Zrozpaczeni użytkownicy garaży na bagnach wzywają "Kurka" na pomoc, bo sami nie mogą dać sobie rady z gnębiącymi ich problemami. Co tam się dzieje na co dzień, to jeszcze jest może do zniesienia, choć tylko przy odpowiedniej dozie cierpliwości. Natomiast w dni targowe wieje prawdziwą grozą. Klienci starego i nowego targowiska stawiają bowiem swoje samochody tuż przy drzwiach garaży posadowionych wzdłuż ul. Targowej, wskutek czego nawet w razie nagłej potrzeby nie ma jak wyprowadzić auta - fot. 1.
Jak widać na zdjęciu napisu-prośby nie respektują nawet zachodnioeuropejscy turyści, co poznać po literce "D" na bagażniku samochodu. No cóż, ich wytłumaczyć można nieznajomością języka polskiego, ale od czego jest logiczne myślenie.
Tłok na ul. Targowej we wtorki i piątki jest faktycznie niezwyczajny. Po obu jej stronach stoją ciasno stłoczone auta, środkiem samochód sunie za samochodem, a między pojazdami lawirują jeszcze piesi - fot. 2. Kiedyś właściciele garaży doprowadzeni do ostateczności takim procederem sprowadzili straż miejską z lawetą. Ta jednak nie mogła przebić się przez gąszcz samochodów tarasujących nieomal cały ruch na ul. Targowej i nic lub prawie nic z tego nie wynikło.
Cóż zatem może zdziałać "Kurek"? Poobserwuje okolicę, porobi zdjęcia i opublikuje, a co dalej? Wszak reszta zależy od osobistej kultury kierowców. A tak na marginesie. Nieopodal jest parking płatny - ale mało kto z niego korzysta, mimo że wjazd kosztuje tylko 1 zł i można za tę kwotę trzymać wóz tak długo, ile się chce.
KAPUSTA Z PYLNĄ PRZYPRAWĄ
A jeśli na chwilkę i to bardzo krótką ścisk nieco się rozładuje, zaraz to wykorzystują co bardziej narwani kierowcy i pędzą niczym kot z pęcherzem po nieutwardzonej jezdni.
No i atmosfera od razu gęstnieje - w powietrze unoszą się tumany kurzu - fot. 3.
Stąd mamy kapustę przyprawioną świństwem wzbijanym z nawierzchni ulicy, bo nie tylko kartofle, ale i to warzywo (z braku miejsca na placu targowym) sprzedaje się ze stoisk rozmieszczonych wzdłuż ul. Targowej - pokazuje to strzałka na fot. 3. Kto kupi doprawioną kurzem kapustę? Chyba tylko, przepraszając za wyrażenie, jakiś kapuściany głąb.
UROKI ŻYCIA PRZY TARGOWISKU
W okolicy starego targowiska biegnie kolektor ściekowy, zbierający m.in. nieczystości z posesji warsztatu szklarskiego i dalej budyneczku, w którym jest m.in. sklep odzieżowy. Co jakiś czas ze studzienek wylewają się hektolitry wody, w ten niekonwencjonalny sposób "umilając" życie właścicielom tychże posesji. Wkurzają się oni mocno, no bo co to ma być! Rurociąg miał przyczynić się do poprawy warunków sanitarnych, a wyszło jakby odwrotnie, leje się ze studzienek, cuchnie, no i powstaje bagienko - fot. 4.
Jedno wszak już mają nieopodal i to naturalne. To powinno wystarczyć!
Cóż na to spółka ściekowa "Aqua"? Ano jej wiceszef Kazimierz Ciborowski powiada, że teren tu taki oraz warunki geologiczne, że rurociągu nie można było położyć z dużym spadkiem. Przez to ścieki nie płyną tak bystro jak powinny...
No to - myślę sobie - albo się nie buduje w takich warunkach kolektora i nie wydaje zezwoleń na budowę obiektów mieszkalno-usługowych, albo jak już pozwala się je stawiać, to infrastruktura powinna działać bez zarzutu, wszak za to się płaci, czyż nie?
GARAŻE DLA KRASNOLUDÓW
Tamże (na bagnach) spotkałem jeszcze inne zadziwiające budowle, już nie z rodzaju podziemnych rurociągów, a garaży, tyle że jakby nie dla prawdziwych, pełnowymiarowych samochodów, a ich redukcyjnych modeli. Aby unaocznić ich rzeczywistą wysokość, specjalnie dla Czytelników przy scianie "garażu" zgodziła się pozować niewysoka, 15-letnia Karolina, obywatelka USA - fot. 5.
Pierwszy raz w życiu widziała tak dziwaczną budowlę, a mimo to ogólnie jej się Szczytno podoba. Mieszka w Nowym Jorku, gdzie betonowy kolos sięgający chmur sąsiaduje z drugim nieomal identycznym, skutkiem czego prawie nie widać nieba, a u was - powiada - między domami jest dużo wolnej przestrzeni, gdzie drzewka rosna lub krzaczki, czy kwiatki. Miejskie domy sąsiadują z cudną, jej zdaniem, dziką naturą. Bo u nich jak już coś rośnie zielonego, to jakby pod sznurek, co wygląda sztucznie.
A powracając na własne śmieci, to takie oto lokalne kurioza, jakby wyjęte z bajki o krasnoludach są dlatego tak niskie, iż grunt tu bagnisty. Obiekty po prostu zapadły się w ziemię i mało co wystają obecnie ponad jej poziom. W środku podłogi są zalane wodą, czyli garaże w ogóle są nie do użytku.
DROGOWA ŁAMIGŁÓWKA
Jeśli podróżujemy od punktu A do punktu B, a potem wracamy tą samą drogą, to pokonany dystans w tę i z powrotem powinien być, tak mi się zdaje, jednakowy. Teoria jednak teorią, a rzeczywistość mówi co innego.
Oto wybrawszy się w podróż do Kulki przez Lemany powracałem do Szczytna inną drogą, przez Nowe Kiejkuty i Romany. Około 500, góra 600 metrów od wsi Stare Kiejkuty stoi znak drogowy oznajmiający, że stąd do Nowych Kiejkut jest 1 km - fot. 6.
Gdy wjedziemy już z kolei do Nowych Kiejkut, to zobaczymy tam w środku wsi, na rozstajach znak taki - fot. 7.
Że stąd do Starych Kiejkut jest aż 3 km.
Gdzie zatem leży prawda? Ano jak zwykle mniej więcej pośrodku. Między jedną, a drugą wsią jest do pokonania około 2-kilometrowy odcinek asfaltowej drogi.
2004.08.11