Jest takie święto - święto flagi państwowej, które obchodzi się w wielu krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Rosji, Szwecji czy Estonii. Tego dnia wszelkie budynki, tak użyteczności publicznej, jak i prywatne zostają bogato udekorowane narodowymi barwami.

W Polsce obchodzimy je od niedawna, jest to bowiem jedno z najmłodszych świąt państwowych - sejm ustanowił je dopiero 20 lutego 2004 r. Chyba to powoduje, że do wywieszania flag na balkonach czy w oknach domów jednorodzinnych podchodzi się wciąż z dystansem. Krótki rajd „Kurka” po ulicach Szczytna przekonał nas, że, niestety, flag na prywatnych budynkach nie było zbyt wiele. Łatwo je było natomiast dostrzec na obrzeżach miasta i w pobliskich wsiach - fot. 1. (na zdjęciu widzimy posesję Władysława Kozioła na Kamionku).

Święto flagi

Zdecydowanie lepiej prezentowały się gmachy państwowe, samorządowe, szkoły, przychodnie zdrowia itp. Na każdym z nich powiewała flaga, a największa została przytwierdzona do ratuszowej wieży, nad balkonem burmistrz. Bodaj tak wielkiej chorągwi w Szczytnie jeszcze nie widzieliśmy - fot. 2.

PS.

Polskie barwy narodowe, które ukształtowały się ostatecznie na przestrzeni ostatnich dwóch wieków, mają jako jedne z nielicznych w świecie pochodzenie heraldyczne. Wywodzą się z barw herbu Królestwa Polskiego i herbu Wielkiego Księstwa Litewskiego. Biały to kolor zaczerpnięty z bieli orła, będącego godłem Polski i bieli Pogoni (galopującego jeźdźca), godła Litwy. Oba widnieją na czerwonych tłach tarcz herbowych. Biel znajduje się zawsze na górze, ponieważ w polskiej heraldyce ważniejszy jest kolor godła niż tła.

***

I jeszcze jedno:

Patriotyzm to nie nakaz kochania władzy państwa czy nawet okazywania jej szacunku, bo ta może okazać się różna, jako że pochodzi z wyboru. Patriotyzm to nakaz miłowania ojczyzny, własnego narodu, języka i historii, a ponadto rozumienie symboli narodowych i oddawanie im należnego szacunku.

Dziurawe progi

Sezon turystyczny na Warmii i Mazurach został już otwarty, o czym „Kurek” pisał wcześniej, w związku z zaszlachtowaniem dorodnego węgorza w Mikołajkach. W ostatni długi, oj, długachny weekend, przyjechało w nasze strony wielu turystów, nie zważając na kleszcze, komary i inne mazurskie utrapienia. Letnicy tłumnie zjawili się m.in. w Dłużku (gm. Jedwabno), gdzie akurat remontowana jest nawierzchnia szosy Jedwabno - Olsztynek. Wskutek tych, co trzeba dodać, pożytecznych przecież prac, nowy i gładki asfaltowy dywanik obecnie przebiega tak wysoko, że zjazd w nadjeziorny trakt, przy którym stoją liczne dacze i gdzie rozciąga się pole namiotowe został obecnie mocno utrudniony.Chodzi tu o nadjeziorną ulicę Smętka - fot. 3.

I o ile, jak się rzekło, zjazd w nią do łatwych nie należy, to dalsza podróż wydaje się być niemożliwa z powodu znaku zakazu ruchu, stojącego u jej wlotu.

- No to, jak to tak - dziwią się warszawscy turyści - jak mamy dojechać do swoich dacz lub na pole namiotowe?

Hm, jeśli dokładnie przypatrzymy się zardzewiałej tabliczce umocowanej pod znakiem, okaże się, że zakaz jednak nie dotyczy mieszkańców (prawdopodobnie tych z ul. Smętka) oraz pojazdów zmierzających na pole namiotowe - fot. 4.

No tak, tym sposobem wyczerpaliśmy wszelkie ewentualności wjazdu w ul. Smętka, bo kto inny oprócz mieszkańców oraz biwakowiczów chciałby tędy się przemieszczać? Ergo - znak z takimi wyjątkami jest w ogóle zbędny, stoi zatem bez sensu!

Święta prywatność

Przy ul. Smętka w Dłużku występuje nadzwyczajna mnogość kładek, pomostów i mostków, które wcinają się w czystą toń jeziora. A każda taka konstrukcja okazuje się być prywatna, o czym świadczą takie, niby to informująco-ostrzegawcze, napisy - fot. 5.

Kto jednak sądziłby, że to już wszystko, co uczynili letnicy w obronie świętej prywatnej własności pomostów, jest w błędzie. Oto potencjalny, ale „obcy” użytkownik mola, wstąpiwszy nań, srodze się rozczaruje. Nie dotrze bowiem do siedzisk lub ławeczek stojących na ostatnim przęśle danej konstrukcji, gdyż... drogę zagrodzą mu mniej lub bardziej okazałe wrota - fot. 6.

Owe dziwaczne konstrukcje (rodzaj zazdrostek) zamykane na solidne skoble i kłódki „Kurek” widział po raz pierwszy. Stanowią one raczej wątpliwą ozdobę kładek i pomostów, mocno kłócąc się z naturalnym pięknem jeziora.

Nieustająca walka

Nie dalej jak w zeszłym tygodniu opisywaliśmy wielkie porządki czynione przez szczycieńską młodzież szkolną, urzędników i strażaków, odbywające się pod podniosłym hasłem - „Czystość to nasz atut”. Dotyczyły one, jak pamiętamy, miejskich terenów zielonych. Tymczasem kilkaset metrów za miastem, w miejscu byłego rozjazdu Szczytno - Olsztyn - Nidzica pobocze drogi pozostaje ogromnie zaśmiecone - fot. 7.

Zwieńczeniem zaś ogólnych nieporządków jest... kierownica samochodowa, wisząca na przydrożnym drzewie.

No tak, jedni sprzątają, inni zaś zaśmiecają, więc walka o czystość, zdaje się, nie ma i nie będzie miała rychłego końca.

(foto i tekst MRP)