Na początku wypada z dużą satysfakcją złożyć gratulacje produkującemu się na tych łamach Andrzejowi Symonowiczowi, który dobił do połowy setki opowieści z wyższych sfer, przewrotnie określanych jako „gawędy z niskiej grzędy”. Andrzej – dusza prawdziwie artystyczna – zjeść jednak także, jak dobrze wiem, lubi i potrafi, ba, upichcić coś konkretnego też umie. Zaświadczam, bo jadłem i przeżyłem, a co się przy okazji… nagadało to nasze. Gratulacje!
Jak już trafiliśmy w sfery artystyczne to warto w tym miejscu wspomnieć o nowym punkcie na mapie miejsc, w których można w Szczytnie przysiąść, wypić kawę i pogadać. Otóż w pięknym punkcie, nad jeziorem otwarta została nowa kawiarenka „Artystyczna”. Mam do tego miejsca pewien sentyment, bo tuż obok, za ścianą działał przez jakiś czas zaprzyjaźniony pub „Alibi”, gdzie spędziłem sporo czasu i kilka szklaneczek whisky w miłym towarzystwie wychyliłem. Jakoś się tak powoli zaczyna dobrze składać, że w tej dobrze mi znanej okolicy przy jeziorze zaczyna tworzyć się, a właściwie odbudowywać prawdziwe centrum gastronomiczne miasta. Tak patrząc od góry – pawilon „piwny” ze sceną nieopodal sądu, niżej schodząca powoli nad jezioro i rozbudowująca się w tym kierunku restauracja, dalej „Krystyna” a zaraz za rogiem „dziewiątka”, niżej nowa jeszcze ciągle „Grota” i teraz „Artystyczna”. Jest już z czego wybierać. Oby tak dalej.
Wracając do „Artystycznej”, którą już miałem okazję odwiedzić, to życzę jej jak najlepiej. Osamotniona dotąd, jedyna w Szczytnie kawiarnia „Coffeina” zyskała teraz wsparcie. Piszę wsparcie a nie konkurencję, gdyż – jak na dzień dzisiejszy – są to kawiarenki znacznie się od siebie różniące i nastawione chyba na innych gości. Jak pamiętam, z początku w „Coffeinie” nie było większego tłoku a teraz ma stałych wiernych gości, do których sam się zaliczam. Szczególnie latem, gdy działa ogródek wiele osób zachodzi tam po prostu na piwo. Można wypić też coś mocniejszego, zjeść nie tylko słodkości, ale także coś bardziej konkretnego. No i spotkać się z kimś i pogadać, bo akurat miejsce znajduje się zawsze „po drodze”.
Niestety teraz „Artystyczna” znalazła się w miejscu trochę trudno dostępnym gdyż przez idiotyczne – przepraszam, ale nie można użyć innego słowa i mieszkańcy tej części miasta nie zapomną tego naszym władzom z pewnością w trakcie najbliższych wyborów – zaplanowanie robót przy remoncie ulicy 1 Maja. Akurat te okolice to krajobraz przypominają księżycowy dobry na safari albo tor przeszkód dla samochodów terenowych. Podziwiam właścicieli lokalu za optymizm i mam nadzieję, że jakoś przetrzymają do lata. Ale jeżeli udało się już nam jakoś przebyć wykroty, nie utonąć w kałużach i zachować jeszcze dobry nastrój to do „Artystycznej” warto zajść już teraz. Przede wszystkim jest to lokal przytulny, chociaż nastrój psują trochę dominujące we wnętrzu wielkie lady chłodnicze. Druga zaleta, podkreślam zaleta, chociaż nie wiem czy tak zaplanowano, czy po prostu lokal nie uzyskał jeszcze koncesji, to brak jakiegokolwiek alkoholu. Zwyczajnie, nikt nie pije przede wszystkim piwa, jest spokojnie, świetna cafe late, powoli poszerza się wybór ciast, ciasteczek, galaretek, soków i lodów. Doskonałe miejsce dla starszego pana na spokojne przejrzenie w południe aktualnych gazet (dobrze, gdyby były dostępne na miejscu). Na razie nie widziałem tam jeszcze mam z dziećmi ( może z powodów wyżej opisanych nie mogą tam dotrzeć), ale przygotowano specjalny „dziecięcy kącik”, gdzie dzieciaki mogą zająć się sobą a mamy spokojnie poplotkować. Akurat gdy to piszę oferuje „Artystyczna” specjalne atrakcje z okazji „dnia babci i dziadka” a w niedalekiej przyszłości pokazy makijażu zimowego. Czyli dba nie tylko o żołądek gości. Z zainteresowaniem też przyjrzałem się stanowiącej niewątpliwą atrakcję kolekcji różnorodnych banknotów umieszczonych na ścianie. Dziękuję więc za to co już i życzę powodzenia!
Wiesław Mądrzejowski