Zdobycie szóstego miejsca na Mistrzostwach Polski było dla piętnastoletniej Kasi Trzcińskiej dużym sukcesem. Skacząc przez płotki myśli nie tylko o osiąganiu lepszych wyników.
Co się odwlecze...
Pierwsze treningi odbywała Kasia pod czujnym okiem Danuty Bukowieckiej. Trafiła do niej za namową koleżanki, która uprawiała lekkoatletykę. Po niedługim czasie przeszła pod opiekę męża pani Danuty - Ireneusza. Jej pierwszym poważnym osiągnięciem było zajęcie drugiego miejsca na mistrzostwach makroregionu w 2002 r. i automatyczne zakwalifikowanie się na mistrzostwa Polski. Jednak kontuzja uniemożliwiła Kasi start wśród najlepszych młodzików kraju. Minął wypełniony treningami rok, młoda lekkoatletka znów przywiozła "makroregionowe" srebro i tym razem nic nie przeszkodziło jej w wyjeździe do Słubic. Tam zajęła szóste miejsce w biegu na 300 m przez płotki.
- Wielka w tym zasługa trenera. Wierzył, że dam sobie radę. Ja sama nie sądziłam, że "wybiegam" takie dobre miejsce. Ale trener potrafi zmobilizować do pracy i pocieszyć, gdy się denerwujemy - opowiada Kasia.
Babcine troski
Trener Bukowiecki był bardzo zadowolony z wyniku swojej podopiecznej. Sukcesu gratulowali jej szkolni znajomi, którzy dobrze orientują się w czasach, rekordach i innych lekkoatletycznych osiągnięciach swojej koleżanki. Być może nie wiedzieliby aż tak dużo, gdyby Kasia nie starała się spędzać z nimi jak najwięcej wolnych chwil.
- Nie mam zbyt dużo czasu na inne niż sportowe zainteresowania. Podobnie jak reszta sportowców z mojej sekcji po lekcjach zaraz biegnę na dwugodzinny trening i tak jest niemal codziennie. Ale staram się spotykać ze znajomymi, wychodzić na spacery. Lubię też wyjeżdżać na obozy ze swoją grupą - mówi Kasia.
Za sportowe sukcesy chwalą Kasię także jej dziadkowie. Czasami jednak martwią się o swoją wnuczkę.
- Babcia narzeka też, że przez wyczerpujące treningi jestem stanowczo za chuda. A ja myślę, że to rzeczywiście jest dobry sposób na zachowanie figury. Może gdyby nie lekkoatletyka byłabym teraz bardzo gruba? - zastanawia się młoda biegaczka.
Teraz szkoła
Najważniejsze dla Kasi jest teraz, by z dobrymi wynikami skończyć gimnazjum. O bardzo odległej przyszłości jeszcze nie myśli, ale z pewnością znajdzie się w niej miejsce na lekkoatletykę.
- Jeżeli nie będę uprawiać tego sportu wyczynowo, to chciałabym przynajmniej to robić tak dla siebie, żeby utrzymać kondycję - zapowiada Kasia.
Katarzyna Mikulak
2003.11.05