Niszczejąca w centrum miasta wieża ciśnień, została w końcu zauważona przez odpowiedzialne czynniki. Konserwator zabytków wystąpił do starostwa powiatowego o wszczęcie postępowania wywłaszczeniowego. Starostwo jednak za bardzo się nie kwapi.
Za przysłowiową złotówkę miasto sprzedało wieżę ciśnień dobrych kilka lat temu. Zgodnie z wizją właściciela miała się ona przekształcić w ekskluzywne centrum biurowo-hotelowe. Jednak właścicielowi nie udało się znaleźć tzw. inwestora strategicznego, a zabytek niszczał powoli, acz skutecznie. Kiedy pokrycie dachu wieży zaczęło spadać płatami zagrażając poważnie bezpieczeństwu... zostało zdjęte. Dziś wieża straszy niezabezpieczoną złożoną z prętów tylko kopułą i z atrakcji turystycznej zamienia się w ruinę.
Miasto, a dokładniej wydział rozwoju miasta, co najmniej od maja próbowało porozumieć się z właścicielem. Był jednak nieuchwytny, bo przebywał za granicą.
- W końcu, ze dwa miesiące temu, zwróciliśmy się do wojewódzkiego konserwatora zabytków, by zajął się szczycieńską wieżą - mówi Lucjan Wołos, naczelnik wydziału rozwoju miasta dodając, że miejscowy samorząd, skoro wieżę sprzedał, to pozbawił się jakiegokolwiek urzędowego wpływu na jej losy. - Ale nic nie stało na przeszkodzie, by do działania mobilizować tych, którzy coś zrobić mogą.
Konserwatora zabytków - jak mówi Lucjan Wołos - miejscy urzędnicy nękali telefonami i pismami tak długo, aż zadeklarował, że za wieżę się weźmie. I wziął się - wysyłając pismo o wszczęcie procedury wywłaszczeniowej do starosty... olsztyńskiego.
- Niewiedza konserwatora o strukturze administracji w regionie sprawiła, że rzecz cała uległa opóźnieniu, ale w ubiegłym tygodniu jego wniosek trafił w końcu w odpowiednie ręce - mówi Lucjan Wołos.
Odpowiednie ręce - to urzędnicy szczycieńskiego starostwa. Dla nich jednak wniosek konserwatora to za mało.
- Wywłaszczyć kogoś z mienia to nie taka prosta sprawa - mówi Jarosław Milewski, naczelnik powiatowego wydziału geodezji. - Najpierw prowadzi się negocjacje z właścicielem, a gdy nie przyniosą efektu, trzeba wycenić nieruchomość, wydać decyzję wywłaszczeniową i zapłacić. A na to trzeba mieć pieniądze.
Dlatego starostwo jak na razie nie zamierza realizować wniosku konserwatora. Naczelnik Milewski twierdzi, że taki wniosek to za mało.
- Nadzór budowlany do wieży zastrzeżeń nie ma, a właściciel niebawem zamierza kopułę pokryć dachem - mówi "Kurkowi". Skąd wie, skoro właściciel przebywa za granicą i jakoś niespecjalnie chce się kontaktować ze szczycieńskimi urzędnikami?
- No, takie pogłoski do nas docierają... - słyszymy w odpowiedzi.
(hab)
2003.12.17