Świąteczna iluminacja

Święta Bożego Narodzenia tuż-tuż, co można poznać m. in. po świątecznej iluminacji miasta. Jest jeszcze bardziej okazała niż w roku ubiegłym. Światełka skrzą się również na drzewkach stojących wzdłuż ul. Polskiej, zaś te z ul. Odrodzenia świecą w jednolitej, niebieskawej barwie takiej samej, w jakiej lśni iluminacja placu Juranda. Tylko ta choinka przy rondzie Grota-Roweckiego jakoś nie współgra z resztą. Konkretnie chodzi o jej wysokość - fot. 1.

- Z roku na rok, zamiast zyskiwać na wysokości, maleje - wyrażali swoją dezaprobatę mieszkańcy Szczytna, których spotkaliśmy w trakcie fotografowania tego ważnego przecież elementu świątecznej dekoracji miasta. Rok temu, przypomnijmy, czubek choinki sięgał ponad tabliczki z nazwami ulic, a już wtedy powszechnie uważano, że jest zbyt niska. Teraz, gdy ledwie osiąga ich poziom, nie dziwi, że zapanowało ogólne niezadowolenie. Niezbyt wysokie jest również drzewko na głównym rondzie, ale i tak sięga kamery, zatem już wyższe być nie może. Tak twierdzą w Urzędzie Miejskim, jakby nie można było podnieść kamery choćby kawałeczek. Jednak główny mankament to brak śniegu. Jak byłoby bowiem cudnie, gdyby choć trochę białego puchu przyprószyło choinki, dach ratusza i okolicznych domów, a także miejskie chodniki i ulice. Rozświetlony setkami światełek główny trakt miejski wygląda pięknie - fot. 2, ale gdyby jeszcze wszystko to otulił śnieg byłoby doprawdy super.

OGROMNY MIKOŁAJ

Z innych miejskich świątecznych dekoracji spodobał się „Kurkowi” ogromny Święty Mikołaj stojący na straży nowo oddanego do użytku boiska „Orlik 2012”. Stoi on na tej części wspomnianego obiektu, który przylega do wodnej stanicy MOS-u - fot. 3. Ma on aż 6 metrów wysokości! Akurat „Kurek” spotkał tam chłopców ganiających za piłką i jak nam powiedzieli, Mikołaj bardzo się im podoba. Zresztą nie tylko im. Spacerujący nad jeziorem dorośli byli także zaskoczeni widokiem tej wielkiej postaci, mówiąc nam, że jest to spora atrakcja i na pewno przyprowadzą tu swoje pociechy, aby obejrzały rzecz na własne oczy.

WĄTPLIWE OZDOBY

Zupełnie nie współgrają ze świątecznym nastrojem i wystrojem grodu tandetne tablice reklamowe, jakie miasto postawiło jeszcze latem tego roku. Teraz, kiedy przyszła plucha, przyklejone do nich pomarszczone fiszki czy plakaty wyglądają fatalnie i sprzęt ten nie spełnia swojej roli. Tablice zamiast coś reklamować, albo o czymś zawiadamiać, zgoła odstraszają. Trzeba, zdaniem „Kurka”, aby nie przynosiły wstydu - fot. 4, jak najszybciej złożyć je w jakimś magazynku, przynajmniej na okres zimy. Nie podobają się nam też coraz liczniejsze banery reklamowe umieszczane na miejskich czy prywatnych parkanach. A już najgorsze są te, które wiszą wokół ronda Grota-Roweckiego. Nie dość, że ich część zwiesza się smętnie z wpół obalonego płotu, to na dodatek rozpraszają one uwagę kierowców - fot. 5.

