Gmina Rozogi nie zwalnia inwestycyjnego tempa. Ubiegłoroczny wynik - 19,7% ogółu wydatków - plasuje ją w powiatowej czołówce.

Zadania udało się zrealizować w znacznej mierze dzięki środkom pozyskanym z zewnątrz.

Woda jest, teraz drogi i kanalizacja

AKCENT NA WODOCIĄGI

Podczas ostatniej sesji rozoscy radni podsumowali ubiegłoroczne dochody i wydatki gminy.

Na sięgające 14,7 mln zł dochody złożyły się przede wszystkim subwencje z budżetu państwa - 7 mln zł (48%) i dotacje - 5,8 (39%) mln zł. Reszta to wpływy własne, w tym podatki: od nieruchomości - 700 tys. zł, osób fizycznych - 436 tys. zł i rolny - 192 tys. zł. Wydatki - 13 mln zł, tak jak wszędzie zdominowały: oświata - 5,4 mln (42%) i pomoc społeczna - 2,5 mln zł (19%). Po raz kolejny sporo środków przeznaczono na inwestycje - 2,5 mln zł (19,7%). Największymi (1,9 mln zł) były budowy dwóch odcinków wodociągów o łącznej długości 70 km do Kiliman, Suchorosu, Orzeszek, Kiełbas, Radostowa, Wujaków i Klonu oraz terenów kolonijnych wsi Łuka i Księży Lasek. Za 450 tys. zł położono sieć wodociągową i kanalizacyjną o długości 1,5 km w samych Rozogach. W ten sposób uzbrojono teren pod planowaną na nim zabudowę mieszkaniową. Zadania inwestycyjne uzupełnia jeszcze zakup agregatu dla OSP Faryny - 20 tys. zł i opracowanie dokumentacji technicznej na drogi gminne - 35 tys. zł.

Na tym nie kończy się zakres przeprowadzonych robót. Przy współfinansowym udziale gminy i powiatu (po 100 tys. zł) przebudowano drogę powiatową Faryny - Borki Rozoskie na odcinku 1,6 km. Resztę - 400 tys. zł dołożył budżet państwa z tzw. rezerwy klęskowej przeznaczonej na usuwanie skutków zniszczeń Puszczy Piskiej. Remontowana droga została uszkodzona w trakcie przewożenia przez nią transportów drewna.

CZAS NA DROGI I KANALIZACJĘ

Dzięki sporym w ostatnich latach nakładom na wodociągi, w gminie Rozogi bieżąca woda dochodzi już do wszystkich gospodarstw.

- To daje mi najwięcej zadowolenia - mówi wójt. Gdy obejmował urząd w 1990 r., woda docierała tylko do mieszkańców Rozogów i części Wilamowa. Od tej pory do dziś przybyło wodociągów o łącznej długości 180 km.

Dzięki temu rozoscy rolnicy mogą bez zakłóceń zajmować się produkcją mleka, będącą głównym źródłem utrzymania na tych, niezbyt bogatych w urodzajne gleby, terenach.

- Za sprzedaż mleka wpływa na ich konto w ciągu roku 17 mln zł. Do tego jeszcze dochodzi 7 mln z dopłat unijnych. W sumie budżet naszych rolników jest prawie dwa razy większy od budżetu gminy - podkreśla Zapert.

Teraz, gdy problem wody jest już załatwiony, władze Rozogów główny nacisk położą na modernizację dróg. Jeszcze w tym roku doczekają się jej trzy trakty gminne i trzy powiatowe (te ostatnie gmina będzie współfinansować). W następnych latach znaczne środki zostaną skierowane na budowę kanalizacji i, w przypadku terenów kolonijnych, przydomowych oczyszczalni ścieków. W tej chwili z posiadania kanalizacji mogą się cieszyć tylko mieszkańcy Rozogów i Wilamowa.

SUKCES W DOFINANSOWANIU

Niskie dochody własne powodują, że chcąc realizować inwestycje, gmina musi zabiegać o środki ze źródeł zewnętrznych. I to przynosi powodzenie. Ubiegłoroczne zadania w ponad połowie sfinansowano z funduszu ZPORR i budżetu państwa.

- Sami piszemy wnioski i jak się okazuje robimy to dobrze. To zasługa moich współpracowników - podkreśla wójt.

Niestety, nie zawsze są sukcesy. W tym roku uznania nie zyskały wnioski gminy Rozogi o dofinansowanie ze ZPORR robót drogowych. Okazało się, że projektant, któremu zlecono zadanie, zaprojektował drogę o szerokości 4 metrów, podczas gdy zalecenia ministerstwa mówią minimum o 5 metrach. To sprawi, że tegoroczne wydatki inwestycyjne nie przekroczą, jak planowano, 20% ogółu wydatków.

WSKAZANE ZADŁUŻENIE

Na koniec ubiegłego roku gmina była zadłużona na 3,5 mln zł, czyli 24% ogółu dochodów. To, zdaniem wójta, bezpieczne proporcje.

- W tych czasach, w których żyjemy i przy ogromnych potrzebach mieszkańców, trzeba brać pożyczki i inwestować, oczywiście z odpowiednim udziałem środków zewnętrznych - ocenia Zapert. Chwali sobie współpracę z radą gminy, od której jednogłośnie otrzymał absolutorium. Konflikty mające miejsce w szczycieńskiej radzie miejskiej są mu zupełnie obce. - Owszem, mamy różne zdania na dany temat, ale na komisjach zawsze wypracowujemy konsensus. Nie do pomyślenia są u nas takie zachowania, do jakich dochodzi podczas obrad w Szczytnie.

Nawiązując do "miejskich" sporów, wójt informuje nas, że jego urząd nie ma służbowego pojazdu, a w związku z tym nie musi zatrudniać dodatkowo kierowcy. Podróże odbywa swoim prywatnym samochodem. Jeśli jedzie poza teren gminy, bierze delegacje i rozlicza się później z zużytego paliwa. Do wykorzystania pozostało mu jeszcze 15 dni urlopu z roku ubiegłego. Jego podwładni natomiast nie mają żadnych zaległości.

(olan)

2006.05.24