyżowaniu ulic Wileńskiej, Piłsudskiego, Polskiej i Leyka doszło do zderzenia dwóch samochodów. Kierowcy od dawna już postulują, by w tym miejscu powstało rondo. Miasto wspófinansowało nawet wykonanie dokumentacji. Do realizacji inwestycji miało dojść w przyszłym roku. Nic jednak z tego nie wyjdzie, bo rządowe cięcia spowodowały, że GDDKiA nie ma na ten cel środków.

Skrzyżowanie podwyższonego ryzyka

W niedzielę 11 września po południu na skrzyżowaniu ulic Wileńskiej, Polskiej, Piłsudskiego i Leyka doszło do zderzenia opla vectry i rovera. Pierwszym z aut podróżowały trzy osoby, na szczęście żadna z nich nie odniosła obrażeń. W drugim samochodzie lekkiego urazu głowy doznała pasażerka, która została przewieziona do szpitala. Pozostałe dwie osoby jadące pojazdem wyszły ze zdarzenia bez szwanku.

Skrzyżowanie, na którym doszło do wypadku, należy do najbardziej niebezpiecznych w Szczytnie. Kierowcy już od dawna narzekają, że trudno tędy przejechać, zwłaszcza, gdy samochody zmierzające od strony ul. Leyka oraz Wileńskiej równocześnie mają zielone światło. Sytuację komplikuje to, że panuje tu bardzo duży ruch, zwiększony jeszcze od czasu, gdy na ul. Wileńskiej powstało kilka marketów. Od lat słychać postulat budowy w tym miejscu ronda. Jeszcze w ubiegłym roku wydawało się, że sprawy idą w dobrym kierunku, bo wniosek kierowców poparły zarówno władze miasta, jak i drogowcy. Urząd sfinansował nawet w części dokumentację inwestycji, obejmującej także przebudowę ul. Piłsudskiego. Całość zadania miała sfinansować Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Wykonanie prac zaplanowano na przyszły rok. Niestety, nic z tego nie wyjdzie. Powód? Rządowe cięcia w programie przebudowy dróg krajowych na lata 2011 - 2013. Jak informuje nas rzecznik GDDKiA w Olsztynie Karol Głębocki, nie wiadomo, czy inwestycja dojdzie do skutku do 2013 roku. - Nie potrafię podać żadnego terminu rozpoczęcia robót, bo jesteśmy uzależnieni od budżetu państwa – tłumaczy rzecznik. Jeżeli pesymistyczny scenariusz się spełni i prace nie ruszą w ciągu najbliższych dwóch lat, trzeba będzie wykonać od nowa kosztowną dokumentację, bo czas jej ważności wynosi tylko trzy lata.

(ew)

WYBUCH GAZU KOŁO ROMAN

W miniony czwartek na kolonii Roman wybuchła rura z gazem. Zahaczył o nią operator koparki podczas prowadzonych prac ziemnych. Zdarzenie wyglądało groźnie, ale na szczęście nikt nie ucierpiał.

Świadkiem wybuchu był mieszkający w okolicy Władysław Ponikiewski. W czwartek 8 września akurat wybrał się na spacer w pobliżu prowadzonych prac. - W pewnej chwili usłyszałem potężny wybuch. Ze strachu upadłem na ziemię i wtedy zobaczyłem w powietrzu jakieś odłamki. Jeden z nich lekko uderzył mnie w udo – opowiada pan Władysław. Jak się okazało, podczas prowadzonych prac ziemnych operator koparki zahaczył o rurę z gazem, uszkadzając ją. Wtedy doszło do wybuchu. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Awarię usunęło pogotowie gazowe, które zjawiło się na miejscu.

(ew), (map)

NA BANI W ŚMIETNIK

W sobotę 10 września wieczorem policjanci patrolujący ul. Leyka w Szczytnie, zauważyli toyotę corollę, która wjechała w … betonowy śmietnik. W samochodzie znajdował się tylko kierowca. Funkcjonariusze wyczuli od niego silną woń procentowego napoju. Ich podejrzenia co do stanu mężczyzny się potwierdziły. Mieszkaniec Szczytna, 25-letni Tomasz W. miał w organizmie ponad 3 promile alkoholu. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że skręcił autem w lewo, chcąc wjechać na parking. Niestety, spożyte procenty spowodowały, że przecenił swoje umiejętności kierowania samochodem, bo zamiast na postój, wjechał na chodnik, a następnie w śmietnik.

Kolejnym kierowcą „na podwójnym gazie” okazał się 19-letni Leszek P. z Rozóg. W sobotę 10 września wieczorem, mając prawie dwa promile alkoholu w organizmie, wsiadł na pożyczony od znajomego motor i wybrał się nim do Wilamowa. Obu amatorom jazdy „na bani” grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności oraz zakaz prowadzenia pojazdów do dziesięciu lat.

ZAATAKOWAŁ Z KOKAINĄ W KIESZENI

Agresja stała się zgubna w skutkach dla 32-letniego Marcina M. z Warszawy, który najpierw uderzył nieznajomą kobietę przy ognisku, a potem wpadł w ręce policjantów za posiadanie kokainy. Do zdarzenia doszło w sobotni wieczór 10 września w Piasutnie. Wypoczywający w tej miejscowości turyści z Warszawy rozpalili ognisko na posesji należącej do jednego z nich. W tym samym czasie na pobliskim molo trzech mężczyzn piło alkohol. W pewnej chwili przyłączyli się do biesiadujących przy ognisku. Kiedy część osób rozeszła się już do domków letniskowych, jeden z mężczyzn podszedł do ognia. Nie wiadomo z jakiego powodu uderzył w nos siedzącą tam kobietę. Mąż pokrzywdzonej zadzwonił po karetkę i policję. Kobieta trafiła do szpitala w Szczytnie. Policjanci ruszyli w pościg za sprawcą, który zdążył oddalić się z miejsca zdarzenia. Zastali go w przyczepie kempingowej, gdzie w trakcie przeszukania w jego bluzie natrafili na dwie torebki. Jedna z nich była pełna podejrzanej substancji, druga miała biały nalot. Okazało się, że to kokaina. Jej posiadacz miał w organizmie ponad 2 promile alkoholu. Został zatrzymany i noc spędził w policyjnym areszcie. Jeżeli się okaże, że jest winny obu przestępstw, to usłyszy zarzuty. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.

TYDZIEŃ NA DROGACH

W poniedziałek 5 września po południu w Kośnie kierujący mercedesem stracił panowanie nad pojazdem i wpadł do rowu. Samochodem podróżowały cztery osoby. Kierowca i trzyletnie dziecko trafili na obserwację do szpitala. We wtorek 6 września w Orżynach kierujący mazdą 23-latek zjechał do rowu i czołowo uderzył w drzewo. Mężczyzna został uwięziony w pojeździe. Konieczna okazała się pomoc strażaków, którzy uwolnili go przy użyciu sprzętu hydraulicznego. Przyczyną wypadku była najprawdopodobniej nadmierna prędkość.

W sobotę 10 września na ul. Wielbarskiej w Jedwabnie kierująca mercedesem z nieznanych przyczyn uderzył w bramę wjazdową jednej z posesji. Na szczęście nie odniosła żadnych obrażeń.

Oprac. (ew)