"UPARTY SKARBNIK"
W artykule pod tytułem "Uparty skarbnik", powołując się na "nieoficjalne źródła informacji", Pan redaktor Andrzej Olszewski napisał, że podłożem (rzekomego) konfliktu pomiędzy mną a Skarbnikiem Gminy, Panem Arkadiuszem Młyńczakiem "...jest kalendarz wyborczy. Kobylińska chciałaby planowany w tym roku kredyt w wys. 680 tys. zł przeznaczyć na wydatki bieżące dla podreperowania swojego wizerunku wśród wyborców. Temu zdecydowanie sprzeciwia się Młyńczak..."
Wypowiedź prasowa Pana redaktora Olszewskiego była niesprawiedliwa, całkowicie nieuprawniona i dalece wykraczająca poza ramy uzasadnionej krytyki prasowej i publicznej dyskusji. Opierając swoją wiedzę o zasłyszane informacje, które nie mają pokrycia w faktach, swoim artykułem naraził moją osobę na utratę dobrego imienia. Z przywołanego artykułu wypływa wniosek, iż Burmistrz Kobylińska, nie bacząc na interes gminy, w celu pozyskania elektoratu, ma zamiar marnotrawić pieniądz publiczny. Natomiast ci sprawiedliwi, którzy będą się temu sprzeciwiali, mogą liczyć się z utratą stanowiska. Jednocześnie w swoim artykule Pan Olszewski wskazuje, że w trakcie ostatniej kadencji władz miejskich zadłużenie Gminy Pasym zmniejszone zostało o połowę i przestało jej grozić widmo utraty płynności finansowej. Jak wynika z samego podtytułu ("chociaż zmniejszył zadłużenie gminy, podpadł burmistrz Kobylińskiej") oraz kontekstu artykułu, powyższy sukces w postaci ograniczenia deficytu należy przypisać wyłącznie skarbnikowi Gminy. Powyższa analiza obecnej sytuacji finansowej Gminy Pasym, pióra Pana redaktora Olszewskiego wskazuje na "wybitnie obiektywny" jej charakter jak również na "dogłębną" znajomość Pana redaktora zagadnień związanych z funkcjonowaniem samorządu gminnego.
Ograniczenie deficytu Gminy Pasym w ostatnich 4 latach to zasługa zarówno Radnych Rady Miejskiej (którzy uchwalają budżet gminy), pracowników, Urzędu Miasta i Gminy Pasym (w tym także niepodważalnie Pana Arkadiusza Młyńczaka - Skarbnika gminy), ale również, czego Pan redaktor Olszewski nie tylko nie dostrzega, ale czemu zdaje się zaprzeczać - Burmistrz Miasta - jako wykonawcy uchwalonego budżetu... Co się tyczy zaciągniętego kredytu - to nie decyduje o tym Burmistrz ani Skarbnik a tylko i wyłącznie, w drodze uchwały, Rada Miejska. Burmistrz jako autor projektu uchwały w sprawie budżetu może jedynie wnioskować do radnych (a nie skarbnika) o dokonanie stosownych przesunięć w budżecie...
Zatem sugestie Pana redaktora Olszewskiego, jakoby środki z pozyskanego kredytu miały służyć "podreperowaniu wizerunku" traktuję w kategoriach naruszenia moich dóbr osobistych, tj. mojego dobrego imienia. Uważam, iż prezentowana przeze mnie, przez niemal cztery lata, postawa, wyrazem której było ograniczenie wydatków gminy i zredukowanie w ten sposób (o połowę) ogromnego deficytu budżetowego, jaki zastałam po poprzednikach, gwarantowała mi, że w przyszłości nie zostanie mi postawiony zarzut szukania taniego poklasku i kupowania poparcia za "kiełbasę wyborczą".
Jestem przekonana, że zarówno treść, forma jak i moment ukazania się artykułu nie były przypadkowe i mają ścisły związek ze zbliżającymi się wyborami. Nie zamierzam uciekać od uzasadnionej i konstruktywnej krytyki, tym niemniej apeluję, aby w przyszłości krytyka ze strony tak opiniotwórczej i wysokonakładowej gazety, jaką niewątpliwie jest "Kurek Mazurski" miała uzasadnienie w faktach, a jej ostrze skierowane było do wszystkich uczestników życia publicznego w naszej lokalnej społeczności.
