Część mieszkańców bloków przy ulicy Wańkowicza jest oburzona planami miasta dotyczącymi działki znajdującej się pod ich oknami. Miejsce, gdzie obecnie parkują samochody, władze miejskie postanowiły przeznaczyć pod zabudowę garażową.
PARKING CZY GARAŻE
Początki sporu o działkę przy ulicy Wańkowicza sięgają kwietnia ubiegłego roku. Wtedy to część mieszkańców bloku numer 4 wystąpiła z prośbą o sprzedaż jej niezabudowanej części z przeznaczeniem na budowę garaży. Po zasięgnięciu opinii urbanisty burmistrz podjął korzystną dla wnioskodawców decyzję o warunkach zagospodarowania terenu. Zgodnie z projektem, wzdłuż chodnika koło bloku numer 4 miał zostać wydzielony pas o szerokości 6 i długości 40 metrów przeznaczony na szereg garaży. Pozytywną decyzję w sprawie zbycia terenu wydała Komisja ds. Rozwoju Gospodarczego Rady Miejskiej, po czym działka została wystawiona na sprzedaż.
Dotychczas w omawianym miejscu znajdował się pusty, nieutwardzony plac, służący za parking oraz drogę dojazdową do budynków. Część mieszkańców wystąpiła przeciwko projektowi zmieniającemu warunki zabudowy. W liście protestacyjnym wystosowanym do burmistrza uzasadniają swoje stanowisko tym, że ewentualne zbudowanie pod ich oknami garaży uniemożliwi dojazd pod bloki zarówno im samym jak i służbom ratunkowym. Niezadowoleni z planów władz miasta mieszkańcy ulicy Wańkowicza obawiają się również znacznego pogorszenia estetyki otoczenia i braku miejsc parkingowych, bowiem jedyną alternatywą dla omawianego placu jest wąska ulica Kajki. Pod listem podpisało się 31 osób, co stanowi zdecydowaną większość członków wspólnoty mieszkaniowej.
W PEŁNEJ KONSPIRACJI
Mieszkańcom ulicy Wańkowicza nie podoba się nie tylko treść projektu, ale również tryb podejmowania decyzji o wykorzystaniu spornej działki. Mieszkający w bloku numer 4 Tadeusz Bogusz ma za złe miastu, że nie skonsultowało swoich planów z całą wspólnotą mieszkaniową.
- Sprawa była załatwiana brzydko i po cichu. Dowiedzieliśmy się o wszystkim przypadkowo, w momencie, kiedy procedury zostały już wdrożone - mówi. Używa również ostrzejszych sformułowań.
- Powstał bliżej nieokreślony zespół ludzi, który w tajemnicy, przy pełnej konspiracji, postanowił uzyskać od władz miasta zgodę na budowę garaży.
Zdaniem Bogusza takie rozwiązanie nie przynosi korzyści żadnemu z mieszkańców bloków przy Wańkowicza, którzy zostaliby pozbawieni dojazdu do klatek schodowych.
- Działka jest atrakcyjna. Nieoficjalnie wiadomo, że są chętni, żeby w tym szeregu mieć nawet po dwa garaże - jeden własny, a drugi do wynajęcia - sugeruje.
PROCEDURA STOP
Naczelnik wydziału rozwoju miasta UM Lucjan Wołos potwierdza, że decyzja o wydzieleniu działki pod zabudowę została podjęta na życzenie samych mieszkańców. Dodaje, że teren jest własnością komunalną i tylko miasto może zdecydować o jego przeznaczeniu. Według naczelnika, spory wokół parkingu to efekt sprzecznych interesów dwóch wspólnot mieszkaniowych. Wołos twierdzi, że obawy sygnatariuszy listu protestacyjnego są nieuzasadnione.
- Projekt musi brać pod uwagę zapewnienie dojazdu służbom ratunkowym. Tak też było w tym wypadku. Zapewniam, że po wybudowaniu garaży mieszkańcy bloków przy Wańkowicza będą mieli wystarczająco dużo miejsca.
Wołos przyznaje jednak, że na ogół nie buduje się garaży w bliskim sąsiedztwie zabudowy wielorodzinnej.
Protest mieszkańców ulicy Wańkowicza wstrzymał procedurę podziału i sprzedaży działki. Ostateczną decyzję co do jej przyszłego wykorzystania burmistrz podejmie po rozpatrzeniu sprawy od nowa.
Wojciech Kułakowski
2006.01.04