W Pasymiu najzasobniejszym samorządowcem jest radny Bernard Mius, najbardziej zadłużona - Marianna Tańska, a najwyższe dochody w ubiegłym roku osiągnął sekretarz gminy Kazimierz Oleszkiewicz.

Tylko w internecie

Do oświadczeń majątkowych pasymskich radnych i urzędników można dotrzeć jedynie drogą internetową. Jak ktoś łącza z siecią nie ma - jego strata, bo burmistrz Lucyna Kobylińska na wgląd w dokumenty nie pozwala.

- Oświadczenia są na naszej stronie internetowej, a moje i przewodniczącej rady - na stronie Urzędu Wojewódzkiego - poinformowała "Kurka", świadomie lub nie - mijając się z prawdą. Na wojewódzkich stronach wciąż bowiem nie ma opublikowanych żadnych oświadczeń, bo - jak już informowaliśmy prawie miesiąc temu - wojewoda ma wątpliwości czy w ogóle obowiązek publikacji oświadczeń go dotyczy, gdy "żaden z aktów prawnych [...] nie wskazuje jednoznacznie na wojewodę jako organ odpowiedzialny i upoważniony do publikacji informacji o oświadczeniach majątkowych". Z końcem czerwca zapytał o to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, ale odpowiedzi jeszcze nie uzyskał.

W środę 6 sierpnia, Jerzy Mazurek, podsekretarz stanu w MSW, do którego imiennie zapytanie zostało skierowane, przyznał, że nic o nim nie wie, ale sprawdzi. Dzień później powiedział "Kurkowi", że właśnie podpisał pismo zawierające odpowiedź na wojewodowe wątpliwości. Zgodnie z ministerialną interpretacją wojewoda nie ma obowiązku publikowania w swym BIP-ie oświadczeń majątkowych samorządowców.

- Kopie złożonych oświadczeń wojewoda powinien odesłać do samorządów, z których one pochodzą, a ich treść winna być zamieszczona na stronie internetowej właściwego samorządu - wyjaśnił "Kurkowi" minister Mazurek.

Problem zatem został rozstrzygnięty i teraz wiadomo, że stan posiadania burmistrz Kobylińskiej ma być opisany w pasymskim BIP-ie.

Specjalista specjaliście nie równy

Wśród pasymskich radnych aż trzech - to pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej i to nie byle jacy, ale sami specjaliści. Jeden, a właściwie jedna (Helena Welenc) jest specjalistką zwykłą, Bogdan Zwierzchowski - starszym, a Bernard Mius - głównym. Wynagrodzenia w ZGKiM, nawet wyspecjalizowanych fachowców, nie są zbyt wygórowane (przeciętnie 3 tysięcy), ale temu ostatniemu w regulowaniu bieżących wydatków pomagają jeszcze dochody, osiągane z ponad 32-hektarowego gospodarstwa rolnego, wynoszące, jak radny oświadcza - 12 tysięcy. Dwa źródła dochodu pozwalają nawet na oszczędności, bo radny Mius uskładał na koncie 21 tysięcy - najwięcej wśród gminnych radnych. Jego koledzy z zakładu pracy też ciułają, a każdy z nich zdołał uzbierać po 1800 zł. A ponieważ radny Mius uskładał najwięcej, więc nie powinien mieć problemów ze spłatą zaciągniętych kredytów w łącznej wysokości 40 tysięcy zł.

W oświadczeniu radnej Marianny Tańskiej także się kwota 40 tysięcy przewija, ale dotyczy dochodów osiąganych z gospodarstwa rolnego o niebagatelnej powierzchni ponad 200 hektarów (w znakomitej większości dzierżawionych). Żadnych innych profitów radna Tańska nie ma, a kredyty, związane z prowadzeniem gospodarstwa rolnego sięgają aż 228 tysięcy złotych. Można by przyjąć, że wsparcie przy spłacie da radnej działalność gospodarcza, choć kwestia ta jest w dokumencie potraktowana dość tajemniczo. W rubryce, zatytułowanej "prowadzę działalność gospodarczą", radna stwierdza bowiem, że jej ta część oświadczenia "nie dotyczy", ale jednocześnie, w podpunkcie do tego stwierdzenia przyznaje, że tę nieistniejącą (w oświadczeniu) działalność prowadzi osobiście.

