Nagonka na właściciela zabytkowej wieży ciśnień przyniosła efekt, co prawda tylko deklaratywny. Do połowy czerwca wieżę i sterczące pręty konstrukcyjne ma pokryć kopuła.
Przypomnijmy, że władze miasta, co najmniej od połowy ubiegłego roku, intensywnie walczyły o to, by zmusić właściciela wieży ciśnień do zadbania o nabyty zabytkowy obiekt. Wielokrotne monity nie przynosiły skutku, bo za granicą, gdzie przebywał i nadal przebywa posiadacz zabytku, nie miały większej mocy sprawczej. Miasto zmusiło więc konserwatora zabytków, aby podjął działania, które z mocy prawa jemu przynależą. Konserwator zaś przepchnął sprawę do starostwa, oczekując podjęcia działań zmierzających do ewentualnego wywłaszczenia. I gdy już aż tyle urzędów wszelakich zostało w sprawę wieży ciśnień zaangażowanych i wszystko wskazywało na to, że są one wystarczająco zdeterminowane, by rzecz załatwić - odezwał się właściciel. Informuje urzędy, że metalowa konstrukcja nie ulega dewastacji (co mu zarzucano) została bowiem pokryta antykorozyjną substancją. Remont ogrodzenia i utworzenie drogi dojazdowej do posesji ma zaś sprzyjać dalszym działaniom modernizacyjno-zabezpieczajacym. A te - co najważniejsze - też będą podejmowane.
Właściciel zapewnia, że do połowy czerwca stalowe, gołe pręty nie będą już straszyć, zostanie na nich ułożone pokrycie.
- Oby tak się stało, bo wtedy nie będzie rozbieżności pomiędzy tym, co pokazujemy w materiałach promujących miasto, a rzeczywistością - podsumowuje kilkumiesięczny bój o to, by wieża znów stała się atrakcyjnym wyróżnikiem miasta Lucjan Wołos, naczelnik wydziału rozwoju miasta.
(hab)
2004.02.04