Z poważaniem
Burmistrz Pasymia
L. Kobylińska
Od autora
Ojej, ale narozrabiałem. Pokornie jednak spróbuję się wytłumaczyć.
"Niejednokrotnie ostatnio nie rozumiemy się pod niektórymi względami" - takimi słowami określiła Pani swoje relacje ze skarbnikiem gminy, podsumowując podczas kwietniowej sesji Rady Miejskiej wykonanie ubiegłorocznego budżetu.
Dla każdego dziennikarza taka wypowiedź jest prawdziwym newsem i wezwaniem do podjęcia tropu. Ponieważ nie ujawniła Pani przyczyny nieporozumień, nie pozostało mi nic innego jak zasięgnąć opinii u osób dobrze znających pasymskie realia. Tak też uczyniłem i to opisałem. Absurdalne są więc kierowane pod moim adresem zarzuty o "niesprawiedliwej, całkowicie nieuprawnionej i dalece wykraczającej poza ramy uzasadnionej krytyki prasowej i publicznej dyskusji". Uff...
Jeżeli już koniecznie chce Pani burmistrz znaleźć adresata swoich pretensji, to nieśmiało podpowiadam, że nie musi Pani wcale wychodzić poza swój gabinet. Wystarczyło przecież pociągnąć wątek i powiedzieć, co jest przyczyną Pani konfliktów ze skarbnikiem. Ucięłoby to wszelkie spekulacje i domysły, spotęgowane kalendarzem wyborczym.
Przypisując mi naruszenie swojego dobrego imienia, wykpiwa Pani moją znajomość samorządowych zagadnień, określając ją jako "wybitnie obiektywną" i "dogłębną". Wszystko dlatego, że pozwoliłem sobie napisać w nadtytule artykułu "UPARTY SKARBNIK": "Chociaż zmniejszył zadłużenie gminy, podpadł burmistrz Kobylińskiej". Nigdzie nie jest napisane, że sukces przypisuję wyłącznie skarbnikowi, choć, jak sama Pani przyznaje, jego zasługi są niepodważalne. Czyżby znów dała o sobie znać Pani słabość znana Czytelnikom "Kurka" z artykułu "Zemsta za stroje"?
Andrzej Olszewski
PS.
Ma Pani rację, że ukazanie się artykułu nie było przypadkowe. Zdecydowanie trudniej byłoby mi go napisać przed zaistnieniem przedstawionych w nim sytuacji.
Co mnie boli
Ze zdumieniem przecierałem oczy, czytając wypowiedź radnego miejskiego p. Gontarzewskiego ("KM" nr 21 z dnia 24 maja 2006 r.). Ulica Konopnickiej i dalszy ciąg ul. Leyka są w opłakanym stanie, ponadto media podziemne w tym ciągu kwalifikują się do wymiany. Łatanie tych ulic mało co daje. Ciężarowe samochody gruchoczące po dziurach oraz nierównościach zakłócają spokój okolicznym mieszkańcom i, o dziwo, radny miejski p. Gontarzewski w swojej wypowiedzi optuje za tym, żeby nic nie robić w kierunku zmiany tej sytuacji. Jedyna szansa na modernizację tych ulic to współpraca ze starostwem. Należy jak najszybciej wykonać dokumentację i złożyć projekt w celu uzyskania środków finansowych z Unii. I tylko w ten sposób jest realna szansa zmodernizować ulice i wymienić komunikacje podziemne tańszym kosztem, w innym wypadku miasta ani powiatu nie będzie stać na finansowanie wielomilionowej inwestycji. I nie należy porównywać tego niezbędnego do normalnego funkcjonowania miasta przedsięwzięcia z budową amfiteatru Żuchowskiego, jak to czyni p. Gontarzewski.
Radni opozycyjni wreszcie zgodzili się na porozumienie ze starostwem, ale zrobili to pod presją mieszkańców na skutek ich petycji. A radny Gontarzewski jest niezadowolony, że niektórzy radni odwołali się do woli mieszkańców.
Drogi te nie byłyby wyremontowane nie tylko za pięć lat, jak twierdzi p. Gontarzewski i poświęca swoją rękę do odrąbania, ale nie byłyby zrobione nigdy, jeżeli będziemy mieć takich radnych jak on i jemu podobni.
Jan Iwańczyk
mieszkaniec miasta od 1958 r.
2006.06.14