Wszyscy się cieszymy, że zima nareszcie odeszła, dzięki czemu jest teraz ciepło i przyjemnie, ale nie tak do końca, bo... Śnieg co prawda znikł, ale w miejscach, gdzie leżał zalegają teraz okropne nieczystości, niechlubne świadectwo ludzkiego bałaganiarstwa jeszcze z czasów jesieni. Właśnie na to zwróciła nam uwagę jedna z Czytelniczek, która niedawno przejeżdżała przez miejscowość Narty. Tam, na obrzeżach parkingowego placu, aż roi się od wszelkiego śmiecia, co wygląda przerażająco. Żeby nie być gołosłowną, nasza Czytelniczka dostarczyła „Kurkowi” cały plik wykonanych przez siebie zdjęć. Na jednym z nich widać ławeczki, na których ma przysiąść podróżny i odpocząć, albo coś zjeść. Niestety, otoczenie nie wygląda zachęcająco - fot. 1. Jak w takim miejscu się zrelaksować? Co gorsza, fatalnie wygląda nie tylko teren przy ławkach, ale i całe otoczenie parkingowego placu, nad którym króluje wielka tablica z informacją turystyczną, zapewne mająca m. in. zachęcać do odwiedzin Nart - fot. 2. - Co na to gminne władze? - zapytuje autorka zdjęć.
* * *
Teraz jest właśnie taka pora roku - nie ma już śniegu, roślinność zaś jeszcze nie wybujała i niczego nie przesłania, więc wszelkie nieczystości są dobrze widoczne. Właściwie gdziekolwiek się nie ruszymy poza miasto, widoki zastaniemy wszędzie takie same - leśne obrzeża zawalone najróżniejszymi odpadkami. Czy w ogóle można coś robić? Okazuje się, że owszem. Podobny problem ze śmieciami zalegającymi w lesie mają, a właściwie mieli mieszkańcy Siódmaka.
LEŚNE PAMPERSY
Kilka dni temu na leśnych obrzeżach ciągnących się wzdłuż nieutwardzonej drogi wiodącej na Siódmak pojawiły się... pampersy. Ktoś je po prostu wyrzucił do lasu i tyle, w ogóle nie przejmując się odnośną tabliczką, którą postawioną tu przez leśników - fot. 3.
„Kurek” o zaśmieceniu lasu dowiedział się od pani Krystyny Banul, która także powiadomiła miejscową sołtys Mariannę Sadowską. Ta, nie namyślając się wiele i nie czekając na ewentualne działania władz gminnych, ogłosiła we wsi powszechne sprzątnie lasu. Ledwie zdążyła wywiesić stosowną karteczkę na tablicy ogłoszeń, a tu jakby specjalnie na złość, ktoś ponownie wysypał pampersy. Tym razem jednak las został oszczędzony - pieluchy wyrzucono wprost na drogę. Aż trudno było „Kurkowi” w to uwierzyć, ale gdy zjawiliśmy się na miejscu, naszym oczom ukazał się taki oto widok - fot. 4.
Wielka liczba dziecięcych pieluszek walała się na całym odcinku drogi - od szosy wielbarskiej, aż do przejazdu kolejowego. Nie wiadomo, jak skomentować taki czyn - czy był to objaw czyjejś bezdennej głupoty, czy wyjątkowo złej woli. Dość jednak powiedzieć, że sołtys interweniowała u starosty, bo szlak ów, choć jak widać na zdjęciu jest marny, bo wyboisty i nieutwardzony, to jednak należy do dróg powiatowych. Nieoczekiwanie szybko pojawiły się służby porządkowe i uprzątnęły ów pampersowy bałagan. A potem... Potem nastąpiło sprzątanie lasu i obrzeży drogi przez mieszkańców Siódmaka, a głównie przez młodzież - fot. 5.
Takie działania są godne zauważenia i pochwały. Choć mieszkańców Siódmaka zdenerwowały i zdumiały działania osób zaśmiecających las i drogę, to nie czekali oni na jakieś odgórne działania, ale sami chwycili za worki oraz grabie i posprzątali przyległe do wsi leśne tereny.
GRUZOWISKO W TRELKOWIE
Niezłe dzikie wysypisko śmieci powstało ostatnio w Trelkowie (gm. Szczytno), wobec którego bezradni są mieszkańcy wsi. Rzecz polega na tym, że znajduje się tu działka należąca do mieszkańca nieodległych Dźwierzut i to ona właśnie jest okropnie zaśmiecona.
- Leżą tu jakieś odpady budowlane, głównie gruz, kawałki styropianu, folia, papa i resztki eternitu - skarży się sołtys Trelkowa Adolf Pasztaleniec i dodaje, że mieszkańców wsi mocno bulwersuje ów bałagan, bo wieś bierze udział w konkursie „Piękna i czysta zagroda - estetyczna wieś 2010”. Na cóż ich starania o utrzymanie ładu i porządku, kiedy tuż pod wiejskimi zagrodami rozciąga się coś takiego - fot. 6.
KTÓRĘDY IŚĆ, A KTÓRĘDY JECHAĆ?
Wiosenna pogoda sprzyja pieszym wyprawom, dlatego też nowy ciąg spacerowy nad dużym jeziorem cieszy się sporym powodzeniem i widać tu wielu ludzi.
Część wypoczywa na ławeczkach, grzejąc się w promieniach wiosennego słońca, inni przechadzają się nadjeziornymi ścieżkami i od czasu do czasu przemknie też rowerzysta. No tak, tylko którym szlakiem ma iść pieszy, a którym mknąć cyklista? W miejscu, gdzie od ulicy Spacerowej (przy bazie wodnej) odchodzą dwie alejki, ale nie ma tu jakiegokolwiek znaku wskazującego drogę dla pieszych albo dla rowerzystów - fot. 7.
Oba odcinki trochę się różnią. Ten widoczny po lewej stronie fotografii zbudowany jest z kostki, zaś ten po prawej z płytek, no ale to niczego i tak nie wyjaśnia. Nadal nie wiemy, czy idąc po kostce dostaniemy się pod koła roweru, czy też odwrotnie - spacerując po płytkach możemy zostać potrąceni przez cyklistę. Dylemat wydaje się nie mieć rozwiązania, ale... Kiedy doszliśmy prawą ścieżką aż pod molo, naszym oczom ukazało się coś na kształt przejścia dla pieszych - mała, żółta zebra - fot. 8. No tak, jeśli naszą alejkę przecina zebra, to znaczy że właśnie ona jest dla rowerzystów, a nie pieszych. Idziemy zatem nieprawidłowo. Wobec tego czym prędzej zeszliśmy na właściwą ścieżkę po lewej stronie, tej biegnącej bliżej brzegu jeziora. Mimo to, mało brakowało, a wpadłby na nas rowerzysta pędzący od strony mostku, bo z tamtej strony też nie ma żadnego znaku, który wskazywałby którędy iść, a którędy podążać rowerem...