Aż trudno uwierzyć, że Dyskusyjny Klub Książki osiem lat działa przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Szczytnie.
Jak ten czas szybko mija 5 marca 2008 roku byłam na pierwszym, założycielskim spotkaniu, a tu proszę kolejne urodziny czytelniczej rodziny. Już 8 lat się spotykamy i o książkach rozmawiamy, zarówno panowie jak i panie mamy w sobie modę na czytanie. Czytelnicze grono zasilają osoby lubiące czytać i umiejące podzielić się wrażeniami jakie wywarła treść przeczytanej książki. Jesteśmy solidni i obowiązkowi i do dyskusji zawsze gotowi. Po prostu książki łykamy i od tej pory „SMAŻYMY ZIELONE POMIDORY”, ale nie jadamy w barze „BUDUJEMY DOM ZA ZANZIBARZE”, a ze „ŚNIEGU” powstała kula „OBSŁUGIWALIŚMY ANGIELSKIEGO KRÓLA”. Nasza strawa duchowa ma wiele dań „PODRÓŻOWALIŚMY W PRZEDZIALE DLA PAŃ”. Nie damy sobie dmuchać do czytelniczej kaszy „ZAPAŁKA NA NA ZAKRĘCIE” nas nie wystraszy. Uwielbiam te nasze spotkania, a przede wszystkim uwielbiam czytać takie książki, o których mogę powiedzieć, że czytało się daną pozycję „od deski do deski” lub „jednym tchem”. Zadziwiające jest też to, że każdy z członków DKK ma inne, często odmienne od naszego, spojrzenie na tę samą treść. Zasada funkcjonowania klubu jest taka, że wszyscy zabieramy do domów te same książki, a po przeczytaniu, na co mamy zwykle ok. m-ca spotykamy, by omówić treść. Każdy z nas ma różne metody. Pani Marcjanna Dobrońska oraz Pan Bogdan Zaręba na spotkania zawsze przychodzili zaopatrzeni w zeszyty, w których sporządzali różnego rodzaju notatki, po prostu „pracę domową” odrabiali bardzo starannie, czym imponowali. Pani Ela Zyra zaś zawsze odczytywała celnie wybrane i odzwierciedlające omawiane wątki cytaty. Pan Bogusław Palmowski zawsze świetnie przygotowany i to bez „ściągawek” zdradził, że po prostu czyta tuż przed spotkaniem. Ja początkowo ufałam swojej pamięci i nie czyniłam żadnych notatek, aż pewnego razu wpadłam na pomysł, by porwać się i sporządzać rymowane recenzje, czym wywołałam wielki aplauz wśród moich kolegów. W swoich popisach dodatkowo wykorzystywałam też różnego rodzaju rekwizyty, np. gdy czytałam recenzję powieści „O KROK” tak jak główny bohater miałam na stoliku przygotowany ręcznik i kończąc swoje wystąpienie zakrzyknęłam:
TA POWIEŚĆ BUDZI STRACH, WYCIĄGAM PISTOLET I PIFF PAFF!! Ułożenie rymowanej recenzji nie stwarzało mi wielkiej trudności, ale najwięcej problemów miałam z doborem rekwizytów, ileż naszukałam się pistoletu. Oj trochę tych rymowanek popełniłam, ale specjalnie dla czytelników tego kącika przytoczę dwie.
Pierwsza to rymowana recenzja powieści Camilli Lackberg „Latarnik”:
SENSACJI BEZ LIKU
W TYM „LATARNIKU”
BOHATERÓW PLEJADA
DUCH, CO WYSPĄ WŁADA
KREW, OSZUSTWA, KOKAINA
POLICJA, CO ŚLEDZTWO WSZCZYNA
TO POWIEŚĆ WIELOWĄTKOWA
MOC DZIWNYCH TAJEMNIC CHOWA
CHŁOPA Z CHŁOPEM W LATARNI
BABĘ Z BABĄ W SYPIALNI
FACETÓW ZASTRZELONYCH
ŻON I DZIECI ZASTRASZONYCH
FABUŁA POGMATWANA
ALE DOBRZE NAPISANA
PODZIWIAM KUNSZT PISARKI
PRZY BLASKU LATARKI
Oczywiście rekwizytem była latarka. Recenzja do „Księżycowej klatki” Lindy Holeman musiała być krótka i łatwa do zapamiętania, ponieważ miałam ją wygłosić w przebraniu. Nikt nie był wtajemniczony w moją metamorfozę, a ja chciałam przypominać postać z okładki czytanej przez nas książki. Otóż bohaterce było widać tylko oczy. Pod pozorem wykonania telefonu wyszłam z czytelni, gdzie omawialiśmy książkę, omotałam sobie twarz dwiema apaszkami, do ręki wzięłam wachlarz i weszłam ponownie na salę. Już sam mój wygląd wzbudził zachwyt i na samo wejście otrzymałam gromkie brawa, ale swoją rolę odegrałam do końca recytując:
O „KSIĘŻYCOWA KLATKO”
CZYTAŁO SIĘ CIEBIE GŁADKO
INTRYGOWAŁAŚ, CIEKAWIŁAŚ
PO PROSTU ŚWIETNA BYŁAŚ
O AWGANKO EGZOTYCZNA
TAJEMNICZA, ŚLICZNA
Z CZCI OBDARTA
A JEDNAK MIŁOŚCI WARTA
Oj dzieje się w tym naszym czytelniczym klubie, dzieje. Można do nas dołączyć w każdym momencie i właśnie tak się dzieje, niedawno nasze grono zasiliły nowe osoby. Jednak nie o nowych chcę dziś pisać, chciałabym w tym miejscu oddać wielki hołd Pani Marcjannie Dobrońskiej, która postanowiła zmienić klimat i środowisko i wyprowadza się ze Szczytna. Swoją decyzję tłumaczy w prosty sposób: „Jeszcze jestem sprawna fizycznie i umysłowo i w nowym środowisku przy bliskich krewnych chcę stworzyć sobie nowe miejsce do życia i funkcjonowania”. Takie decyzje trzeba uszanować, dlatego też nasze marcowe spotkanie poza omawianiem książki „Przystanek Barcelona”, kosztowaniem symbolicznego, urodzinowego tortu dotyczyło też przygotowania symbolicznej pamiątki dla naszej klubowej koleżanki. Pani Hania Daniluk nasza moderatorka wymyśliła i pięknie oprawiła charakterystyczne zdjęcia z naszych spotkań, a my wpisując motto: „Są ludzie i chwile, których się nie zapomina” złożyliśmy podpisy. Mamy nadzieję, że Pani Marcjanna Dobrońska będzie miło wspominała nasz wspólny czas.
Jak zwykle rozpisałam się, ale z okazji skromnego jubileuszu wypada podzielić się poczynaniami czytelniczego grona i zaprosić na nasze klubowe spotkania, które wnoszą wiele niespodzianek. Otóż nasze ostatnie spotkanie w dniu 10 marca 2016 r. miało dalszą muzyczno-poetycki część mogliśmy uczestniczyć w niezwykłej uczcie – za sprawą zespołu S.A.K.S oraz grupy recytatorów zostaliśmy przeniesieni w niezwykły świat, w którym królowały utwory grane na saksofonach i piękne słowa o miłości.
Grażyna Saj-Klocek