W świecie Kręciołów.

Wystarczy, że wsiądziemy na rowery, a drzewa, kamienie, rzeki, jeziora... szepczą nam różne legendy. Tym razem, gdy jechaliśmy do Świętajna przez Wysoki Grąd i Borki Rozoskie, sam wiatr swawolnik, niosąc upojny zapach siana, wygwizdał taką opowiastkę.

Sukienka Tereski

Na skraju wsi wraz z trójką swoich pociech mieszkała Marcysia. Po tragicznej śmierci męża dla wdowy i jej sierot nastały ciężkie czasy. Zaradny drwal dbał o wszystko, teraz bieda wpychała się drzwiami i oknami. Marcysia czyniła wszystko, aby ją odpędzić. Ciężko pracowała w polu, najmowała się do wszystkich prac u innych gospodarzy, zaś opiekę nad domem i dwójką młodszych dzieci powierzała najstarszej Teresce. Matka zawsze ją chwaliła mówiąc: "Ty Tereniu jesteś tak sposobna, jak twój ojciec". Dziewczyna lubiła te pochwały i czyniła wszystko, by całe obejście wraz z chatą lśniło czystością.

Właśnie nastały sianokosy i wszyscy wylegli na łąki. Kobiety grabiły siano, mężczyźni stawiali kopy. Było to ulubione zajęcie nie tylko dorosłych, ale i młodzieży. Bowiem piękna pogoda sprzyjała zarówno pracy, jak i swawoli. Kawalerowie podrzucając widłami trawę niby od niechcenia trafiali w panny, one odpowiadały podobnie. Wówczas dorośli mówili, że to są "końskie zaloty", a komu się one nie podobają "niech wypcha się sianem".

Tradycyjnie jak co roku pracę miała uwieńczyć wspólna zabawa, w której po raz pierwszy mogła uczestniczyć Tereska. Nie cieszyło ją to, bo wszystkie rówieśnice na tę uroczystość miały przywdziać nowe, strojne sukienki. Tereska posiadała tylko fartuszek, w którym biegała koło domu i kościelną sukienczynę, pracowicie cerowaną przez mamcię. Ze zdwojoną siłą pracowała wykonując swoje codzienne obowiązki. Jedynie podczas dojenia zapłakała żaląc się krasuli: "Zostanę w domu z dzieciakami, posłuchamy sobie muzyki, niech inni tańcują".

Do potańcówki przygotowania czyniła cała wieś, chłopi ścinali brzózki, by nimi niczym palisadą ogrodzić łąkę, miejsce przyszłej zabawy. Zbijali też z desek ławki dla babuleniek, aby te choć nie tańczące, mogły na siedząco przypatrywać się zabawie.

Matczysko doskonale czuło, co przeżywa jej dorosła córka. Dlatego też w sobotni wieczór nagrzała w kotle wody i w wielkiej balii uczyniła całej rodzinie kąpiel. A gdy Tereska sięgnęła po nocną, płócienną koszulę, matka podała jej niespodziankę: "W tej sukience byłam na swojej pierwszej zabawie. Wówczas poznałam tatę. Przymierz". Smutne oczy dziewczęcia rozświetlił blask radości - sukienka pasowała jak ulał. To nie był koniec niespodzianek, siostry uwiły Teresce wianek, którym przyozdobiła głowę. Zamiast do łóżka powędrowała na zabawę i długo tańcowała z Jędrzejem, pierwszym kawalerem we wsi. A że przypadła chłopakowi do gustu, bo była piękna i robotna, na kopanie kartofli odbył się ich ślub.

Cała wieś na nim była i do rana się bawiła, a wiatr swawolnik buszując po sianie wygwizdał powyższe "Kręciołowe" bajanie.

Grażyna Saj-Klocek

2003.07.09