Obrońcy Mławy
Bezpośrednie ataki na Mławę, które prowadziły niemieckie 11. i 61. Dywizja Piechoty, wspierane przez improwizowaną Dywizję Pancerną generała Kempfa, nie przyniosły 1 września żadnych rezultatów. Niemcy stracili na tym kierunku szereg czołgów i żołnierzy a ich natarcie załamało się na przedpolach Mławy. Broniące tego odcinka 78. i 80. pułk piechoty z 20. Dywizji Piechoty, wspierane przez przydzielone oddziały, mężnie obroniły swoje pozycje. Niemcy znaleźli się w impasie. Do południa 1 września nie zdołali też przełamać polskiej obrony w rejonie Chorzel i Krzynowłogi Małej. Aby wykonać nałożone cele, oddziały niemieckie musiały przełamać front. Pod samą Mławą okazało się to niemożliwie. Pod Chorzelami polska obrona wyglądała słabiej. Stąd też Niemcy postanowili poszukać rozstrzygnięcia na tym odcinku.
Odwrót
Po południu 1 września pod Chorzelami niemiecka artyleria otworzyła na pozycje Mazowieckiej Brygady Kawalerii ogień przygotowawczy do natarcia. Pod jego osłoną Niemcy rozpoczęli ataki na poszczególnych pododcinkach. Niemiecki oddział rozpoznawczy po potyczce z ułanami z 11. pułku ułanów zajął Krzynowłogę Wielką. Pod wieczór kawalerzyści z polskiego 1. pułku szwoleżerów, dowodzonego przez pułkownika Janusza Albrechta, wsparci przez kawalerzystów z 7. pułku ułanów, wykonali kontruderzenie w rejonie miejscowości Wąsosze i odrzucili Niemców za rzekę Ulatówkę, zdobywając jeńców, 2 karabiny maszynowe, moździerz i radiostację. Do generalnego natarcia niemieckiego nie doszło, jednak niektórym oddziałom z niemieckiej 12. Dywizji Piechoty udało się przeniknąć na tyły Mazowieckiej Brygady Kawalerii. W związku z tym w nocy z 1 na 2 września dowódca Mazowieckiej Brygady Kawalerii pułkownik Jan Karcz wydał rozkaz wycofania się na drugą linię obrony: Rudno Jeziorowe – Łanięta – las na północny zachód od Drążdżewa. Wykorzystując ciemności, brygada oderwała się i przed świtem zajęła nowe pozycje. Wskutek braku łączności o odwrocie nie poinformowano dowództwa Armii „Modlin”. Odwrót brygady, bez porozumienia z dowództwem, spowodował, jak się później okazało, że 2 września Niemcy osiągnęli znacznie więcej na tym odcinku niż w pierwszym dniu wojny.
Reduta „Czubak”
Na styku 20. Dywizji Piechoty i Mazowieckiej Brygady Kawalerii wieczorem 1 września, po godzinie 18.00, Niemcy zaatakowali silnym oddziałem piechoty, wspartym przez 20 czołgów. Przedarli się i zaatakowali tak zwaną Redutę „Czubak” na Kamieńskiej Górze. Znajdujące się tam pododdziały, należące do 79. pułku piechoty z 20. Dywizji Piechoty i do 11. pułku ułanów z Mazowieckiej Brygady Kawalerii, nie dały się zaskoczyć. W twardym boju, trwającym około 15 minut, odparły niemiecki atak. Niemcy stracili tutaj 5 czołgów, 12 żołnierzy. Kilkudziesięciu zostało rannych.
