Mimo braku oficjalnych zapowiedzi rok w rok na placu Juranda pojawia się grupka osób pragnąca wspólnie przeżyć choćby część sylwestrowej nocy.

Wiwat Nowy Rok!

Jak każe tradycja mieszkańcy Szczytna oraz okolic przybyli na plac Juranda, aby wspólnie przeżyć ostatnie chwile odchodzącego starego roku i świętować pierwsze sekundy nowego 2012. Sylwestrowiczów nie było jednak zbyt wielu. Centrum placu pozostawało prawie puste, bo większość skupiła się na jego obrzeżach oraz wokół ronda. Były to miejsca bardziej bezpieczne, gdyż na długo przed północą bardziej niecierpliwi imprezowicze odpalali własny arsenał środków pirotechnicznych, nie tak efektownych jak te z głównego pokazu, ale przynajmniej równie głośnych.

Dokładnie o północy znad ratuszowej wieży trysnęły efektowne fajerwerki i różnokolorowe race, zalewając centrum miasta potokami wielobarwnego światła. Widowisko było udane, wzbudzające powszechny aplauz, co potwierdzały osoby uczestniczące w imprezie.

- Jest fajnie, a nastroje szampańskie - mówi rozradowana Gośka. Dodaje jednak, że pamięta z dzieciństwa, jak to fantastycznie bywało dawniej. Na placu rozbrzmiewała muzyka, zaś świętujący tłum wypełniał go po brzegi.

Po zakończeniu pokazu, tu i tam, w ruch poszły butelki szampana i składano sobie nawzajem noworoczne życzenia. Bardziej wytrwali urzędowali na placu Juranda nawet do godz. 1.00.

Władze miasta od pamiętnego wypadku, który zdarzył się w sylwestrową noc 2003/2004 r. przestało organizować oficjalną imprezę, ale naszym zdaniem, a powtarzamy to od lat, warto byłoby wrócić do starych tradycji, zwłaszcza że ubezpieczenie takiej jedynej nocy w roku, jak dowiedzieliśmy się w PZU SA, nie przekroczyłoby wysokości diety radnego!

(map)