Totalna olewka

Na terenie posesji Szpitala Powiatowego w Szczytnie, co wynika z funkcji placówki, są takie miejsca, gdzie nie wolno parkować samochodom. Wszędzie tam stoją dobrze widoczne znaki zabraniające parkowania opatrzone umyślnymi tabliczkami mówiącymi o groźbie odtransportowania auta na lawecie. Niestety, owe zakazy są nieustannie łamane, a w dodatku wiele zaparkowanych samochodów widać nawet pod Izbą Przyjęć - fot. 1.

To już zakrawa na skandal, wszak pojazdy te blokują ewentualny dojazd karetki pogotowia, gdy tymczasem parking samochodowy urządzony dla licznej klienteli szpitala po przeciwnej stronie ulicy pozostaje pusty - fot. 2.

"Kurek" zapytał wobec tego jednego z niezdyscyplinowanych kierowców, czemu zaparkował w miejscu niedozwolonym.

- Przecież wszyscy stoją pod budynkiem szpitala, to co ja jeden mam się wyróżniać.

Jak zatrzymałbym się na parkingu po drugiej stronie ulicy, pozostali wzięliby mnie za jakiegoś nieudacznika - padła odpowiedź.

No i masz babo placek.

PARKING WEWNĘTRZNY

Jest jeszcze i inna możliwość przepisowego parkowania. Wystarczyłoby, gdyby ów niezdyscyplinowany kierowca, który poprzez gęstwę zaparkowanych samochodów przedarł się aż pod Izbę Przyjęć i tu się dopiero zatrzymał, pojechał jeszcze kawałek dalej, jakieś osiem, góra dziewięć metrów. Znalazłszy się wówczas już za szpitalnym budynkiem, a na tyłach domu pogrzebowego, zobaczyłby, gdzie mógłby zaparkować - fot. 3.

Ów plac świeci pustkami, tak jak parking po drugiej stronie ulicy. No i nie wiadomo dlaczego, czy to z powodu wygodnictwa niezdyscyplinowanych kierowców, czy też braku wiedzy o nim.

ZAPRZESZŁA GROŹBA

Tak naprawdę w okolice szpitala przywiodła "Kurka" kwestia parkowania, ale nieco innego rodzaju. Widząc jednak powszechne łamanie zakazu, nie mogliśmy powstrzymać się od wtrącenia swoich trzech groszy.

Teraz zaś o tym, co nas tu faktycznie sprowadziło.

Prawie wszędzie wokół posesji szpitala stoją normalne znaki zakazu parkowania z wiadomymi tabliczkami, ale przed samym frontem budynku, gdzie kiedyś mieściła się izba przyjęć, znaków takich nie ma.

Tutaj także stoi wiele samochodów - fot. 4.

Postawmy zatem takie pytanie - wolno tutaj parkować, czy też nie? Analizując zdjęcie, dostrzegamy na nim część masztu i przybitą do niego tabliczkę (strzałka na fot. 4).

Cóż to takiego? Aby uzyskać odpowiedź, potrzebne jest odpowiednie zbliżenie - fot. 5.

Hm, w którym to roku kolegia przestały funkcjonować? Ano w 2001.

DZIWOWISKA

Inna ciekawostka z rodzaju oryginalnych tabliczek jest do obejrzenia w sklepiku z sukniami ślubnymi usytuowanym w okolicach skrzyżowania ul. Leyka z ul. Poznańską - fot. 6.

Z kolei na miejskiej targowicy, na jednym ze straganów z artykułami żelaznymi pewien kupiec proponował... zamorskie owoce. Szczególnie ostrą odmianę cytryn - fot. 7.

ŚMIECI ZAMIAST ODZIEŻY

U schyłku minionego tygodnia pewien stały czytelnik "Kurka" mieszkający przy ul. Lanca zaalarmował redakcję o niecnym procederze, jaki, jego zdaniem, uprawiają osoby opróżniające kontenery PCK z używaną odzieżą.

- Jakieś dwie osoby podjechały samochodem pod kontener, otworzyły go, a co wyciągną, to buch!... wrzucają do pobliskiego śmietnika - komentował na bieżąco poczynania ekipy, którą obserwował z okna swojego mieszkania.

No, nie może to być, skonkludowaliśmy w redakcji i "Kurek" czym prędzej udał się we wskazane miejsce.

Tam i owszem, zastaliśmy dwóch ludzi wyciągających z kontenera najróżniejsze sorty odzieży, obuwia, pościeli itp., itd. - fot. 8.

Szef tego małego zespołu, pan Janek, był tego dnia pierwszy raz w Szczytnie.

Dotąd obsługiwał podwarszawskie tereny, głównie okolice Legionowa, a teraz pracuje w PCK w Olsztynie, no i stąd jego wizyta w naszym mieście.

Przyznał "Kurkowi", że i owszem, część tego, co znajdują w kontenerze istotnie trafia do śmietnika. Dzieje się tak dlatego, że zaraz po otwarciu pojemnika przeprowadzają wstępną selekcję, aby nie wozić do Olsztyna rzeczy, które nie nadają się do ponownego użytkowania. Ale i nie tylko, bo...

- Zdarzało się, że wyciągaliśmy zwykłe domowe śmieci zapakowane w foliowe worki, plastikowe butelki, ba, nawet ludzkie nieczystości - mówi "Kurkowi".

Dodał jednak od razu, że działo się tak na terenie woj. mazowieckiego.

Ku naszemu zaskoczeniu orzekł, że w porównaniu do tego, co można było znaleźć w podwarszawskich kontenerach, Szczytno wyróżnia się zdecydowanie na plus. Mieszkańcy naszego miasta są, zdaniem pana Janka, bardziej odpowiedzialni i na ogół wkładają do pojemników tylko te rzeczy, które powinny się w nich znaleźć.

Z tego, co znaleźli w kontenerze przy ul. Lanca wyrzucili do śmietnika jedynie dwie stare, mocno pobrudzone i wydzielające arcynieprzyjemną woń kołdry oraz zdeformowany dziecięcy ni to kask, ni to hełm i parę wielce sfatygowanych poduch - fot. 9.

Wydobyli też buty, ale nie do pary - oba lewe, no i je też trzeba było wyrzucić, wszak nikt z takiego obuwia nie będzie miał pożytku.

I to wszystko, co trafiło na śmietnik. Podobnie rzecz się miała z innymi pojemnikami rozstawionymi w naszym mieście, niewiele trzeba było wyrzucić.

Pan Janek, już jako pracownik PCK Olsztyn, będzie przyjeżdżał do Szczytna dwa razy w miesiącu, aby opróżniać pojemniki. Jak już zdążył zauważyć, szczytnianie, choć biedniejsi od mieszkańców podwarszawskich miejscowości, są dużo hojniejsi.

- Nie wkładają do kontenerów takiego barachła, jak np. w Legionowie. Im ludzie bogatsi, tym są skąpsi - skonkludował.

2006.09.06