Poranny atak
Rankiem 2 września Niemcy ponownie przystąpili do ataku, praktycznie na całej linii, od Mławy do Chorzel. Na pododcinku mławskim nie przyniosły one do wieczora większych rezultatów. Jednakże największe nadzieje na przełamanie polskiej obrony Niemcy wiązali ze skoncentrowanym atakiem 1. i 12. Dywizji Piechoty, nacierającym na Rzęgnowo z okolic Muszak, Jedwabna i Wielbarka. Dywizje te około godziny 9.00, po nawale ogniowej, ruszyły do generalnego natarcia z rejonu Szumska i Krzynowłogi w kierunku na Kitki – Szpaki, Zawady, Rudno Jeziorowe, Żaboklik i Rzęgnowo. Wskutek tego silnego ataku dowództwo Armii „Modlin” nakazało skrócić linię obrony 79. pułku 20. Dywizji Piechoty i przekazać obronę punktu Żaboklik Mazowieckiej Brygadzie Kawalerii. W efekcie broniło go jedynie około 50 kawalerzystów. W samo południe niemiecka artyleria wznowiła ogień w celu przygotowania generalnego natarcia. Prowadziła go razem artyleria 1. i 12. Dywizji Piechoty, pod wspólnym dowództwem generała Wernera von Fritscha, byłego dowódcy wojsk lądowych III Rzeszy. Ostrzał trwał do godziny 18.00. Pod jego osłoną niemiecka piechota nacierała na Żaboklik i Redutę „Czubak”.
Krwawa walka
Jeden z obrońców, dowódca kompanii przeciwpancernej, kapitan Stanisław Grudziński wspomina: „O godzinie 15 rozpoczęło się generalne natarcie niemieckie. Oddziały 1. i 12. DP wsparte potężnym ogniem artylerii i czołgów ruszyły na przedni skraj pozycji pułku. Lewe skrzydło pułku – 1. batalion trzyma się na swoich stanowiskach. Prawe skrzydło 9. kompania wzmocniona … kpt. Hoppe – na Kamieńskiej Górze i pluton kolarzy na pozycji Żaboklik przyjmują gwałtowne natarcie nieprzyjaciela… Pułk walczy na śmierć i życie. Fale Niemców przesuwały się w kierunku naszych pozycji coraz bliżej. Nasza artyleria położyła ogień zaporowy… Pierwsza fala Niemców natknęła się na pola minowe. Miny wyrzucały swoim wybuchem ciała ludzkie, broń, wyposażenie. Wtedy nasze cudowne chłopaki zaczęły ciężko, krwawo i ofiarnie robić użytek z broni. Daremnie…”. Około godziny 17.00 Niemcy szturmem zdobyli punkt oporu Żaboklik, a broniący go ułani zostali w walce niemal całkowicie wybici. Dalej broniła się Reduta „Czubak”. Dopiero o godzinie 19.30, pod silnym naporem Niemców, broniące Reduty polskie pododdziały musiały ją opuścić i wycofać się na kolejną linię obrony. Próbowały jeszcze kontratakować, aby odzyskać Redutę, jednak ich atak załamał się w obliczu przeważających sił niemieckich. Polskie oddziały co prawda się wycofały, ale Niemcy nie zdołali przełamać polskiej obrony. Naczelne Dowództwo Wehrmachtu w oficjalnym komunikacie na koniec dnia informowało „Twierdza Mława broni się dalej”. 20. Dywizję Piechoty z powodu jej twardej obrony Niemcy ochrzcili mianem „Żelaznej Dywizji”.
Fatalna decyzja
Część niemieckiej 12. Dywizji Piechoty skierowana przeciwko Mazowieckiej Brygadzie Kawalerii rankiem 2 września również rozpoczęła atak na polskie pozycje. Ku swojemu zaskoczeniu, Niemcy nie napotkali oporu. Na polską kawalerię natknęli się dopiero na następnej linii obrony. Wywiązał się bój pod miejscowością Łanięta. Niemcom nie udało się przełamać tutaj polskiej obrony. W trakcie walki pułkownik Karcz otrzymał jednak wiadomość o rzekomym przełamaniu obrony 79. pułku piechoty. Wskutek tej informacji podjął decyzję o dalszym odwrocie, przez co utracił już styczność swojej brygady z 20. Dywizją Piechoty. O swojej decyzji, znów z powodu braku łączności, pułkownik Karcz nie poinformował dowództwa Armii. W polskiej linii obrony wytworzyła się luka, która miała przynieść fatalne następstwa. Ta nadzwyczajna skłonność do wycofywania się spowodowała, że dowodzenie przez pułkownika Karcza Mazowiecką Brygadą Kawalerii w pierwszych dniach kampanii wrześniowej ma wielu krytyków.
Sławomir Ambroziak
Wykorzystana literatura: T. Jurga, W. Karbowski, Armia „Modlin” 1939, Warszawa 1987; R. Juszkiewicz, Bitwa pod Mławą 1939, Warszawa 1979.