Dziurawe drogi to chleb powszedni wszystkich samorządów powiatu. Okazuje się jednak, że można je remontować tańszymi metodami. W takich wypadkach niezbędna jest jednak pomoc i zaangażowanie samych mieszkańców. Być może wkrótce modelowym przykładem radzenia sobie z dziurami będzie Spychowo.
KOSZMAR PRZEZ CAŁY ROK
O fatalnym stanie spychowskich ulic: 12 Stycznia, Słonecznej, Kwiatowej i Sienkiewicza pisaliśmy w marcu tego roku. Ich nawierzchnia podczas wiosennych roztopów zamieniała się w prawdziwe grzęzawisko, pełne kałuż i głębokich dziur, uniemożliwiających praktycznie jazdę samochodem. Mieszkańcy wspominali, że osiedlowe trakty sprawiają kłopoty przez cały rok. Kiedy nie było błota, pozostawały wyrwy i koleiny, natomiast latem każde przejeżdżające auto wzbijało tumany kurzu. Taki stan rzeczy utrzymywał się od początku istnienia osiedla, a więc od przeszło 20 lat. Samorząd ograniczał się jedynie do doraźnego równania dziur. Na więcej w gminnej kasie brakowało pieniędzy.
SKUTECZNA ZBIÓRKA
Okazuje się jednak, że determinacja mieszkańców oraz dobra wola samorządu, nawet przy braku dużych środków finansowych, mogą zdziałać wiele. Ludzie z 12 Stycznia, Słonecznej i Kwiatowej postanowili nie siedzieć z założonymi rękami. Zaproponowali gminie pomoc w remoncie nawierzchni ulic. Obie strony podzieliły się obowiązkami: samorząd zakupił niezbędne materiały, natomiast mieszkańcy własnymi siłami wykonali większość prac przy wyrównywaniu nawierzchni. Sami również zorganizowali transport tłucznia. Cała operacja kosztowała prawie 23 tys. złotych. Sami zainteresowani wyłożyli 3 tys.
- Zrobiłam zbiórkę wśród sąsiadów. Ustalonej stawki nie było. Każdy dawał tyle, ile mógł. Pieniędzy nie szczędziły nawet starsze osoby, nieposiadające samochodów - opowiada Renata Karwacka, sołtys Spychowa. Chwali zarazem nową nawierzchnię.
- Na razie może trudno jeździć po niej rowerem, bo trochę „miele się” pod kołami, ale z czasem, kiedy tłuczeń się ubije, będzie wygodnie. I tak nie ma porównania z tym, co było wcześniej - mówi sołtys Karwacka.
POMÓGŁ PRZYPADEK
Sposób, w jaki utwardzono ulice to dla gminy swoisty eksperyment.
- Długo zastanawialiśmy się, jaki rodzaj nawierzchni zastosować w przypadku takich uliczek, jak te w Spychowie. Chodzi o to, żeby był trwały i w miarę tani - mówi wójt Świętajna Janusz Pabich.
W wyborze pomógł przypadek. W ubiegłym roku jeden z mieszkańców ulicy Kwiatowej, prowadzący firmę transportową, zaparkował przy swojej posesji wywrotkę wyładowaną grubym tłuczniem. Ciężki samochód został natychmiast „wessany” przez pokrywającą ulice błotną maź. Chcąc się z niej wydostać, kierowca musiał zrzucić na ziemię cały ładunek. Dzięki temu Kwiatowa na krótkim odcinku zyskała twardą nawierzchnię. Ten sam rodzaj tłucznia postanowiono wykorzystać do utwardzenia pozostałych ulic.
- Zobaczymy, czy to się sprawdzi. Jeśli po roku nie będzie dziur, spróbujemy w ten sposób naprawiać inne drogi - zapowiada Janusz Pabich. Chwali zarazem determinację i pracowitość spychowian. Zapowiada, że jeśli mieszkańcy jakiejkolwiek innej miejscowości wyjdą z podobną inicjatywą, samorząd nie odmówi pomocy.
- Ludzie są chętni do pracy. Liczę, że w ten sposób choć częściowo rozwiążemy problem dróg - mówi wójt.
Wojciech Kułakowski