"Kurek" otrzymał kolejną e-mailową korespondencję od znanego już Czytelnikom Piotra Śmiarowskiego, byłego mieszkańca Wielbarka, a obecnie Recklinghausen (Niemcy). Elektroniczny list tym razem dotyczy znaku nakazu ograniczającego prędkości do 40 km/godz, jaki stał tuż przed wsią Rekownica na poboczu trasy Wielbark - Jedwabno. W połowie sierpnia znak został rozmontowany przez wandali. Znikł słupek, a pozostał jedynie walający się w rowie okrąg z "czterdziestką".
Na fot. 1 widzimy ów przedmiot wyciągnięty z rowu przez pracownika służb drogowych.
Z chwilą zniszczenia znaku powstało znaczne zagrożenie, bo na wąskiej i krętej szosie, jak pisze pan Piotr: "szalejących samochodów jest dużo, a zaraz za wyrwanym znakiem krzyżują się trzy podporządkowane drogi, z których wyjeżdżają nie tylko auta, ale i dzieci na rowerach".
Całkiem przypadkiem pan Piotr, bawiąc w rodzinnych stronach, znalazł brakujący słupek - fot. 2, który przekazał drogowcom, dzięki czemu zaoszczędzili oni ok. 100 zł.
A w jakiś czas potem był świadkiem kolejnego wydarzenia - oto drogowcy przywieźli znaki już zamontowane na słupkach (fot. 3), a potem dodali do tego wyciągniętą z rowu "czterdziestkę". W ten sposób pojedynczy okrąg nakazujący ograniczenie prędkości zastąpiony został, nazwałbym to, "multiznakiem" albo "wieloznakiem" drogowym o charakterze informująco-nakazującym (fot. 4).
Zdaniem pana Piotra to rozwiązanie polegające, przytoczmy jego słowa: "na umieszczeniu aż trzech informacji na dwóch słupkach za jedyne 212 zł" jest dobre, bo ekonomiczne. Pozwoliło bowiem zmniejszyć niemałe "wojenne" wydatki, jakie rokrocznie służby drogowe przeznaczają na walkę z wandalami.
NIEBEZPIECZNA OSZCZĘDNOŚĆ
Ciekawostką jest to, że wszelkimi naprawami, konserwacją jezdni, jak również wymianą znaków na opisywanym szlaku Wielbark - Jedwabno (droga wojewódzka nr 508), zajmują się służby drogowe z Nidzicy, choć leży on w obrębie naszego powiatu. Zatem nie nasze szczycieńskie, ale służby drogowe z ościennego powiatu ustawiły "wieloznak" w sposób pozwalający zaoszczędzić nieco grosza. Jednak takie rozwiązanie i tu różnimy się w opinii z panem Śmiarowskim, choć ekonomiczne, ma swoje znaczące wady. Między innymi to, iż jeśli weźmiemy pod uwagę możliwości percepcyjne kierowców, to okaże się, iż nie są oni w stanie odczytać należycie informacji, gdy w jednym miejscu, na jednym czy dwóch słupkach, wisi zbyt wiele różnych znaków.
Inny przykład ilustrujący źle pojętą oszczędność pochodzi z ulic naszego miasta, za co odpowiadają już miejscowe służby - fot. 5.
W tym przypadku przegięto pałę, posuwając się nieomal do absurdu. Znaki ostrzegające o remoncie jezdni ulicy Chrobrego zostały przytwierdzone do istniejącego zestawu znaków informacyjnych w tak "oszczędny" sposób, że zasłoniły treść tych ostatnich!
(Zdjęcia 1-4 są autorstwa Piotra Śmiarowskiego.)
TAAAKIE BUTY USZY NA KOWADLE
Kiedyś, a od tego czasu upłynęło już kilka tygodni, znalazłem w oknie wystawowym jednej z placówek usługowych leżących w obrębie nowego targowiska taki napis: przekuwanie uszu! Nie miałem z sobą wówczas aparatu fotograficznego, ale już układałem pierwsze słowa notatki, bo widziałem oczyma wyobraźni, jak to w owym zakładzie biorą delikwenta za poły, kładą na kowadło i młotami przekuwają mu uszy, ale na co? Bo nie na stal, jak przekuwa się żelazo. Może po prostu spłaszczają mu, gdy ma zbyt pofalowaną małżowinę uszną?
Kiedy dwa, może trzy dni później zjawiłem się tam z aparatem gotowym do strzału, z zakładu wybiegła pani krzycząc: napis już poprawiony, napis już poprawiony. Teraz jest prawidłowo - przekłuwamy uszy!
Niby taka subtelna różnica, nie tylko w pisowni, ale i brzmieniu tych pojęć (brak lub obecność jednej literki), a każde z nich opisuje diametralnie różny zabieg kosmetyczny. Co zaś się dzieje, gdy zabraknie dwóch literek - dowiemy się za chwilę.
TRÓJSKŁADNIKOWY CZŁOWIEK i ANGIELSKI JĘK
Spotkanie z charyzmatycznymi misjonarzami odbyło się już 23 ubiegłego miesiąca. więc sprawa byłaby przebrzmiała, gdyby nie ów dziwny sposób uzdrawiania człowieka, jego rzekomo trzech składników: ciała, ducha i duszy równocześnie - fot. 6.
W związku z powyższym wydaje się, iż warto wiedzieć co to jest duch, ewentualnie dusza.
Sięgnijmy zatem do słownika języka polskiego. Wyczytamy tam m.in., że duch to: energia psychiczna, właściwości psychiczne człowieka; umysł, świadomość, myślenie, dusza.
Czyli wszystko staje się jasne - duch to dusza. A komu to by nie wystarczyło proponuję definicję encyklopedyczną.
Duch (łac. spirytus) - przez pojęcie to rozumie się duszę, jako samoistną istotę, od ciała niezależną, także jako widmo. ("Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga").
Bóg, za przyczyną którego człowiek oprócz ciała ma także duszę (ducha) jest jak papier cierpliwy, a nadto wyrozumiały i błędy człowiekowi wybacza. Tak jak, miejmy nadzieję, wybaczy "Kurkowi", który dwa tygodnie temu napisał, że pewna firma językowa prowadzi kursy jęku angielskiego i niemieckiego! Dwie literki za mało, a taka afera!
USUWANIE OBCASÓW
Na szybie wystawowej jednego ze sklepów prowadzących sprzedaż obuwia (ul. Polska) widnieje plansza oznajmiająca obniżkę cen obuwia - fot. 7. Czyli wszystko w porządku. Wiadomo, że lato praktycznie się skończyło, a zatem letnie obuwie kupimy tam tanio (będzie jak znalazł na drugi rok).
No i taka obniżka cen raduje klientów. Ale... w kolejnym oknie i tu uwaga - tej samej placówki widnieje też i inny napis. Treść jest podobna, ale znaczenie inne - fot. 8.
Bo oto ogłoszono, oprócz obniżki cen, także 50% obniżkę obuwia. Polegać to będzie, jak rozumiem, na obrywaniu lub przyrzynaniu zbyt wysokich obcasów, w skrajnych przypadkach, nawet do połowy ich pierwotnej wysokości! Ale chyba nie na koszt klienta?
2003.09.03