Członkinie działającego przy PSS "Społem" w Szczytnie Koła Spółdzielczyń po raz kolejny na miejsce dorocznej, plenerowej wyprawy obrały Piece. Tym razem było gorąco... w przenośni i dosłownie.
Aktywne emerytki pobyt na łonie natury, w Gospodarstwie Agroturystycznym Grażyny i Andrzeja Dańkowskich, rozpoczęły od penetracji pobliskiego lasu i poszukiwania grzybów. Rozpromienione wróciły z imponującymi zbiorami, by zasiąść wokół płonącego pod strzechą ogniska. Nagle radość kobiet zamieniła się w trwogę. Otóż pan Andrzej tak gorliwie dokładał drew do ognia, że skry niesione silnym podmuchem strzeliły aż na kopułę strzechy kryjącej palenisko. Wszczęto alarm. Tlący się na trzcinowym poszyciu ogień zdusiła wezwana ze Szczytna straż pożarna. Strapione spółdzielczynie straciły humor, pocieszał je sam poszkodowany twierdząc, że straty są nieznaczne. Zaproponował przeniesienie biesiady w inne, równie atrakcyjne miejsce rozległej zagrody. Zachęcił też do zabawy, bo przecież przyjechały cieszyć się piękną, słoneczną pogodą. Dwa razy nie trzeba było tego powtarzać i wkrótce początkowo cichy i nieśmiały śpiew nabrał mocy. Prym wiodły panie Marianna Lewandowska i Regina Ropiak - związane z zespołem "Mazury".
Po smakowitej biesiadzie, na którą składały się kiełbaski oraz krupnioczki przyszedł czas na specyficzną gimnastykę. Przewodnicząca koła, Władysława Bołtacz zaproponowała ruch i wspólną grę w piłkę, "starego niedźwiedzia", "haftowaną chusteczkę"... Do wspólnej zabawy włączył się pan Dańkowski oraz obecny na plenerowym wypadzie prezes "Społem" Bogusław Palmowski.
Funkcjonujące pod prężnym przewodnictwem Władysławy Bołtacz Koło Spółdzielczyń skupia blisko 30 pań, które w każdy czwartek spotykają się w świetlicy "Społem", by miło i aktywnie spędzić czas. Panie dzielą się swoim doświadczeniem życiowym, wymieniają przepisami kulinarnymi, opowiadają o dzieciach i wnukach. Często też organizują wspólnie różnorodne święta nadając im specyficzną, kulinarną oprawę. Raz do roku jadą w plener i zawsze mają piękną pogodę, bo i pogoda ducha ich nie opuszcza.
Grażyna Saj-Klocek
2004.09.22