Tereny należące do skarbu państwa są nie tylko dobrem ogólnym, ale również łakomym kąskiem dla samorządów. Ich wydzierżawienie lub sprzedaż prywatnym właścicielom oznacza niemałe wpływy do kas powiatów. Bywa jednak, że przekazanie publicznego mienia w prywatne ręce budzi opór i podejrzliwość lokalnych społeczności. Taka właśnie sytuacja ma miejsce w Nartach.
OGRODZONE JEZIORO
We wsi, mimo że leży ona nad urokliwym i czystym jeziorem, miejsc, gdzie każdy może przyjść i bez przeszkód korzystać z uroków plażowania, jest jak na lekarstwo. Jednym z tych nielicznych jest półhektarowa działka zlokalizowana niemal w środku miejscowości, nieopodal znanej turystom pomnikowej lipy. Teren sąsiaduje z kilkoma zabudowanymi posesjami. Oprócz skromnego budyneczku rybaczówki, nie ma na nim żadnych zabudowań. Jest za to dogodne zejście do samego jeziora i łagodny, dobrze nasłoneczniony stok, idealny dla zwolenników opalania i letnich pikników. Działka stanowi własność skarbu państwa. Dotychczas swobodnie korzystali z niej mieszkańcy Nart, wypoczywający tam licznie turyści oraz przybysze ze Szczytna. Miejsce co roku cieszyło się niezmienną popularnością. Obecnie jednak wszyscy są pełni obaw co do dalszych losów nieruchomości. Niedawno w Nartach gruchnęła wieść, że teren został wydzierżawiony prywatnej osobie.
GMINA MÓWI "NIE"
- Co roku sprzątaliśmy tę działkę, dbaliśmy o porządek i korzystaliśmy z niej bez ograniczeń. Teraz wystarczy, że dzierżawca ogrodzi teren i koniec z naszym dostępem do jeziora - martwi się sołtys Nart Henryk Dunajski.
Wójt Włodzimierz Budny kilkakrotnie zwracał się do wojewody o przekazanie terenu gminie w drodze decyzji komunalizacyjnej. Dwa miesiące temu otrzymał odpowiedź, z której wynikało jasno, że zarówno wojewoda, jak i starosta szczycieński optują za... sprzedażą nieruchomości. Takie zakusy wywołały oburzenie mieszkańców Nart i stanowczą reakcję władz gminy Jedwabno. Do wojewody posłano kolejne pismo.
- Musieliśmy zdecydowanie zaprotestować przeciwko podobnym planom. Tego rodzaju działka w żadnym razie nie powinna trafiać w prywatne ręce - mówi wójt Budny. Pismo zostało uzupełnione podpisami mieszkańców Nart i turystów posiadających nieruchomości we wsi. Sołtys Dunajski zebrał ich około stu.
- Gdybym zbierał podpisy w sezonie, byłoby ich zdecydowanie więcej. Ludzie są oburzeni tym, że usiłuje się przekazać ogólnodostępne miejsce prywatnej osobie - zapewnia Dunajski.
WOJEWODA SIĘ NIE WTRĄCA
"Kurek" zwrócił się do starostwa powiatowego w Szczytnie z pytaniem o stan prawny działki w Nartach. Pisemnej odpowiedzi udzielił nam naczelnik wydziału geodezji i kartografii starostwa Arkadiusz Popiało. Czytamy w niej, że działka "została wydzierżawiona na okres 10 lat osobie fizycznej", obecnie zaś toczy się postępowanie administracyjne, "gdyż wpłynął wniosek do starosty szczycieńskiego o jej sprzedaż, a do Wojewody Warmińsko-Mazurskiego o jej komunalizację na rzecz Gminy Jedwabno". Przy okazji naczelnik dementuje sugestie mieszkańców Nart, że dzierżawcą terenu jest jeden z pracowników starostwa.
Formalnie decyzja co do dalszych losów działki spoczywa w rękach wojewody. W praktyce jednak, aby ten cokolwiek postanowił, potrzebuje opinii wydanej przez starostę. Rzecznik wojewody Paweł Lulewicz proponuje, żeby całą sprawę traktować w kategoriach... kampanii wyborczej, nie precyzuje jednak, co dokładnie ma na myśli.
- To spór między wójtem i starostą, nic więcej - uważa Lulewicz. O tym, jakie stanowisko zajmie wojewoda, wypowiada się ostrożnie.
- Decyzji jeszcze nie ma. Działka jest na tyle duża, że można rozważyć jej podział na część publiczną i tę przeznaczoną do sprzedaży. To na razie jednak bardzo wstępna ocena sytuacji - zastrzega rzecznik i dodaje, że do sporu wojewoda woli się nie wtrącać i stać z boku.
- W tej kwestii różnimy się stanowiskami ze starostą - potwierdza wójt Budny.
RACJONALNOŚĆ CZY ŚWIŃSTWO
W piśmie od naczelnika Popiało czytamy, że dzierżawa dokonała się "zgodnie z prowadzoną przez urząd polityką, zmierzającą do racjonalnego zagospodarowania terenów i zwiększania dochodów Skarbu Państwa z tego tytułu".
Inaczej ową "racjonalność" pojmuje sołtys Dunajski oraz mieszkańcy i turyści z Nart.
- Dowiedziałem się nieoficjalnie, że dzierżawca tej nieruchomości jest właścicielem kilku innych działek w okolicy. Wygląda na to, że ktoś chce wygarnąć tyle własności, ile się da, a nam nie zostawić nic. Wydzierżawienie tego miejsca, nie mówiąc już o sprzedaży, to zwykłe świństwo - irytuje się Henryk Dunajski.
Losy działki w Nartach ciągle się ważą. Władze gminy Jedwabno z nadzieją oczekują decyzji wojewody o komunalizacji terenu.
Wojciech Kułakowski
2006.09.27