Przed oblicze Temidy trafi wójt Jedwabna Włodzimierz Budny. Prokuratura sporządziła akt oskarżenia, a sąd swe posiedzenie wyznaczył na 9 grudnia. Wójt ma odpowiadać za poświadczenie nieprawdy przez "podstępne wprowadzenie w błąd notariusza".
Groźnie brzmiące zarzuty
Według szczycieńskiej prokuratury wójt Jedwabna wyłudził poświadczenie nieprawdy w akcie notarialnym przez "podstępne wprowadzenie w błąd notariusza". Rzecz dotyczy bezprzetargowej sprzedaży zabudowanej działki rekreacyjnej w Warchałach. Razem z wójtem na ławie oskarżonych zasiądzie pracownik Urzędu Gminy w Jedwabnie, kierownik referatu gospodarki terenowej oraz jeden z tamtejszych policjantów.
Gdzie drwa rąbią...
Droga wójta Jedwabna na salę sądową rozpoczęła się... 14 lat temu, kiedy to przed warszawską jurysdykcją rozpoczął się proces o podział majątku między pewnymi rozwiedzionymi małżonkami, a jednym z elementów tego majątku był domek letniskowy na Warchałach. W sprawie majątkowej, z upływem lat, zmieniali się uczestnicy procesu, bo jedni umierali, a w ich prawa wstępowali spadkobiercy. Niezależnie jednak od personalnych "konfiguracji" do porozumienia i zakończenia procesu dotychczas nie doszło.
A ponieważ nie doszło, to i nie ma jasno określonego pełnoprawnego właściciela letniskowej daczy w Warchałach. Domek do czerwca ubiegłego roku stał na gruncie dzierżawionym od gminy. A kolejna sądowa "kołomyja", tym razem przed miejscową jurysdykcją, rozpoczęła się z chwilą, gdy gmina grunt sprzedała bez przetargu jednej ze stron "majątkowego" procesu, z którą od lat podpisywane były umowy dzierżawy gruntu. Druga strona uznała, że gminie, a więc reprezentującemu ją wójtowi, takiej transakcji nie wolno było dokonać.
Tonący brzytwy się chwyta
Ta strona "majątkowego" sporu, której szanse na wywalczenie jakiegokolwiek prawa do letniskowej nieruchomości znacznie się zmniejszyły, o dokonanej transakcji zawiadomiła prokuraturę. Wyszła z założenia, że procesowy przeciwnik oszukał notariusza co do swego prawa bezprzetargowego nabycia działki, bo takowego nie ma. Prokuratura sprawę zbadała i sporządziła akt oskarżenia. To postępowanie przed szczycieńskim sądem zakończyło się 30 października. I choć wyrok nie jest prawomocny to stwierdza, że... przestępstwa nie było.
- Bogate w tego typu sprawach orzecznictwo Sądu Najwyższego mówi, że na kanwie umów cywilno-prawnych (a taką była umowa sprzedaży działki w Warchałach - przyp. H.B.) nie ma odpowiedzialności karnej, nawet jeśli umowa została zawarta z naruszeniem przepisów - uzasadnia wyrok sędzia Jan Steraniec i przygotowuje uzasadnienie na piśmie, od jego postanowienia bowiem zapowiedziana została apelacja.
Ktoś musi za to beknąć
Inny sędzia tego samego szczycieńskiego sądu miał jednak odmienne zdanie. Rozpatrując bowiem jeszcze inną skargę, tym razem na bezprawne zatrzymanie dokonane przez policjanta (bo warszawsko-majątkowy konflikt nie tylko trwa od 14 lat, ale i intensywnie się rozrasta w różnych prawnych kierunkach), w zawarciu przez gminę aktu notarialnego sprzedaży dopatrzył się prawnych nieścisłości. Ponieważ - zdaniem tego sędziego - mogą one stanowić znamiona przestępstwa - sam zawiadomił prokuraturę. Tym razem, jako ewentualni winni, wskazani zostali wójt Jedwabna, jeden z podległych mu pracowników oraz policjant.
Prokuratura zrobiła swoje i w końcu września sporządziła obszerny akt oskarżenia.
- O tym fakcie zostali, zgodnie z przepisami powiadomieni przewodniczący Rady Gminy Jedwabno oraz komendant powiatowy policji - powiedział "Kurkowi" prokurator Cezary Kamiński.
W stosunku do oskarżonego policjanta zostały podjęte działania dyscyplinarne. Przez miesiąc był zawieszony w służbie, ale już do pracy wrócił.
- Z policyjnego punktu widzenia działał prawidłowo. Czekamy na prawomocny wyrok sądu czy to uniewinniający, czy to skazujący - mówi komendant Jarosław Markun.
Sam wójt nie uważa, by w urzędowych czynnościach złamał przepisy czy to karne, czy cywilne. Twierdzi, że nie będzie usatysfakcjonowany nawet odrzuceniem zarzutów, na takiej samej podstawie, jaka miała miejsce w przypadku oskarżenia jednej ze stron konfliktu majątkowego, czyli ze względów proceduralnych. Zamierza dążyć do tego, by uzyskać orzeczenie stwierdzające, że żadne przepisy nie zostały przez niego naruszone.
Niezależnie jednak od własnego przekonania wójt przed sądem stanie. Zarzuca mu się "wyłudzenie poświadczenia nieprawdy" poprzez "podstępne wprowadzenie w błąd notariusza", czyli przestępstwo z artykułu 272 k.k. zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 2.
Halina Bielawska
2003.12.03