Wrzesień to miesiąc, w którym żegnamy słoneczne i upalne tegoroczne lato a witamy jesień. Jest też miesiącem kwitnących wrzosów, babiego lata i mgieł snujących się nad łąkami. Choć zazwyczaj ciepły i słoneczny to, w tym roku jak dotąd wyjątkowo mokry. Wydawałoby się, że deszczowy początek miesiąca może dawać małe nadzieje na pojawienie się złotej polskiej jesieni. Jednakże 1 września pogoda dopisała a więc może sprawdzić się ludowe przysłowie mówiące, że : „Jaki 1 wrzesień, taka będzie jesień.” Miejmy więc nadzieję, że ta złota polska jesień jeszcze do nas zawita. Warto zapamiętać też jaka pogoda była 8 września w święto Matki Boskiej Siewnej, bowiem inne przysłowie zapowiada: „W narodzenie Panny Marii pogodnie, będzie tak cztery tygodnie.” W te mokre początki września można znaleźć pocieszenie w innym porzekadle ludowym dot. października. Otóż: „Jeśli wrzesień ciepły i suchy, pewno październik nie oszczędzi pluchy.” Jeśli więc wrzesień będzie mokry to październik może okazać się ciepły i suchy. W dni wrześniowe warto przyjrzeć się jak zachowują się krety, bo: „Jak krety kopią po nizinach, będzie wietrzna, ale lekka zima.” A „Jeśli bociany do Michała (29.09) zostały, nie będzie mrozów przez grudzień cały.” Obserwując nasze działki można zgodzić się jeszcze z innym przysłowiem, które mówi: „Pani jesień nie próżnuje, jabłka słodzi i maluje.” W tym roku „Pani jesień” nie jest zbyt łaskawa i pracowita, ponieważ zbiory jabłek nie będą obfite, a powodem tego były wyjątkowo niesprzyjające warunki pogodowe wczesną wiosną. We wrześniu noce są już chłodniejsze i pod koniec miesiąca należy liczyć się z możliwością pierwszych jesiennych przymrozków. Dlatego przy takich zapowiedziach obowiązkowo trzeba będzie zebrać z działek wszystkie warzywa ciepłolubne (np. pomidory, dynie, fasolę, paprykę). Artykuł zacząłem od przypomnienia kilku wybranych przysłów ludowych związanych z wrześniem, gdyż uważam, że dotyczą one także działkowców.
Pochwała aronii
Inspiracją do dalszej treści tego artykułu były moje ubiegłotygodniowe odwiedziny tzw. zagłębia aroniowego, jakim niewątpliwie jest obszar gminy Huszlew w powiecie Łosice, woj. mazowieckie. W rejonie tym właściciele największych plantacji zajmują obszar około 100 ha. Aronia jest krzewem uprawianym również na naszych działkach.
To krzew z rodziny różowatych obejmujący 3 gatunki występujące we wschodniej części Ameryki Północnej. W Polsce i naszych ogrodach uprawiana jest przede wszystkim tzw. aronia czarnoowocowa jako cenny krzew, którego owoce zawierają 10% cukrów i około 1% kwasów organicznych i posiadają właściwości przeciwmiażdżycowe. Aronia jest łatwa w uprawie, gdyż świetnie sobie radzi w różnych warunkach siedliskowych zarówno piaszczystych, gliniastych czy nawet bagiennych. Wchodzi wcześnie w owocowanie, bo już w drugim roku po posadzeniu. Nie wymaga też wielu zabiegów pielęgnacyjnych, bo wystarczy skrócić wszystkie pędy o 1/3 długości po posadzeniu i co roku usuwać pędy słabe i te które mają więcej niż 6 lat. Najobficiej owocuje bowiem na pędach 2-6 letnich. Po zbiorze owoców trzeba zasilić krzewy kompostem lub obornikiem. Dojrzałość owoce osiągają wówczas, gdy są matowe i łatwo odrywają się od szypułek. Zabrane owoce, ze względu na zawartość garbników można przechowywać w lodówce nawet 2 tygodnie. Owoce aronii ze względu na cierpki smak nie nadają się do jedzenia na surowo (niektórym jednak smakują). Dlatego sporządzając z nich dżemy czy sok, należy dodać np. sok z cytryny, kwaśne jabłka oraz dla polepszenia smaku liście wiśni lub liście malin. O tym, że warto uprawiać aronię przekonałem się sam dopiero przed 4 laty. Na swojej działce posiadałem wtedy kilka krzewów aronii, ale nie zbierałem z nich owoców pozostawiając je ptakom. Przez swoją „niewiedzę” pozbyłem się też kilku krzewów. Dopiero Pani Jadzia z naszego ogrodu uświadomiła mi jak można z owoców aronii przygotować pyszny sok. Sok okazał się rzeczywiście pyszny i dlatego w ubiegłym roku sprowadziłem ze wspomnianego „zagłębia” kilka sadzonek, które posadziłem jesienią i już obecnie one owocują. W międzyczasie spróbowałem przygotować z owoców aronii nalewkę. Nalewka ta okazała się niezmiernie aromatyczna, a w jesienno-zimowe wieczory wspaniałym lekarstwem na zmienne nastroje (oczywiście spożywana tylko w niewielkich ilościach). Obecnie nadszedł czas na zbiór owoców aronii i przygotowanie przetworów lub nalewek. A więc do dzieła drodzy działkowcy i koneserzy tych owoców.
Sok z aronii
1,5 kg owoców aronii, 2 l wody, 100 liści malin lub wiśni, 2 kg cukru (może być mniej lub więcej w zależności od upodobania), 1 łyżeczka kwasku cytrynowego. Owoce aronii wraz z liśćmi włożyć do wrzącej wody i gotować przez 30 minut, następnie odcedzić, dodać cukier i kwasek cytrynowy i wymieszać. Gorący sok wystarczy przelać do przygotowanych butelek, zamknąć je i przenieść w chłodne miejsce.
Nalewka aroniowa
1,5 kg umytych i odsączonych owoców aronii należy zalać 1 l spirytusu w szklanym słoju i pozostawić na 1 tydzień. Po tygodniu trzeba zlać płyn a owoce zasypać 1 kg cukru, dodać sok z 1 cytryny, garść liści z wiśni lub maliny, 10 goździków i pozostawić na około 3 tygodnie, codziennie wstrząsając słojem. Po tym okresie powstały sok zlewamy i łączymy z pozostałym wyciągiem alkoholu. Jeśli cukier cały nie rozpuści się można owoce wypłukać w szklance gorącej wody i po ostudzeniu dodać do poprzedniego płynu. Powstała nalewka nabierze właściwego smaku i barwy dopiero po kilku następnych tygodniach o ile domownicy wcześniej jej nie wypiją.
Stanisław Stefanowicz