W poprzednim „Kurku” przeczytałem o zasadach i stawkach za odbiór śmieci. Co to za jakieś horrendalne bzdury?
Najpierw zacznijmy od merytorycznego podziału na śmieci segregowane i nie segregowane. Na całym świecie śmieci segregowane są cennym materiałem do wykorzystania po recyklingu i jest to czysto handlowy interes odbiorcy, który za owe śmieci uzyskuje całkiem niezłe pieniądze. Oczywiście, że „darczyńca”, czyli dostarczyciel owych odpadów nic odbiorcy nie płaci. To jest tak jak z puszkami po piwie, które regularnie wybierają ze śmietników zawodowi zbieracze. Potem to sprzedają – widocznie im się opłaca. Ja piję dość dużo piwa, zatem puste puszki zgniatam i odkładam do torby. Tę torbę przeznaczam dla stałego odbiorcy, który przychodzi do mnie po swój „towar” mniej więcej co dwa tygodnie. Zabiera puszki i jest mi wdzięczny. Nie bardzo sobie wyobrażam, żeby zażądał ode mnie także opłaty za to, iż raczył się pofatygować.
Niedawno zwiedzałem ogromne składowisko śmieci w jednym z kantonów Szwajcarii. Właściciel odbierał segregowane śmieci, które na miejscu przerabiane były na towar dla hut i zakładów. Oczywiście wdzięczny był za dostarczony materiał i opłat żadnych nie pobierał. Tenże sam przedsiębiorca odbierał także śmieci mieszane, ale za to należało zapłacić. Tu warto dodać, że obowiązująca u niego segregacja była tak precyzyjna, że osobno pakowało się szkło kolorowe i szkło białe, podobnie plastiki przezroczyste i kolorowe, a także osobno papier i osobno tekturę. Trochę trzeba było popracować, ale za to obywało się bez opłat. A co do właściciela „wysypiska”, to należy on do najbogatszych obywateli wspomnianego szwajcarskiego kantonu.
Patrząc na szczycieńskie stawki za odbiór śmieci segregowanych (12,37 zł) i mieszanych (15,00 zł) zastanawiam się jak zareagowałby przedstawiciel naszego rodzimego odbiorcy, gdybym wręczył mu worek z śmieciami różnymi oraz 2,63 złote (różnica między stawkami) z propozycją, że jak chce te pieniądze zarobić, to niech sobie trochę posegreguje.
Myślę, że cała sprawa polega na tym, iż u nas nie istnieje żaden zakład recyklingu i nikomu tak naprawdę nie zależy na segregacji odpadów. Przypuszczam, że śmieci - czy to segregowane, czy nie - i tak trafiają na tę samą zwałkę, a cała owa segregacyjna propaganda to takie mydlenie oczu europejskim partnerom. Toteż całkowicie zgadzam się z wójtem Wierzukiem, że odpłatność za śmieci powinna być ustalana po rozstrzygnięciu przetargu na wyłonienie firmy zajmującej się ich odbiorem. Jeżeli będzie to firma naprawdę zainteresowana pozyskiwaniem materiałów wtórnych, to większość kosztów weźmie na siebie, a jeżeli nie, to po co ta cała lipa z segregacją.
Osobną sprawą jest naliczanie opłat w zależności od liczby mieszkańców posesji. Co to kogo obchodzi ile osób mieszka w moim domu? Umawiam się na wywóz konkretnej ilości odpadów mieszanych (mam akurat dwa pojemniki – kubły) powiedzmy dwa razy w miesiącu i kropka. Nikt nie będzie niczego wywoził ode mnie ani więcej ani częściej. I za to zapłacę stosowną kwotę. Natomiast nie godzę się na jakieś abstrakcyjne i wydumane zasady zbiorowego śmiecenia rodzinnego. A co na przykład z psami? Opakowania po ich suchej, czy mokrej karmie to też niezły śmieciarski pakiecik. To policzmy także zwierzaki. U nas są dwa… no i mamy do tyłu!
Reasumując. Za kilka miesięcy będziemy podpisywać nowe umowy o wywóz śmieci. Otóż przed podpisaniem swojej umowy będę chciał wiedzieć jak to wygląda naprawdę oraz kto i za co bierze pieniądze. Czyli kto na tym zarabia i dlaczego. Oczywiście będę głęboko zainteresowany jakież to przedsiębiorstwo podjęło się owej usługi i jak ono ma się do segregacji, recyklingu i zasad przyjętych przez samorząd w Szczytnie. Z całą pewnością poproszę kancelarię prawniczą, z którą współpracuję o zbadanie rzetelności owej firmy - także pod kątem tak zwanych praktyk monopolistycznych. Po prostu uważam, że z całą tą śmieciową segregacją to ktoś nas tu zwyczajnie robi w wała!
Andrzej Symonowicz