Już od kilku lat z rzędu tuż przed Bożym Narodzeniem cieszymy się świąteczną iluminacją centrum miasta. W tym odchodzącym już coraz szybciej roku jest podobnie, a nawet i lepiej - wystarczy spojrzeć na kurkową okładkę. Jest co podziwiać, choć mogło być, o czym pisaliśmy już wcześniej, jeszcze efektowniej. Ale i tak ratusz oraz najbliższe okolice wyglądają cudnie, więc nawet opozycjoniści zakopali topory wojenne (przynajmniej na czas adwentu) i, o dziwo! chwalą panią burmistrz. - Oho, czegoś takiego jeszcze w naszym mieście nie widzieliśmy - podzielił się swoimi spostrzeżeniami z „Kurkiem” były radny opozycji Zbigniew Dobkowski, zazwyczaj bardzo krytyczny wobec aktualnych władz.

* * *

Świetliste atrakcje

Tradycyjnie, jak co roku, niezwykle efektownie wygląda podwórze piekarni „Majami” przy ul. Ogrodowej - fot. 1, której właścicielem jest Jerzy Bryczkowski. Gałęzie drzew skrzą się feerią barw i wręcz uginają pod bogactwem różnokolorowych lampek oraz świetlistych figurek. Jest co podziwiać, ale i nie tylko tu, o czym napiszemy za tydzień.

A MOŻE BY NA JARMARK?

Iluminacje świąteczne iluminacjami, ale może spróbowalibyśmy jeszcze czegoś innego. Oto, będąc z konieczności na obcej ziemi, zauważyliśmy, że w mniejszych i większych miastach za Odrą, co roku, na cztery niedziele przed Świętami Bożego Narodzenia otwierane są świąteczne jarmarki w centralnych punktach grodów fot. 2. Atrakcji jest moc. Pod gołym niebem działają dziesiątki tylko częściowo zadaszonych straganów oferujących najrozmaitsze pamiątki i gadżety świąteczne. Sprzedawane są też tysiące bardziej lub mniej potrzebnych przedmiotów, niekiedy zgoła niewiadomego przeznaczenia, no i najważniejsze - wigilijne drzewka. Tak żywe jak i sztuczne, a dla leniuszków już całkiem gotowe, bo ustrojone w bombki i świetlne sznury. Nie może oczywiście zabraknąć kiełbasek w bułce, grzanego piwa i wina z goździkami. Stoiska odwiedzają tłumnie całe rodzinki, od berbeci po nobliwe babcie i dziadków. A gdyby tak pokusić się o urządzenie podobnego jarmarku w Szczytnie?