W poniedziałek w Elganowie niemal doszczętnie spłonął dom letniskowy. W jego gaszeniu brało udział ponad 50 strażaków. Jeden z nich z oparzeniami twarzy trafił do szpitala. Na szczęście jeszcze tego samego dnia został wypisany.
Zgłoszenie o pożarze domu letniskowego w Elganowie wpłynęło do straży w poniedziałek 22 marca po godzinie 14.30. Po dotarciu na miejsce ratownicy zobaczyli czarny, gęsty dym wydobywający się spod dachu, na którym zainstalowane były dwa kolektory słoneczne. W budynku nikt nie przebywał. W odległości około 10 metrów od niego znajdował się zbiornik na gaz o pojemności 2700 litrów, ale nie był bezpośrednio zagrożony pożarem. Początkowo strażacy zbudowali zasilanie wodne z hydrantu znajdującego się w pobliżu, jednak ze względu na skalę pożaru okazało się ono niewystarczające. Podjęto więc próbę zaopatrzenia w wodę z pobliskiego stawu, ale był on zbyt płytki i zamulony. W tej sytuacji ratownicy musieli skorzystać z hydrantu znajdującego się w Grzegrzółkach. Po wstępnym opanowaniu pożaru strażacy rozebrali całe poszycie dachowe i zdjęli kolektory w celu odnalezienia ukrytych zarzewi ognia. Z kuchni, która ucierpiała najmniej, wyniesiono ocalałe mienie. Podczas działań gaśniczych poszkodowany został jeden ze strażaków z OSP Pasym.
- Istniało podejrzenie, że doznał poparzenia górnych dróg oddechowych – relacjonuje kpt. Paweł Kozłowski z KP PSP w Szczytnie. Poszkodowany trafił pod opiekę ratowników medycznych, którzy przetransportowali go do szpitala. Na szczęście obrażenia w postaci oparzeń twarzy okazały się niegroźne i jeszcze tego samego dnia został on wypisany.
Straty spowodowane przez pożar oszacowano wstępnie na ok. 1,5 mln złotych. Niemal doszczętnie spłonął dom oraz jego wyposażenie. Przyczyna na razie nie jest znana. W akcji gaśniczej brało udział 14 zastępów straży liczących łącznie 51 strażaków.