Powrót z alkoholizmu do normalności jest trudny. Ludziom niełatwo przezwyciężyć swoją słabość. Wstydzą się o niej mówić. Rozmowy o swoim trzeźwieniu nie boi się Stanisław Abramczyk ze Świętajna.
Piłem 25 lat...
Stanisław Abramczyk mieszka w Świętajnie od urodzenia. Nie pije od 22 miesięcy i 24 dni. Pił przez dwadzieścia pięć lat. Był to jego sposób na życie.
- Jak patrzę wstecz, to czuję ogromną żałość. Tyle straconych lat, tyle przegranych szans - mówi Stanisław.
Po śmierci ojca wyjechał na Śląsk, podjął pracę w hucie. Zaczął pić, bo wszyscy pili. Kościół i wiara przestały być mu potrzebne. Do Świętajna wrócił w 1987 roku, w międzyczasie kilkakrotnie rzucał nałóg, jednak zawsze kończyło się tylko na postanowieniu. Przychodzili koledzy i trzeba było wychylić kieliszek, by nie czuć się gorszym. Nie pomagały prośby matki.
W jedną z niedziel w 1997 roku, kiedy wracał do domu po kilku piwkach, potrącił go samochód. Wylądował w rowie, kierowca, nie zatrzymując się, odjechał. Stanisław nie czuł bólu, spał, potem dotarł do domu. Dopiero na drugi dzień karetka zabrała go do szpitala. Od tamtej pory ma problemy z nogą, utyka. Otrzymał rentę. Kalectwo nie stanowiło przeszkody w dalszym piciu. W końcu jednak odważył się powiedzieć "nie".
- To była decyzja podjęta pod wpływem chwili. Impuls. Powiedziałem sobie, że to ostatnie wino, jakie wypiję - wspomina.
Myślał, że aby przestać pić, wystarczy wytrzeźwieć. Okazało się jednak, że nie jest to takie proste. Zwrócił się do lekarza z prośbą o wszycie esperalu. Chciał się modlić, a nie umiał zwykłego pacierza. Od siostrzenicy wziął książeczkę i nauczył się podstawowych modlitw. Zaczął odmawiać różaniec. Całkowicie zawierzył Bogu.
- Zwaliłem ciężar alkoholu, a teraz przyszło mi dźwigać inny krzyż. Opiekuję się ciężko chorą matką - mówi.
Do AA trafił przez przypadek. Znał tu przecież wszystkich, a nie wiedział, że taka grupa istnieje. Poszedł. Dopiero tam zrozumiał, że trzeba o tym mówić, że razem jest łatwiej. Przełom nastąpił w czerwcu, gdy pojechał na Ogólnokrajowe Spotkanie AA w Częstochowie. Wrócił odmieniony. Przełamał upór i udał się do spowiedzi. Bał się reakcji proboszcza, jednak ten, po jej zakończeniu, wstał i uścisnął mu dłoń.
- Poczułem, że jestem na dobrej drodze - mówi.
Reakcje ludzi były różne, większość czekała i czeka do dziś, kiedy znów zacznie pić. On jednak nie wyobraża sobie powrotu do nałogu, zbyt wiele czasu zmarnował.
Co radzi niepijącym i trzeźwiejącym?
- Trzeba mieć wiarę. Jeśli przestaje się wierzyć, następuje powolna śmierć - kończy swą opowieść człowiek, który porzucił nałóg po 25 latach.
Joanna Radziewicz
SPOTKANIA GRUP AA
Dwa tygodnie temu w Świętajnie obchodzono III rocznicę powstania grupy Anonimowych Alkoholików "Iskierka". Uroczystość rozpoczęła msza święta odprawiona przez księdza Mariusza Makowskiego. Podczas nabożeństwa złożono dary w postaci chleba, winogron i kwiatów. Słowo Boże wygłoszone przez wikarego mocno podkreśliło trudy i wiarę osób walczących z nałogiem.
Po mszy odbył się mityng, na który przybyło około 70 osób z naszego województwa i nie tylko.
Do wspólnoty AA może wstąpić każdy alkoholik, jeśli tylko tego chce. Jedynym warunkiem jest chęć zaprzestania picia. Wspólnota nie pobiera opłat ani składek. Nie obiecują, że już "nigdy" nie sięgną po kieliszek, każdorazowo skupiają się na zachowaniu trzeźwości przez jeden dzień. Równie ważny jest program dwunastu kroków zdrowienia z alkoholizmu. Jest to zapis pierwszych przejść z niekontrolowanego picia do trzeźwości.
- Nieoficjalnie grupa AA zawiązała się w 1992 roku w Spychowie. Od 2002 roku działa w Świętajnie w świetlicy znajdującej się przy ośrodku zdrowia - informuje Barbara Skonieczna z Urzędu Gminy w Świętajnie.
Grupy aoskie znajdują się również w Pasymiu i Szczytnie.
2005.03.30