Na Osiedlu Królewskim wzdłuż kolejowej rampy towarowej ciągnącej się między ul. Władysława IV a Krzywą biegnie szlak o nawierzchni częściowo brukowanej, częściowo gruntowej, a przy tym tak wyboisty, że trudno tędy przejechać. Przy owym trakcie stoi kilka domków jednorodzinnych, w tym dwa tuż obok siebie, widoczne na fot. 1.
Niby nie ma w tym nic nadzwyczajnego, domki jak domki, tyle że ów pierwszy od lewej (A) ma na frontowej ścianie umieszczony podświetlany klosz z takim oto napisem - fot. 2.
Zaś drugi (B) pyszni się bramą wjazdową opatrzoną z kolei tabliczką głoszącą ni mniej ni więcej a to - fot. 3.
No, to jak to tak? Przecież, co widać wyraźnie na fotografii, domki stoją przy jednym i tym samym trakcie. Komu zatem coś tu się pomyliło?
Ano nikomu, bo...
- Ulica, do której mój dom skierowany jest frontem, nie ma nazwy, więc z tego prostego powodu został urzędowo przypisany do ul. Łokietka. Przebiega ona nieopodal. Sąsiad zaś, choć mieszka ze mną płot w płot ma adres ul. Gdańska 1, bo z kolei do tego traktu mu najbliżej - wyjaśnia zagadkę dziwnego oznakowania posesji Roman Zawada, właściciel domku przy ul. Łokietka 2.
* * *
Wstyd przyznać, ale choć mieszkam w Szczytnie już od ponad półwiecza pierwszy raz usłyszałem o ul. Łokietka. Zatem - pomyślałem sobie - warto ją obejrzeć.
Ha, uliczka istotnie godna jest uwagi, bowiem stanowi istne kuriozum w dziedzinie budownictwa dróg. Zaraz u jej wlotu na kolejową rampę, zdobi ją wielki świerk. Gdzie rośnie? Ano, i tu uwaga - nie gdzie indziej, a pośrodku jezdni - fot. 4!
To bodaj jedyna nie tylko w Szczytnie, ale i Polsce ulica z tak porastającym ją drzewostanem. W dodatku jest dosyć krótka - nim się na dobre rozpocznie, zaraz kończy się w pobliskich krzakach, zamkniętą ogrodową bramą i kolejnym drzewem, tym razem rosnącym bliżej skraju drogi.
PS.
Roman Zawada mieszka przy ulicy Łokietka 2 od niedawna, zaledwie od kilku miesięcy. Mówi, że jego lepsza połowa przez dwa lata dojeżdżała samochodem do pracy z poprzedniego miejsca zamieszkania bez jakiejkolwiek awarii. Teraz zaś w dwuletnim zaledwie aucie zepsuło się zawieszenie.
- Oto jeden ze skutków marnej nawierzchni nie tylko traktu biegnącego wzdłuż kolejowej rampy, ale i ul. Wileńskiej - skarży się "Kurkowi".
OBRAZKI Z TARGOWISKA
W SUKURS ZWIERZĄTKOM
Pewnego mojego znajomego, zagorzałego wegetarianina i miłośnika zwierząt wielce uradowała tabliczka umieszczona na jednym ze straganów posadowionych na starej targowicy.
- No, nareszcie zrobiono coś w obronie zwierzątek - poinformował mnie.
Zaciekawiony, czym prędzej udałem się na targowicę, aby obejrzeć rzecz na miejscu. Oto jak wygląda owa tabliczka - fot. 5.
Nie wolno i już! Nie wolno handlować kurczakami, czy to żywymi, czy martwymi, ani innym mięsiwem lub kiełbasą.
No tak, myślę sobie, a co, dajmy na to, z welurowymi bucikami, wszak są one robione ze świńskiej skóry, co z kurtkami skórzanymi, te z kolei są szyte ze skóry wołowej, co z wełnianymi sweterkami, wszak te pochodzą od baranków, itp., itd., nie mówiąc już o maśle, mleku czy śmietance lub jajach.
Nic z tych rzeczy nie może być przedmiotem obrotu na targowicy?
Toż to niedorzeczność.
RESERVE
W innym miejscu starego placu targowego, pod płotem odgradzającym go od bagien widać kupę piasku i gruzu oraz jakieś ciuszki złożone na betonowych płytach. Nad tym wszystkim wisi tajemnicza tabliczka przymocowana do siatki, a zakreślona na zdjęciu otokiem - fot. 6.
Cóż ona obwieszcza? Aby się tego dowiedzieć, potrzebne jest mocne zbliżenie. Czyżby zarezerwował sobie kupę piasku pomieszanego z gruzem?
WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ
Tuż u wejścia na plac targowy, przed straganami z warzywami w ostatnich dniach pojawił się z kolei element drewniany - stojak z pięknymi, kolorowymi męskimi portretami - fot. 7.
- Po ile większy, a po ile mniejszy portret? - pytam pana Kazimierza obsługującego warzywniak. I nie dlatego, abym pałał chęcią nabycia któregoś z nich, a po prostu z ciekawości.
Niestety, nie dane było mi się tego dowiedzieć, bo...
- Panie, to nie moje i chyba nie na sprzedaż. To Wacek postawił stelaż z portretami, ale gdzieś poszedł.
Obaj rozglądaliśmy się przez dłuższy czas za Wackiem, ale ten przepadł bezpowrotnie.
MYLĄCA STRZAŁKA
Pewien turysta (mimo że to już jesień, ciągle nawiedzają oni nasze okolice) skarżył się w redakcji na mylące oznakowanie poziome wymalowane na jezdni ul. Polskiej w sąsiedztwie nowo wybudowanego kompleksu handlowo-usługowego "Gracja". W czym rzecz?
Oto podążając od strony Rozogów w kierunku centrum miasta, tuż za byłym "Polmozbytem" wjeżdżamy na odcinek jezdni podzielony na dwa pasy - dla kierunku prosto i w lewo - fot. 8.
O ile pierwsza widoczna na zdjęciu strzałka (w lewo) jest potrzebna i zasadna, bo wskazuje nam kierunek, w którym należy skręcić, aby dostać się na stację paliwowšą zaopatrującą samochody w gaz, o tyle druga prowadzi na manowce. Wskazuje bowiem wjazd prosto na dworzec autobusowy, a tam przecież samochodom osobowym, czy nawet ciężarowym wjeżdżać nie wolno!
Tam właśnie, między autokary i wysiadających z nich pasażerów, wpakował się nasz turysta, wpadając w niezłe tarapaty.
- Należałoby pod strzałką dopisać "BUS" i wszystko byłoby w porządku - twierdzi rozżalony takim oznakowaniem jezdni.
2006.10.25