Poza radnymi Tańską i Miusem jest w pasymskiej radzie także kilku innych rolników, z niewielkimi areałami, które im jednak żadnych dochodów nie przynoszą.

Niewielkie pieniądze (2390 zł) z działalności gospodarczej osiąga natomiast radny Andrzej Gralczyk, ale codzienną egzystencję z pewnością znacznie upraszczają mu osiągane dochody z tytułu zatrudnienia. Jako dyrektor szczycieńskiej filii "Agropolisy" zarobił bowiem nieco ponad 45 tysięcy. Większe pobory przypadają tylko leśniczemu Jerzemu Gryzio (47 051,90 zł).

W Pasymiu lepiej być konserwatorem w szkole niż kierownikiem produkcji w firmie. Ten pierwszy, radny Piotr Obiedziński zarobił bowiem blisko 13 tysięcy, a drugi - Robert Czerpak - niespełna 10,5 tysiąca, czyli mniej niż wynoszą roczne dochody radnych - emerytów: Benedykta Młynarskiego (11 235,49 zł) i Haliny Gadomskiej (10 839,18 zł).

Wśród dyrektorów też różnie

Przy rocznych dochodach z tytułu zatrudnienia (24 681,86 zł) kierownik pasymskiego GOPS Alina Ladzińska mogłaby - prawdopodobnie - sama stać się klientką kierowanej przez siebie instytucji. Jest - przynajmniej w oparciu o dane z oświadczeń majątkowych - najsłabiej opłacana wśród szefów pasymskich jednostek samorządowych, ale też i jako jedyna wśród nich zdołała zgromadzić oszczędności na poziomie 6340 zł.

Najwyższe wynagrodzenie uzyskuje natomiast Jan Suchan, dyrektor SP w Tylkowie, bo aż 46 371,19 zł. Dyrektor przyznaje się też do dochodów żony (nieco ponad 32 tysiące złotych), wspieranych dodatkowo profitami, uzyskiwanymi z udziału w spółce zajmującej się handlem i usługami. Wśród dyrektorów placówek oświatowych najmniejsze wynagrodzenie otrzymuje Lidia Masłowska, szefowa szkoły w Gromie (39 674,26 zł), która jednak i tak zarabia nieco więcej niż Halina Ślaza, dyrektor Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół, a więc jednostki nadrzędnej wobec oświatowych placówek.

Najwyższe dochody w gminie, przynajmniej w gronie osób zobowiązanych do składania oświadczeń majątkowych, w ubiegłym roku osiągnął obecny sekretarz gminy czyli Kazimierz Oleszkiewicz. Znakomitą większość jego dochodu (118 974,18 zł) stanowi wynagrodzenie, uzyskiwane jeszcze na stanowisku wicestarosty powiatu szczycieńskiego. Nic zatem dziwnego, że na "czarną godzinę" sekretarz Oleszkiewicz odłożył 5 tysięcy złotych, a i spłacanie kredytu zaciągniętego na zakup gruntów rolnych też nie stanowi problemu, tym bardziej, że do zapłaty pozostało sekretarzowi już tylko 12 tysięcy (po 4 tys. rocznie). Nie musi się też starać o to, by nabyte 9,4-hektarowe gospodarstwo przynosiło profity, więc nie przynosi.

Znacznie mniej korzystnie, na tle sekretarza, wyglądają dochody skarbnika Arkadiusza Młyńczaka, bo w ubiegłym roku wyniosły one zaledwie 27,5 tysiąca złotych. Wcześniej skarbnikowi wiodło się lepiej, bo i mieszkanie od gminy kupił (w 1996 roku) i działkę budowlaną (1999 rok), o łącznej wartości 85 tysięcy. Zasobów na koncie, co prawda, nie zgromadził, ale zabezpieczenie ma - w postaci akcji spółek handlowych wartości 6,5 tysiąca.

Halina Bielawska

2003.08.13