Z półrocznym, w porównaniu do minionych lat poślizgiem, miejscy radni ruszą na spotkania ze swymi wyborcami. Są ciekawi, jaka będzie frekwencja.
Przesunięty termin
Miejscy samorządowcy długo zastanawiali się nad formułą tegorocznych spotkań. W grę wchodziła jedna wielka ogólnomiejska debata, bądź, tak jak dotychczas, cztery spotkania w poszczególnych okręgach wyborczych. Ostatecznie zwyciężyła druga opcja. Zmianie uległ za to termin, maj zastąpił listopad.
- Wynika to ze zgłaszanych sugestii, by spotkania odbywały się w okresie konstruowania budżetu, tak, by można było ewentualnie dokonać w nim jeszcze jakichś zmian - tłumaczy przewodnicząca Rady Miejskiej w Szczytnie Monika Hausman-Pniewska.
Kontakt z internetu
Radny Ryszard Gidziński uważa, że spotkania w dotychczasowym kształcie nie mają, ze względu na znikomą frekwencję, racji bytu.
- Dlatego kontakt społeczeństwa z nami powinien odbywać się poprzez składanie wniosków do specjalnych skrzynek, bądź drogą internetową - mówi radny i ubolewa, że społeczeństwo polskie jest za mało obywatelskie.
- Trzeba jeszcze dużo pracy i czasu, by doczekać tego co chociażby jest w Szwajcarii. Tam wszystkie poważniejsze decyzje poprzedzane są konsultacjami ze społeczeństwem.
Zła organizacja
Z kolei radny Adolf Gudzbeler jest za utrzymaniem kontaktów z wyborcami w dotychczasowym kształcie. Trzeba jednak parę rzeczy poprawić.
- Spotkania są źle organizowane. Jest zbyt słaba informacja o nich a ci, co przychodzą są zanudzani ogólnymi informacjami. Zdecydowanie powinna dominować tematyka związana z danym okręgiem - mówi radny.
Ratunek w parafiach
Lekiem na większą frekwencję byłoby organizowanie spotkań przy parafiach, w których aktywnie działają wspólnoty parafialne - uważa burmistrz Bielinowicz. Taką propozycję zgłosił już na początku swojej kadencji, podczas rozmowy z miejscowymi księżmi. Pomysł pozostał bez echa, teraz Bielinowicz próbuje go odświeżyć, nie zyskując jednak zwolenników.
(pul)
2004.11.03