Podzielam opinię red. Ewy Kułakowskiej zawartą w jej artykule pt. „UPADEK DNI I NOCY SZCZYTNA”. Mieszkam w Szczytnie od trzydziestu lat, tworzyłem tu teatr. Pomieszkuję i tworzę częściej poza Szczytnem i moim krajem. W USA, ostatnio w Wielkiej Brytanii. Jestem niezależnym dziennikarzem, piszę do polonijnej prasy. Aktywnie biorę udział w życiu artystycznym mojego (z wyboru) miasta Szczytna. Dotarłem tu przed laty. Zaprzyjaźniłem się z twórcami i poprzednimi dyrektorami domu kultury. Byli to: Krzysztof Daukszewicz, Tadeusz Grzeszczyk, Marek Leyk, Eugeniusz Ozga, Kazimierz F. Napiórkowski, Klaudiusz Woźniak…
Byli stąd. Bywali na imprezach. Czuli klimat miasta i nie musieli po pracy z tego miasta znikać do odległego domu i rodziny.
Zmarły tragicznie Tadzio Grzeszczyk wymyślił Dni i Noce Szczytna w ich pierwotnej, czystej formule: by co roku muzyka Krzysztofa Klenczona oraz podobna w klimatach twórczość na trwale gościła w Jego mieście…
Od kilku lat widzę tylko nieudolny, komercyjny i schlebiający tłumom – jarmark.
W smrodzie grillowanego jedzenia i muzycznej nijakości. Z tegorocznym jedynie wartym posłuchania Voo Voo – malkontentom, „wykształciuchom” wrażliwym, na otarcie gęby…
Jeśli miasto płaci np. 30 tys. Krzysztofowi Krawczykowi, który występuje na każdych dniach chyba miast, 5 dni w tygodniu - za marny i nieudany jego recital podczas tegorocznych Dni i Nocy w Szczytnie, to rodzą się pytania: za co, czemu i komu?
Podzielam marzenie twórcy Dni i Nocy Szczytna ś.p. Tadeusza Grzeszczyka: niech będzie to jedyny w kraju festiwal dawnego rockendrolla im. Krzysztofa Klenczona.
Szczytno nie musi nadal kojarzyć się z festiwalem muzy nijakiej.
Stąd pochodzą przecież znani i popularni: (poza Krzysztofem) - Grażyna Świtała, Krystyna Sienkiewicz, Transkapela (podziwiana w świecie), Jarosław Chojnacki, innych wielu…
Zdaje się, że liczne wydziały kultury (miasta, powiatu…) i młodzi ludzie tam pracujący – nie wiedzą o nich….
Roman Maciejewski - Varga