- Nie jesteśmy perfumerią - broni się przed zarzutami zanieczyszczania środowiska Mieczysław Nowacki, dyrektor spółki "Aqua", zarządzającej oczyszczalnią ścieków w Nowym Gizewie. Okolicznym sołtysom nie podoba się, że wywożone z oczyszczalni osady, jako nawóz składowane są na polach rolników. Roznoszący się wokół fetor jest utrapieniem dla ich sąsiadów.
Regularnie na sesjach Rady Gminy sołtysi Małdańca i Rudki żalą się na fetor unoszący się nad polami rolników, przyjmujących osady z oczyszczalni ścieków. Z takiego procederu zadowoleni są rolnicy, bo mają bezpłatny nawóz i kierownictwo oczyszczalni - bo może pozbyć się zbędnego balastu. Cierpią natomiast sąsiedzi rolników skazani na wdychanie nieprzyjemnych woni. Mało kto bowiem respektuje zapis nakazujący niezwłoczne zaoranie osadu.
Piekło w Linowie
W pierwszym okresie funkcjonowania oczyszczalni osady składowane były na wysypisku śmieci w Linowie.
- Wybudowanie tam w majestacie prawa składowiska osadów było bezsensem - informował radnych i sołtysów na sesji Rady Gminy 26 sierpnia dyrektor spółki "Aqua" Mieczysław Nowacki, winą obarczając "decydentów z Olsztyna". - W Linowie było piekło, odór nie do wytrzymania.
Obecnie osady wywożone są na specjalne wysypisko usytuowane w gminie Piecki (co jest jednak bardzo kosztowne) oraz na pola tych rolników, którzy sobie tego życzą.
- Jest bardziej łagodnie, najwyżej pośmierdzi, to tu, to tam - uspokajał nastroje dyrektor Nowacki, przyznając, że jego firma nie jest perfumerią. Nie wszyscy jednak dali się przekonać. Ci najbardziej zdeterminowani wzięli ster we własne ręce.
- Wygoniłem kierowcę widłami i już nie składuje u nas osadów - przyznał otwarcie sołtys Małdańca Mieczysław Przybyłek. - Teraz wozi je 3 km dalej na teren gminy Wielbark.
Osadowy nawóz
Nowacki zapewniał, że składowanie osadów na polach rolników odbywa się zgodnie z przepisami, a problem jest ogólnopolski. Rozwiązaniem byłaby termiczna utylizacja osadów. Do tego zadania Szczytno przymierzało się dwa lata temu.
- Wszystko było już prawie gotowe, tylko zabrakło kasy - ubolewał dyrektor, informując, że na to zadanie potrzeba 4-5 mln zł. Obecnie czynione starania zmierzają do pozyskania na ten cel środków unijnych.
Z rozrzewnieniem wracał pamięcią Nowacki do lat, kiedy funkcjonowała oczyszczalnia przy ul. Łomżyńskiej. Ludzie niemal bili się o osady pościekowe, ci najbardziej zdeterminowani próbowali nawet wręczać łapówki pracownikom oczyszczalni.
Osad spełnia bowiem rolę nawozu dla zbóż, zabronione jest natomiast jego stosowanie przy uprawie roślin okopowych.
Prezes czeka pod komórką
Sołtys Przybyłek, pogodzony już z nieuchronnością wdychania fetoru, protestował jednak przeciwko składowaniu osadów w bliskiej odległości zbiorników wodnych.
- Kierowca pana firmy powinien być uświadomiony, że jest to karygodne - wytykał Nowackiemu sołtys Małdańca.
- Proszę o sygnały, natychmiast będę reagował - obiecał dyrektor, podając wszystkim zebranym numer swojej komórki.
(olan)
2003.09.10