Wiosna na całego

Schyłek ubiegłego tygodnia upłynął pod znakiem prawdziwie wiosennej pogody. W przydomowych ogródkach zakwitły właśnie krokusy i przebiśniegi, a w ich kielichach, między płatkami widać uwijające się pracowicie pszczoły - fot. 1. Tych kilka ciepłych dni sprawiło, że w końcu puściły lody skuwające wody obu miejskich jezior. Od razu na małym oraz dużym akwenie pojawiło się liczne ptactwo wodne. Między innymi dorodne łabędzie i kaczki z zielonymi główkami zwane krzyżówkami oraz mewy.

PARKOWE ATRAKCJE

Ciepła wiosenna aura przyciągnęła do parku nad małym jeziorem sporo spacerowiczów i to zarówno tych dużych, jak i tych małych, którzy mogą podziwiać pierwsze kwitnące bratki.

Można też, aby złapać nieco oddechu lub kontemplować budzącą się do życia przyrodę, spocząć na licznych parkowych ławeczkach. Oprócz tej jednej, pechowo ustawionej w obszarze zwanym „białą strefą”. O co chodzi? Otóż za sprawą wiadomego, irytującego z zachowania ptactwa (kawki) pewien obszar parku jest dokładnie i gęsto pokryty białymi plamkami. Upaprana została nie tylko ławka, ale i kilkanaście metrów kostki brukowe. Nie dość, że nie da rady usiąść na przeznaczonym do tego sprzęcie, to i nawet przejść obok - fot. 2.

Ów mankament nie przesądza jednak o tym, aby nie było warto wpaść do parku, zwłaszcza gdy panuje piękna, wiosenna pogoda. Jak zauważyliśmy, ulubionym zajęciem osób odwiedzających ten zakątek, zwłaszcza maluchów, jest dokarmianie łabędzi oraz kaczek. Ptaki te łapczywie chwytają rzucane im okruchy chleba, momentami podbierając je sobie tuż spod dzioba. Najwyraźniej taki brak dyscypliny zdenerwował królującego na tafli łabędzia, który podkreślając swoją pozycję przyjął bardzo groźną, a przy tym efektowną pozę, by przepłoszyć co bardziej śmiałe, podkradające mu chlebek krzyżówki - fot. 3.

Jednak z jego groźnej postawy nic sobie nie robiły mewy. Krążąc nad głową potężnego ptaka, niespodziewanie obniżały pułap lotu i nawet nie siadając na wodzie chwytały pływające okruchy, po czym szybko podrywały się w górę, znikając w przestworzach. Jeden z takich efektownych manewrów porywania pokarmu z wody udało się „Kurkowi” uchwycić w obiektyw - fot. 4.

BRAK WSPARCIA

Obok opisywanych wiosennych scenek, które rozgrywały się u schyłku ubiegłego tygodnia tuż przy brzegu małego jeziora, nieco dalej na tafli, mogliśmy obserwować inne, ważne dla czystości jego wód. Z pływającej platformy skonstruowanej z dwóch połączonych ze sobą łódek tłoczono w nurt małego akwenu znany nam już koagulant - fot. 5.

Przypomnijmy, że już od ubiegłego roku nad oczyszczeniem wód obu miejskich jezior pracują naukowcy z UWM w Olsztynie. Wybrana przez prof. Helenę Gawrońską metoda polega właśnie na wprowadzeniu do jezior koagulantu glinowego. Ta substancja chemiczna powoduje wytrącanie związków fosforu, wskutek czego glonom i sinicom zaczyna brakować substancji odżywczych i to uniemożliwia ich rozwój. W pierwszym etapie, który realizowano w kwietniu i maju ub. r., do obu akwenów wprowadzono łącznie 71 ton koagulantu, w tym będzie podobnie. Cóż, choć każdemu mieszkańcowi miasta zależy na tym, aby wody obu jezior były czyste, wysiłki mające przynieść poprawę w tym względzie nie są, niestety, wspierane przez ogół społeczeństwa. Brzmi to paradoksalnie i nie do uwierzenia, ale niestety, na to wygląda, bo co sądzić o takich obrazkach - fot. 6.

Wniosek nasuwa się oczywisty - gdy jedni zabiegają o czystość wód, inni odwrotnie, uparli się, by zaśmiecać je na potęgę. Choć na pierwszym planie zdjęcia - fot. 6 widać mnóstwo taplających się w wodzie kasztanów, co jest sprawką natury, to jednak nie da się tego powiedzieć o pozostałych nieczystościach, w tym bezczelnie wyrzuconej na brzeg foliowej torby z domowymi odpadkami. Najwyższy zatem czas nie tylko na zrobienie porządków, ale i zmianę ludzkiej mentalności - dość już tego powszechnego śmiecenia. W ubiegłym roku, jak również i w latach poprzednich, akcję porządkowania brzegów i przybrzeżnych wód obu akwenów inicjowali strażacy. W sukurs szli im urzędnicy z ratusza, młodzież szkolna, itp. Trzeba skrzyknąć się i teraz, aby starania jednych mające na celu oczyszczenie miejskich jezior nie zostały obrócone w niwecz przez innych lubujących się w bałaganiarstwie.

URWANE SCHODY

Nad brzegami małego i częściowo dużego jeziora poprowadzone są piękne, brukowane alejki, którymi teraz przechadza się wielu mieszkańców Szczytna. W miniony weekend, zwłaszcza nad małym jeziorem, spacerowiczów było naprawdę dużo, słowem panował tam ruch niczym na Marszałkowskiej. Dojścia do alejek są dogodne, oprócz tego jednego z ul. Konopnickiej, zaraz za Zespołem Szkół nr 1.

Są tam nawet schody prowadzące w dół ku jezioru, ale niestety, mniej więcej w 1/3 długości stoku urywają się - fot. 7. Dalej, by dostać się na ciąg spacerowy wiodący nad brzegami jeziora trzeba ostrożnie schodzić w dół po lokalnych wertepach. Dawniej była tam także alejka, swoją drogą dość stroma, po której są jeszcze ślady. Na zdjęciu - fot. 7 istniejące do dziś krawężniki zaznaczone są czerwoną przerywaną linią. Naszym zdaniem warto byłoby pomyśleć o jakimś w miarę wygodnym zejściu, bo inaczej nie bardzo mają sens owe urywające się schody, tak naprawdę obecnie prowadzące donikąd.

BULWAREM DO KAMIONKA

Budowa alejek spacerowo-rowerowych nad dużym jeziorem, po zimie, nabrała mocnego tempa. Gotowy i już zaopatrzony w latarnie jest nowy odcinek biegnący od mostku przerzuconego nad kanałem aż do stołówki „Pryma”.

Dalej ciągnie się nie całkiem jeszcze ukończony odcinek sięgający aż za półwysep - fot. 8. W jego okolicach jak na razie zbudowano tylko trasę dla rowerów - dla pieszych będzie obok, jak to wskazuje na fot. 8 czerwona przerywana linia. Za widocznymi na zdjęciu kopcami piasku znów biegną dwie alejki, ale wnet się kończą, choć aż do Kamionka zostało już przygotowane podłoże pod płytki brukowe. Tam momentami ów nadjeziorny szlak wiedzie niczym nadmorski bulwar tuż nad brzegiem akwenu, tak że fale będą uderzać w skraj alejki. Zapowiada to bardzo atrakcyjny przebieg tej spacerowo-rowerowej trasy.