Już nie 39, jak zakładano na początku roku, a tylko 17,5 procent mają wynieść tegoroczne inwestycje prowadzone przez starostwo w Szczytnie. Rada Powiatu po raz kolejny okroiła wydatki na 2006 rok.

Topniejące inwestycje

CIĘCIA W BUDŻECIE

Wartość tegorocznych inwestycji, zapisanych w budżecie powiatu, miała sięgnąć 25 mln zł, czyli aż 39% ogółu wydatków. Jednak rzeczywistość, a konkretnie brak spodziewanych środków zewnętrznych, szybko sprowadziła radnych na ziemię. Już podczas sesji kwietniowej zredukowali wydatki o 8 mln zł, zdejmując z budżetu m.in. modernizację dróg w gminie Rozogi oraz budowę strażnicy i bazy gastronomicznej w ZS 2 w Szczytnie. Kolejnych cięć, tym razem na sumę 4 mln zł, dokonali w czasie sesji Rady Powiatu, która odbyła się w piątek 28 lipca.

Starostwu nie udało się pozyskać środków ze ZPORR (2,7 mln zł) na modernizację drogi Kowalik - Spaliny - Rozogi. Zadanie zostanie wykonane więc tylko na odcinku Kowalik - Spaliny. Jego wartość szacuje się na 2,3 mln zł, z czego 1,3 mln zł przekaże ministerstwo infrastruktury.

O 1,1 mln zł radni zmniejszyli też wysokość spodziewanej dotacji na modernizację szpitala. Po zmianach kwota ta wynosi 3,7 mln zł. Również mniejsza od zakładanej (500 tys. zł) będzie dotacja z budżetu państwa na modernizację drogi Faryny - Borki Rozoskie. Obciętą kwotę (300 tys. zł) powiat pokryje z własnych środków.

Jedynym optymistycznym punktem w zmienionym budżecie jest pozyskanie z rezerwy budżetowej państwa 750 tys. zł na kontynuację budowy strażnicy. Do tej pory pochłonęła ona 2,6 mln zł zł, z czego 1,6 mln stanowiły środki samorządowe. Do zakończenia zadania potrzeba jeszcze ok. 5 mln zł.

DACHÓWKI BEZ ZWŁOKI

Rada wróciła do tematu planowanej termomodernizacji szpitala, na które to zadanie zamierza zaciągnąć kredyt w wysokości 1,8 mln zł w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. W podjętej uchwale zadecydowano, że zabezpieczeniem pożyczki będzie weksel in blanco.

Wcześniej radny Pawłowicz namawiał, aby rada wstrzymała się od zakupu i położenia nowych dachówek na budynku szpitala, co ma kosztować 300 tys. zł. Według niego najpierw należałoby dotrzeć do wykonawcy remontu dachu sprzed 11 lat i zażądać od niego naprawy fuszerki. Działania zaproponowane przez zarząd powiatu są według radnego świadomą niegospodarnością i marnotrawstem środków publicznych. Pawłowicz zawiadomił już o tym RIO, ale nie otrzymał jeszcze odpowiedzi.

- Jeżeli dachówki wymienimy na nowe, nie będziemy mogli dochodzić roszczeń - przekonywał Pawłowicz.

Dyrektor szpitala Marek Michniewicz ostrzegał z kolei, że wszelka zwłoka z rozpoczęciem remontu może przynieść nieobliczalne skutki.

- Wszyscy modlą się o deszcz, a ja modlę się o słońce, żeby nie zalało nam naszych sal - mówił dyrektor. Poinformował, że zlecił ekspertyzę dachu i dachówek dwóm naukowcom z UWM w Olsztynie. Wynik ich prac ma być dowodem w ewentualnej sprawie sądowej.

DĘBOWA SALA

Radni obradowali w niedawno otwartej sali, położonej nad gabinetem starosty, w której wcześniej mieściły się biura.

- Na remont tych 40 m2 wydano 100 tys. zł. Pół domu można by za to wybudować - nie krył irytacji radny Pawłowicz, zarzucając staroście i całej radzie marnotrawienie społecznego grosza.

Starosta Kijewski odpierał zarzuty, broniąc się ciepłymi opiniami o sali wypowiadanymi przez goszczących niedawno w Szczytnie przedstawicieli zaprzyjaźnionych samorządów z Żywca i Bad Kreuznach. W składzie niemieckiej delegacji był dyrektor oddziału Sparkasse, który przekazał staroście czek na 3 tys. euro. Kijewski żalił się przy okazji radnym na "niektóre media" (oczywiście mając na myśli "Kurka"), że nie poinformowały o tym doniosłym wydarzeniu na swoich łamach.

Na koniec starosta uspokajał Pawłowicza, sugerując, że oddanie do użytku wizytowej sali starostwa mogło być jeszcze bardziej kosztowne, gdyby nie postawa przedsiębiorcy Skalika, który wykonał dębowe wyposażenie pomieszczenia "po kosztach".

(olan)

2006.08.02