Znudziły się "Kręciołom" wypady na trasę we własnym towarzystwie, więc do udziału w kolejnej wyprawie postanowiły zaprosić tych wszystkich, dla których pedałowanie nie jest obcą sztuką.
Liczba chętnych, jacy stawili się na placu Juranda w niedzielny ranek 19 września do wspólnej rowerowej wycieczki przyprawiła jednak "Kręcioły" o lekki zawrót głowy. Nie spodziewano się, że zgłosi się ponad pół setki amatorów pedałowania. Wyprawę zaplanowano do Wawroch, do tamtejszego gospodarstwa agroturystycznego, z którym "Kręcioły" są mocno zaprzyjaźnione. Całość przebiegała w nieco podniosłej atmosferze, bo obchodzono święto pieczonego kartofla.
Nim jednak dojechano do celu, najpierw trzeba było pedałować.
Najmłodsza uczestniczka wycieczki 6-letnia Paulina Połomka, nic a nic nie zmęczyła się rowerową jazdą. Swoją kondycją i werwą zadziwiła nawet tak wytrawnego cyklistę, jakim jest Zdzisław Halamus.
- Jechało mi się bardzo dobrze. Wyprzedziłam na trasie nawet panią Iwonę - chwaliła się Paulinka, zachwycona wycieczką i atrakcjami, jakie czekały na nią z chwilą dotarcia do celu.
Bo nie tylko "główne" danie, czyli gorący ziemniak wyciągnięty z żaru ogniska, albo kiełbaski z rusztu czy chlebuś ze smalcem i świeżo krojoną cebulą były tym, co kusiło najbardziej. Najważniejszy stał się zaprzęg konny i dorożka. Nie wystarczyły jednak same przejażdżki powozem, bo jeszcze co bardziej dzielne dzieci, w tym Paulinka, chciały koniecznie zakosztować jazdy na rumaku wierzchem.
W owym lokalnym, bo kręciołowym święcie ziemniaka w gospodarstwie agroturystycznym Elżbiety Kobus w Wawrochach uczestniczyła grupka wychowanków szczycieńskiego Domu Dziecka. Nie po raz pierwszy, bo z dziećmi i młodzieżą z tej placówki "Kręcioły" znają się już od roku. Wszyscy poznali się podczas ubiegłorocznej, wrześniowej akcji sprzątania świata, kiedy wspólnie porządkowali pobocza trasy Szczytno - Piece - Jęczniki - Wrzos.
Marek J. Plitt
2004.09.22