Wyprawy na łono natury przy tak pięknej, wiosennej pogodzie to po prostu radość. Rowerowe podróże przez umajone lasy, łąki, obok ukwieconych sadów każdego uskrzydlają i napełniają siłą. Nic więc dziwnego, że jedziemy tędy i owędy, a z każdym kilometrem wydłużamy trasę. Cóż chcemy zobaczyć jak najwięcej i nasycić wiosennym, niepowtarzalnym pięknem.
Jako „Kręcioły” już rozpoczęliśmy sezon, ale w majową niedzielę na Placu Juranda zjawił się barwny, imponujący liczebnością tłumek cyklistów. Nie tracąc czasu ruszyliśmy głównymi ulicami miasta, by w okolicach Nowego Gizewa skryć się w lesie. Plan zakładał, że mamy dotrzeć do Małdańca i wracać przez Wały, ale dziwnym trafem po drodze się pogubiliśmy. Część pojechała tędy, a część owędy. Połączenie peletonu nastąpiło w Piecuchach. Tam czekali na nas koledzy, którzy się pogubili, a trzej chłopcy zgotowali owacje na stojąco. Dzieci utworzyły komitet powitalny i gromkimi brawami oraz okrzykami witali nasze pojawienie w ich miejscowości. Było to bardzo miłe i natychmiast z dziećmi podzieliliśmy się zapasami słodyczy. Jednak w tym fantastycznym zachowaniu doszukiwaliśmy się podstępu i zrobiliśmy dochodzenie, wówczas malcy wydali, że to nasi koledzy do tego ich namówili. Nie umniejszyło to naszej, wiosennej radości. Uskrzydleni sprzyjającą aurą postanowiliśmy wydłużyć trasę i dotrzeć do Olszyn, do naszego miłego kolegi Zygmunta Rząpa na Giełdę Staroci. Zamiast jechać szosą, zachciało nam się skrótów. Początkowo droga wiodła po dobrze utwardzonym podłożu, ale w pewnym momencie zamieniła w piaszczystą, nie do przebrnięcia na rowerach pustynię. Prowadziliśmy więc nasze jednoślady aż do Prusowego Borku, by na szosie kontynuować dalszą jazdę. Oczywiście nie odmówiliśmy sobie przyjemności pozowania do pamiątkowych fotek wśród łanów żółtego mniszka lekarskiego popularnie zwanego mleczem. W Olszynach Giełda na całego, oj skarbów tam moc. Niestety gospodarza nie spotkaliśmy, a zgromadzone tam istne cudeńka czekają na zbieraczy i znawców w każdą niedzielę.
Potwierdzamy, że wiosna radosna zagościła na dobre. Jednak przypominamy, iż jej powiew jest tak ulotny, że natychmiast trzeba wyjść z domu, wsiąść na rower by cieszyć jej pięknem.
Grażyna Saj-Klocek