Jeszcze większa ich gromada wisi na płocie okalającym internat Zespołu Kolegiów Nauczycielskich, a także ogrodzeniu wokół przedszkola „Fantazja”, itp., itd. Według „Kurka” wygląda to niezwykle pstrokato i nieestetycznie, żeby nie powiedzieć bałaganiarsko. No tak, ale to nasze zdanie i żeby zasięgnąć fachowej opinii w tym względzie, zwróciliśmy się do Andrzeja Symonowicza, znanego architekta. - Jest to okropność, a co gorsza nie ma jak z tym walczyć - skwitował jednym zdaniem. Kiedyś w każdym mieście było stanowisko miejskiego plastyka, który dbał o tego typu sprawy. Nim coś mogło zawisnąć na elementach małej, czy większej architektury miejskiej należało uzyskać stosowne pozwolenie, co nie było takie łatwe. Nasz rozmówca wspomina, jak to jeszcze za komuny pewien jegomość wybudował restaurację w podobnym pod względem wielkości do Szczytna mieście, mniejsza o jego nazwę. Budowa poszła szybko i gładko, ale do pełnego szczęścia brakowało jeszcze szyldu. Zaprojektowanie go zlecił architektowi. Ba, ileż to bojów musiał stoczyć pan Andrzej z miejskim plastykiem - to albo tamto mu nie odpowiadało, bo nie zgadzało się z wytycznymi.

- Teraz każdy może robić co chce, tu powiesić baner, tam przykleić tandetne plastikowe literki i wszystko gra - konkluduje nasz rozmówca.

DROGIE DROGI

- Opisujecie drogi gdzieś w odległych rejonach powiatu, a nie widzicie tego, co jest pod nosem - skarży się jedna z naszych Czytelniczek, która mieszka w Korpelach. Korpele to wieś specyficzna, która, o czym wszyscy wiedzą, leży zaraz za rogatkami Szczytna nad dużym jeziorem. Ale, o czym wie już znacznie mniej ludzi, rozciąga się także między miejskimi ulicami Partyzantów i Grudziądzką, tuż obok specjalnej strefy. Ta część wsi przeżywa obecnie istny boom inwestycyjny. Powstaje tu wiele nowych domków i will, ale dojazd do tych nowo budowanych obiektów jest fatalny. Nasza czytelniczka próbuje urządzić się w nowym domu, doposażyć go itp., ale nie bardzo może właśnie ze względu na ów ciężki dojazd. Chciałaby kupić i dostarczyć do swych wymarzonych czterech kątów lodówkę, pralkę i temu podobny sprzęt, ale kierowcy dostawczych aut odmawiają kursu, kiedy usłyszą, że mają jechać na Korpele przy strefie. W zasadzie nie ma się czemu dziwić, bo tamtejsze trakty wyglądają teraz tak samo, jak ten widoczny na fot. 6. Cały zryty koleinami aut osobowych i ciężarowych, które dostarczały tu materiał potrzebny na budowę will. Jak zapewniają władze gminy Szczytno, robi ona co może w kwestii poprawy dróg.

- Początkowo przy tworzeniu gminnego budżetu na przyszły rok zaplanowano na bieżące remonty dróg gruntowych nieco ponad 300 tys. złotych, jednak obecnie zwiększono tę pozycję do 400 tys. - mówi „Kurkowi” wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski. O asfaltówkach nie ma co marzyć, gdyż ich koszty są wprost astronomiczne - ok. 700 tys. zł za odcinek o długości 1 km. Mimo to powstają drogi bitumiczne, dofinansowane ze środków europejskich, zaś w niedalekiej przyszłości szosa Wały - Piecuchy - Małdaniec.

POIRYTOWANY WÓJT

Wójt poirytowany jest tym, że mieszkańcy wyłuszczają swoje żale redakcji „Kurka”, zamiast najpierw udać się do Urzędu Gminy. Całkiem niedawno odbyło się bowiem spotkanie władz gminnych z mieszkańcami Korpel, którzy skarżyli się właśnie na zły dojazd. Wówczas wyjaśniono im, że aktualnie buduje się tutaj sieć kanalizacyjną oraz wodociągową, no i dlatego są takie uciążliwości. Obecnie roboty te już zakończono (inaczej mieszkańcy will nie mieliby wody bieżącej oraz wc), ale firma wykonuje poodbiorowe poprawki. Kiedy się z nimi upora ma zaraz poprawić stan rozkopanych dróg. Przy okazji tego spotkania wyszło na jaw, że spora grupa mieszkańców, choć wprowadziła się do nowych domów nie ma przydzielonych numerów, ergo nie płaci podatków.

- Takie podejście nie jest uczciwe - mówi wójt Wojciechowski. Mimo, że jednostkowo podatki nie są wysokie, to jednak zebrane w całości z danego terenu już coś znaczą i zawsze można za pozyskane w ten sposób pieniądze coś zrobić.